Nie nastawiłem budzika i w ten sposób zostałem zwolniony z Mszy świętej, bo mam dyżur w pogotowiu ratunkowym. Padłem na kolana i przeżegnałem się trzy razy wodą święconą. Nie ogarniesz dróg Pana oraz nie pojmiesz nieogarnionej Miłości Boga w Trójcy Jedynego.

     Teraz napłynęły wyrzuty sumienia dotyczące moich wybryków. Przypomina się wszystko zapisane w naszej duszy! To błyski rozrywające serce z krzykiem: "Jezu! Jezu! Jak mogłem tak czynić, wiedząc że jesteś!?" Łzy cisnęły się do oczu...jakże słuszne są pokusy czyli próbowanie sługi Pana: zobaczymy czy się ukorzy i czy zawoła o przebaczenie? To próby jak u sportowców czy żołnierzy...

     Przed wyjściem z domu w ręku znalazł się wiersz Marcina Wolskiego ze słowami o "więzieniu rodzinnym". Pomyśl ilu ludzi jest w takim więzieniu! Wielu cierpi najwięcej przez najbliższych, a za to są największe kary...poniża i bije żonę, a udaje że kocha Murzyna i Chińczyka.

     W drzemce na państwowym wyrku przepływały: twarze zmieniające się jak w komputerze, piękne karykatury, stado gołębi na niebie, a to znak pokoju. Podczas wyjazdu do porodu jakby na pocieszenie: ujrzałem wieśniaczkę siedzącą w otoczeniu żółtych kaczek, małego chłopczyka z biednej rodziny z kółeczkiem na kijku oraz kotka z wytartą sierścią na szyi. Jeszcze gałązki bzu tańczące na wietrze...

    Demon kusił, abym mówił do personelu o Szatanie (robił z siebie głupiego) i o niesłusznie zwolnionym kierowcy, który był bardzo smutny. Myślę, że "nie był w partii", a na takiego bardzo łatwo jest znaleźć różne haki.

      Nagle zrozumiałem słowa Psalmu 23 "Pan jest Pasterzem moim"...naprawdę nie brakuje mi niczego, ponieważ już teraz uczestniczę w Życiu Nieba i naprawdę "pasę się na zielonych niwach" i jestem prowadzony nad "spokojne wody". Jakże to wszystko jest jasne, bo mam wyjaśnione, że Królestwo Niebieskie jest odległe, a ono jest we mnie, w mojej duszy - w cząstce Boga Ojca! Przecież przed chwilką miałem to pokazane w zauważonych obrazach! Niebieskie niebo i staw z wodą oraz pasący się koń na łące.

      Jednak słowa psalmu dotyczą duszy, ale Pan pokazuje nam odpowiedniki raju. Pojmiesz to z łaską wiary i Światłem Boga Ojca. Pan moją "duszę pokrzepi (..) wiedzie ścieżkami sprawiedliwości (..) i namaszcza oliwą głowę moją!" Ja jeszcze nie wierzę Panu do końca, nadal widzę przypadkowość zdarzeń, a przecież słowa dające intencję (o "więzieniu domowym") były w pismie na stole wcześniej i nie dotknąłbym go.

      Jakby na potwierdzenie tej intencji...z radia padną słowa o kościele domowym, a po przełączeniu stacji trafię na audycję o miłości małżeńskiej! Jedni odrzucają chorych, innych chwalą się piękną miłością (ziemską). Jakże chciałbym powiedzieć im o miłości Jezusa do nas, o całej męce i jego przebaczeniu.

     Teraz szarpią do ambulatorium: angina, omdlenie, koklusz, zakażenie ręki, bóle brzucha oraz niejasny guz. Później napłynęło pragnienie odmawiania mojej modlitwy przebłagalnej w intencji tego dnia. Zarazem miałem pokazanych ludzi uwięzionych w domach: po wypadkach, porażonych i ciężko chorych. Chorzy ze sztucznymi biodrami nie mogą wychodzić, gdy jest ślisko. Ile udręk mają ludzie, a także małżeństwa.

     Dodatkowo cierpiący oraz z udręczoną rodziną są atakowani przez demony. Właśnie w programie radiowym był głos odrzucającej leżącego z powodu AIDS. W tym czasie pojawił się obraz inwalidy po amputacji, na jego nogach leżał wielki bukiet kwiatów!

     Na ten czas ja jestem w raju: słońce, ptaszki, kwiaty, cisza, pokój i oddalenie od ludzi...z kojącą modlitwa, którą rozpoczyna "Święte Osamotnienie Pana Jezusa Getsemani" z koronką UCC (ukrytych cierpień w ciemnicy). 

    Wyskoczyłem na obiad, a w domu trafiłem na krzyki córki oraz złość żony. Nawet powiedziałem, że zmarnowali mi pokój w sercu. Jak się okaże to była namiastka współcierpienia związana z intencją...wówczas poznajesz uczucia krzywdzących. Napłynął obraz chorej inwalidki z reumatoidalnym zapaleniem stawów oraz pacjenta na wózku z porażeniem po upadku, a także tej, której mąż wciąż życie śmierci! Zobacz co oznacza łaska współcierpienia zsyłana przez Boga Ojca!

     W czytanym "Dzienniczku" s. Faustyna będzie mówiła o cierpieniu, które przyjmowane przez nas jest słodyczą dla Serca Pana Jezusa! Tyle czasu minęło, a ja mam te same doznania (26 stycznia 2024 roku). Dobrze, że nie przyjąłem od pacjentki koniaku, bo to był dar od Szatana ("modli się, a przyjmuje prezenty od inwalidów"). Ze ściśniętym serce, skulony na ławce odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego.

