Tuż po wstaniu wzrok zatrzymał obraz ukoronowanej Matki Bożej. Popłynie "Anioł Pański" z wielkim pokojem w sercu...przy śpiewających ptaszkach za oknem i napływającym zapachu roślin. "Matko! Bądź ze mną!" Zły nie lubi tego, właśnie żona opowiadała o wczorajszym kontakcie z córką, zarazem napłynęły inne rozproszenia w porannej krzątaninie!

      Życie w rodzinie przeszkadza w oddawaniu swoich sił dla Królestwa Bożego, dlatego potrzebny jest celibat! Uwierz mi, że można wytrzymać w celibacie...stawiając na pierwszym miejscu Pana Jezusa. Na początek tego dnia zawołałem: "Ojcze mój! Dziękuję Ci i proszę o prowadzenie w tym tygodniu!

     Po skończeniu modlitwy pojechałem wcześniej do pracy, ale dzisiaj było mało ludzi. Pacjentce po usunięciu piersi zaleciłem: "uświęcenia tego cierpienia czyli przekazania Matce Najświętszej". Zarazem wskazałem na działanie demona, który sieje zwątpienie i strach przed śmiercią.

    W tym czasie zdrowym podsuwa modlitwę o zdrowie. Właśnie trafiło się małżeństwo z dziećmi szukające "wolności"...sprzedali wszystko i w wielkiej rozpaczy opuszczają rodzinę. To wyraźnie ich wola, a właściwie demona, bo wszystko poznajemy po owocach! Nie ujrzysz tego bez Światła Bożego!

      Teraz, gdy to przepisuję 03.03.2024 czytałem o podobnym małżeństwie w USA, którzy przenieśli się na jacht. Zostali zamordowani, a ich ciała prawdopodobnie wrzucono do morza. Jakby na znak trafił się więzień na przepustce. Trzeba odróżnić wolność naszą (często demoniczna) od Wolności Prawdziwej (Bożej) w której mogę być przykuty do ściany!

    Właśnie w tej intencji pojawiła się duchowość zdarzeń:

- córka wpadła w lekomanię, a winni są farmaceuci, ponieważ sprzedają lek wymagający recepty

- jej koleżanka jest w ciąży, a to "wolność" seksualna

- zdrowy pacjent załatwił sobie przebyty zawał, co napisano w karcie informacyjnej

- w dyskusji radiowej pani psycholog zagadała wszystkich

- broń dla Jugosławii...dla kontynuowania bratobójczej wojny

- szukający wolności poza ojczyzną

- więzień który przybył do mnie

- napłynęło samobójstwo kolegi lekarza, który chciał się wyzwolić, a trafił na wielkie kłopoty...

     Na czas koronki do Miłosierdzia Bożego wezwano mnie karetką do pacjentki, która wprost nęka mnie na dyżurach w pogotowiu. Dobrze, że nie pojechałem do niej, ponieważ byłem potrzebny u innej, która złamała szyjkę kości udowej. Ponadto po drodze płynęło moje wołanie modlitewne w intencji tego dnia.

    Wielką radość daje bezinteresowne niesienie pomocy, głupio mi, ponieważ zostałem obdarowany...kupiłem dyspozytorce ciasto, ponieważ ma właśnie imieniny. Wszyscy pili "po maluchu", ale  nie dołączyłem się do biesiady, bo było mi dobrze z Panem Jezusem! Nikt poza Nim, Panem tego i przyszłego życia nie może napełnić mojej duszy!

     O 17:50 dobiegło bicie dzwonów kościelnych, a właśnie pasowała Koronka Pokoju dla świata. Modlitwy zawsze są takie same, ale w zetknięciu z wydarzeniami - jak sam widzisz - zawsze inne. "Panie Jezu, Ty chodziłeś od osady do osady i uzdrawiałeś, uczyń to z moją córką, ponieważ grozi jej wycięcie nieczynnego jelita"!

     O 20:20 popłynął wiersz lekarza-poety z zapytaniem: "Czy Bóg nas słyszy?" Nie wie biedak, że Bóg Ojciec jest, bo nigdy nie zadałby takiego pytania! Cały czas trwał pokój, w tym stanie zakończyłem moją modlitwę przebłagalną w intencji tego dnia.

      Wyjazd sprawił, że jechaliśmy do Sanktuarium Matki Bożej w Błotnicy, a towarzyszyły nam bardzo piękne obrazy: ognistego nieba, przesuwających się drzew i błyskających samochodów.  Jeszcze mordowanie ludzi w Tybecie przez Chińczyków, którzy zabijali i sterylizowali kobiety, a ciąże przerywano nawet w 9 miesiącu!

     Popłakałem się razem z ofiarami tego narodu! Trzeba przypomnieć Dalajlamę, który utracił wolność w wieku 15 lat! Jeszcze ucieczka Japończyków z obozu w Australii.

     Jakże wojna zniewala, właśnie zrozpaczony żołnierz strzelał do krzyżyka twierdząc, że "nie ma Boga"! To jasno wyłożona wolność z nienawiścią do Boga podsuwana przez demony zwykłym ludziom i to poszkodowanym! Szatan dodatkowo napada na nas w różnych nieszczęściach życiowych...

     W tym czasie pomyślałem o Panu Jezusie przyjmującym krzyż na ramiona!

                                                                                                                                   APeeL