Nie chce się wstać, ale dzisiaj - po pracy w przychodni - mam dyżur i muszę zabrać ze sobą Pana Jezusa Miłosiernego. Podczas wchodzenia do kościoła moje serce i duszę zalało odczucie wielkiej łaski Boga Ojca, która jest Kościół katolicki ze świątynią (w sensie budynku, kapłanów i nabożeństw).

     Każde słowo kapłana powodowało przemianę mojego serca. W okolicy klatki piersiowej nie czułem mojego serca (z wadą mitralną), ale serce jakby promieniujące (wysunięte przed ciało). Cały byłem uniesiony. Miałem pragnienie paść na dwa kolana przed Świętą Hostią i modlić się później przed wizerunkiem "Jezu ufam Tobie".

     Czytania z wołaniem za dobrodziejów. Nagle ujrzałem, że wokół mnie jest ich wielu, którzy pozwalają wytrwać na tym wygnaniu:

- oto ci, którzy zbudowali mój blok, ogrzewający i oświetlający go

- produkujące żywność przecinka w tym kawę

- przepłynęły osoby szkolących mnie na lekarza (ordynator oddziału wewnętrznego dr Hirsz oraz profesor Małdykowa z Instytutu reumatologicznego

- rodzice i dziadkowie

- zarazem napłynęło od Pana Jezusa: Ja dałem ci imiona podczas chrztu, to ja zleciłem ci zmianę daty urodzenia. Imieniny masz w dniu świętego Andrzeja Apostoła.

     Objąłem ich wszystkich w sercu i przekazałem Sercu Matki Najświętszej. Psalmista zawołał (Ps 126,1-6): "Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas". Św. Paweł przekazał (Flp 1,4-6.8-11), że modli się za powierzonych z dziękczynieniem za ich wysiłek w szerzeniu Ewangelii. "A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej (..) ku chwale i czci Boga".

Słowa Ewangelii  (Łk 3,1-6) wywołały łzy. Tam był opis działania św. Jana Chrzciciela, który "głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów (..)".

     Jakże Chciałbym stanąć na miejscu kapłana i mówić o Bogu, Panu Jezusie i Jego Matce! Przed Eucharystią padłem na dwa kolana tak jak planowałem i modliłem się przed wizerunkiem "Jezu ufam Tobie". Serce zostało zalane Duchem Świętym - stałem się nieobecny, pojękiwałem tylko powtarzając imię Pana Jezusa!

    Podziękowałem kapłanowi za Mszę świętą, Komunię św. i poprosiłem, aby wspominał o Szatanie oraz mówił o potrzebie nawracania się. Radość zalewała serce, wszyscy ludzie stali się moimi braćmi, a z włączonego radia popłyną słowa piosenki: "zawsze z uśmiechem idź przez świat (..) Spotkamy się".

    Ja wiem, że piękne dni mojego życia - to obecne spotykanie się z Panem Jezusem Chrystusem! Na dyżurze Pan da łaskę zapisania wszystkiego, a pielęgniarka poczęstowała mnie tortem - do kawy!

    Po tym trafił się wyjazd, a to wielka łaska, ponieważ miałem pragnienie modlitwy. W pewnym momencie jechał na nas samochód. Przypomniało się wołanie za kierowców i sanitariuszy wożących chorych. Przez radiotelefon skierowano nas do dalekiej miejscowości, gdzie był młody człowiek po zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych: stracił wzrok.

     Pan spełnił moje pragnienie duchowe, aby odmówić zaległe modlitwy (za wczoraj). Trafiła się młoda dziewczyna z encefalopatią po niedotlenieniu mózgu przy porodzie. Cały czas moje serce zalewało poczucie Królestwa Bożego, a tego nie można opisać, bo to jest w nas!

     To niebo w sercu i duszy - już tutaj na ziemi! U niewidomego, przy okazji pomogłem dziadkowi. Nie wiem dlaczego, ale teraz pędzimy do nieprzytomnego, który obudził się po zastrzykach, ale zawiozłem go do szpitala.

     Pan dał wolne do 2:00 w nocy. Teraz mówi do mnie z "Prawdziwego życia w Bogu" (t. IV str. 162): "Moje Najświętsze Serce jest waszym miejscem odpoczynku (..)  Miejcie mój pokój, moje małe dzieci, daję wam mój pokój, ofiarowuję wam dar mojej miłości...Wasze oczy zobaczą miłość twarzą w Twarz. Wtedy zrozumiecie, umiłowani, że od początku byliście moi i od całej wieczności Ja byłem wasz ".

    Nagle zrozumiałem, że pierwszym i ostatnim dobrem, które czynię jest Pan Jezus Chrystus! Na kolanach popłynie część bolesna różańca za dobroczyńców. Wolałem za: położną, rodziców, zmarłą babcię, za rodziców chrzestnych, kapłana, który dał mi Chrzest św. i za organistę, który uczył mnie gry na akordeonie! To trwało prawie godzinę.

    Zarazem była wielka cisza. Napłynęła osoba s. Faustyny, a to jej "Dzienniczek" doprowadził mnie do Pana Jezusa. Małej dziewczynce z biednej rodziny podałem penicylinę i zabraliśmy ją do szpitala. Bardzo lubię kontakty z prostymi ludźmi.

     Na zakończenie tego dnia z włączonego radia Maryja zapraszają do dokonania rachunku sumienia. "Panie mój! Ucieczko moja! Niech strzegą mnie Twoi Aniołowie! Wysłuchaj Ojcze - bądź ze mną w moich utrapieniach."

- Ja, Panie, Twój sługa...z Twoim znakiem na czole! Serce zalała niewyobrażalna słodycz z krzykiem: "w ręce Twoje Panie powierzam ducha mego". Skuliłem się podczas słuchania tych modlitw!

                                                                                                               APeeL