Trwa wczorajszy dyżur z wyjazdem - w środku nocy - do rodzącej w odległej wiosce! Proszę ją, aby wytrzymała dwa trzy bóle, a ona chwyciła moją rękę i tak jechaliśmy. W bólu dotknąłem jej brzucha z prośbą do Matki Bożej, aby urodziła w szpitalu.

    "Mateczko przekazują pod Twoją Obronę tę kobietę i jej dzieciątko. Obejmij rodziny tego małżeństwa". Nie chodziło o mnie, bo pracowałem na oddziale noworodków i asystowałem przy porodach, ale o warunki porodu w karetce (z całym bałaganem). Dojechaliśmy szczęśliwie o 2,00 w nocy.

     Teraz trwa ewakuacja do stałego miejsca zakwaterowania: piętro wyżej do gabinetu przychodni. Napłynęło zaproszenie na Mszę świętą o 7:00, a to było słuszne, ponieważ pracę skończę o 18:20.

    W kościele zatrzymałem się przy chrzcielnicy z "patrzącym" świętym Janem Chrzcicielem. Pomyślałem, że Pan Jezus Chrystus sam przyjął chrzest...od tego największego człowieka na ziemi! Błyskawicznie przepłynęli ludzie, którzy nie mają tej łaski oraz odrzucający ją!

     Przypomniała się towarzyszka, która ostentacyjnie zarejestrowała swoje dziecko w urzędzie cywilnym. Wrócił także czas naszej ciemności, gdy po śmierci córeczki Marty odrzuciliśmy Boga Ojca, a obecne dzieci były ochrzczone po latach (biegały po kościele)...

     Po Eucharystii ciężko wzdychałem, serce i duszę zalała ekstaza z wołaniem za wszystkich którzy odrzucają łaskę Chrztu Świętego! Na ten czas Pan powie z "Prawdziwego życia w Bogu" (IV tom, str. 125): "Bóg otwarł Bramy Nieba, by spadła na was Jego niebieska manna, jego Święty Duch łaski".

     Od 8:00 zaczął się nawał w którym pocieszałem, ostrzegałem wskazując na Królestwo Boże, a w tym czasie towarzyszyło mi radio Maryja. Wielu dostrzegało to. Przebyła skołowana przez demona matka kapłana. Wskazałem na jej wybranie w którym mamy umacniać innych, musimy nieść krzyż Pana Jezusa, a on weźmie nasze sprawy! Wskazałem jej drogę...zrozumiała! Przecież Szatan atakuje garstkę  należącą do Matki Pana Jezusa!

     W takich kontaktach zdarzają się też sytuacje humorystyczne. Właśnie nie mamy obsadzonego wojska (Minister Obrony Narodowej przez 3 tygodnie były sparaliżowany), a właśnie przybył pacjent o nazwisku Marszałek!
    W południe z radia Maryja popłyną modlitwy, a babuszka z różańcem w ręku odmawiała je głośno. Łzy zalały oczy, ponieważ napłynęło pragnienie bycia z Panem Jezusem. Jak wielka to łaska - przepłynął obraz świętego Apostoła Andrzeja i jego wielka wiara ze śmiercią dla Pana Jezusa. Jeszcze nie wiedziałem, że zły sprawi niespodziankę...

     Napłynęła druga fala ludzi z gadatliwą na poczekalni, jeszcze pokusa pięknych ciał, młodych dziewcząt...przybył też mężczyzna z karłowatością przysadkową i prośbą o parę złotych. Nie dość tego, bo pomyłkowo przyjęto dwie wizyty.

   Dodatkowo tuż przed 15:00 wpadli chorzy, którym nie odmówisz: właśnie porażony oraz babcia z odległej wioski. Nikomu nie odmówiłem - czy to była próba? Jakby w podziękowaniu napłynęła słodycz od Ducha Świętego!

     Na wizycie u sparaliżowanej metal wychodził z biodra. Jak jesteś zdrowy to za nic nie dziękujesz, a zrozum, że ta ciężko chora była sprawna psychicznie, modląca się, dodatkowo niewidoma z powodu zaćmy starczej.

     Poprosiłem ją o przekazanie trzech lat leżenia w łóżku w intencji pokoju w Jugosławii. Wysłałem ją karetką do oddziału ortopedycznego. Ostatni to pacjent uwięziony w pięknym mieszkaniu. Proszę go o życie modlitewne, daję świadectwo wiary.

    Nagle zrozumiałem, że Szatan został powalony z powodu mojej cichości z przyjęciem wszystkich. Zrozumiałem, że to była próba od Pana, z Jego Wolą! Jakże pan szkoli każdego dnia. Wracałem w straszliwej ulewie z jajkami...od kur! Chorą odwiozłem w tej nawałnicy do autobusu.

    Przepłynęły całe narody, które nie chcą, aby Pan przybył do nich z Sakramentami: Rosjanie, Serbowie, Czeczeni, Żydzi.

     To był dzień ciężkiej pracy i modlitwy od rana do północy z poprzedzającym dyżurem w pogotowiu (w niedzielę)...

                                                                                                                       APeeL