     Przykro, ponieważ Tadeusz Mazowiecki stwierdził w telewizji, że trzeba oddzielić Kościół od Państwa! Ja naprawdę nie mogę tego pojąć - jak mam oddzielić to życie od prawdziwego. Przecież ten i tamten świat to jedność! My, jako dzieci Boże mamy to dane!

    O 16:30 wróciłem do namiastki raju: kwiaty, słonko, znowu śpiew ptaszków, które przekazuję sobie jakieś wiadomości...i szum drzew. Teraz pasuje część chwalebna różańca i różaniec Pana Jezusa. Dodaję te modlitwy w intencji tego dnia. Wróciła radość i to Boża.

     Można powiedzieć, że Szatan na każdego ma inne próby, przecież nie może dać tych, które są dla mnie mojej żonie. Odebrałem że właśnie modliła się za mnie. Na czas Mszy świętej wieczornej napłynęło pragnienie przyjęcia Eucharystii!

     Zawołałem tylko do Matki Jezusa: "Prowadź mnie drogą świętości. Pomóż zrozumieć plany Boga Ojca, który pragnie mojego szczęścia". Odmieniło się serce, nawet pragnę pojechać do żony z kwiatem! "Mario! Matko moja! Współpracuj ze mną w drobnych sprawach".

     Z dziennika TVP popłynie obraz mafioza, który był w więzieniu domowym! Personel czuwa nade mną i nie mogą dojść co czynię, bo pragnę odosobnienia. Szkoda mi tych ludzi zniewolonych przez zbrodniczy system. W sercu nie czuję niechęci, znoszę to normalnie, bo ktoś ich ustanowił takimi. 

     O 20:30 pokój i radość Boża zalały serce, nie wypowiesz tego...w tym czasie świecił piękny księżyc, a serce zalała tęskna miłość do Boga Ojca. Zacząłem wołać...

" Ojcze mój jedyny i prawdziwy.

Ty, który zalewasz moje serce i duszę Twoją radością, pokojem i dobrem.

Jakże można wątpić, że Jesteś?

Przecież ty dajesz pragnienie bycia z Tobą.

Ty dajesz Światło - od Ciebie pochodzi wszystko, a sam prosisz o jedno: o uznanie, że jesteś!

To tak mało, ale dla większości zbyt wiele, bo oni wolą panów ziemskich, bożków i szatańskich idoli!

Jakże cierpisz Ojcze mój, a pokazujesz to na wszystkich dzieciach, które w złości oburzają się na nas!

Ojcze mój! Przepraszam Cię za wszystkich braci ziemskich, którzy odwrócili się od Ciebie...od prawdziwego szczęścia, wolności i dobra, miłości i prawdy.

Nie chcą Ciebie i Twojego Syna oraz Jego Matki!

Nie chcą!

Przepraszam Cię, Ojcze nasz!"

     Na pewno nie wierzysz, że to moje słowa, to zobacz oryginalny zapis w dzienniku duchowym (pod tą datą)...

Wołanie do Ojca

     Posłuchałem natchnienia, aby otworzyć Biblię, gdzie pod palcem w księdze Jeremiasza trafiłem na słowa: "Tak mówi Pan Zastępów, Bóg (..) chodzili spalać kadzidło i służyć cudzym bogom, których nie znali (..) a przecież ja posyłałem do was nieustannie i gorliwie wszystkie moje sługi, proroków, mówiąc: nie czyńcie tej obrzydliwości, której ja nienawidzę! (..)

     Dlaczego wyrządzacie sobie sami wielkie zło (..) Dlaczego drażnicie mnie działaniami swoich rąk (..) czy zapomnieliście złych postępków waszych ojców (..)".

     To były słowa Boga do ludu Izraela w Egipcie. Przecież ten "Egipt" trwa w sercach większości ludzi: wolą niewolę, oszustwo i bieganie na rozkaz ziemskiego boga! Martwi ludzie spieszą gdzieś. Naprawdę to widzę i wiem jak cierpi Ojciec!

      Jakby na ten moment - z włączonego radia - popłyną słowa: "teraz jestem sam"...to prawda, bo w moim mieście jestem wyobcowany. Rządzący ateiści nie wierzą w moja łaskę..."udaję" wierzącego. Nawet kolega stwierdził, że moje żegnanie się na kolanach przez Komunia św. to "aktorstwo". Dzisiaj, gdy to przepisuję (26.01.2024) niewiele się zmieniło. 

      Dopiero w takim stanie rozumiesz odwrócenie się większości od Boga Ojca z gonieniem za wiatrem. Jakże cierpi Stwórca naszych dusz! Z innej fali radiowej popłynie, że "odosobnili mnie, a ja odosobniłem się!" Personel żartuje w grupie, a ja jestem zamknięty z miłości do nich.

      Nie chcieli przyjąć Pana Jezusa w Nazarecie...najtrudniej być prorokiem wśród swoich. Czy ja nie jestem w takim wirtualnym więzieniu? Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień i Matce Bożej, a przypomniała się poranna prośba, aby Jezus był ze mną.

      Dopiero o 23:45 zerwano na wyjazd. Zimno, piękne niebo...10 razy odmawiam "Zdrowaś Mario". Nagle napłynęła obraz z przeszłości, gdzie gdy naszemu kapłanowi wręczyłem list (podziękowanie) ze słowami: "Zapłata przyjdzie później... Wytrwaj!"

     Po czasie zauważyłem, że jest to dzień modlitw o powołania kapłańskie. "Ojcze zalej syna twoim powołaniem, daj mu światło, my będziemy go wspomagać". Wówczas marzyłem, aby został kapłanem, ale to było moje powołanie, a nie Boga Ojca! Popłakałem się w karetce, a właśnie dojechaliśmy do pacjenta...00.00!

                                                                                                                                     APeeL