Poniedziałek Wielkanocny

    Nie planowałem Mszy świętej, ale obudzono o 5:00 ze śpiewem ptaszka. Pragnę modlitwy, ale nie znam intencji. Poprosiłem Ducha Świętego o pomoc, a wzrok zatrzymał gołąbek kąpiący się w wodzie, w kałuży!

    Zapaliłem lampkę pod figurą Matki Bożej od żony! Nagły straszliwy ból zalał serca. Popłakałem się, ponieważ przepływają obrazy pozbawionych wszystkiego...
- wybuch w więzieniu w Gdańsku w 1995 roku, gdzie trzy kondygnacje zapadły się pod ziemię
- zniszczenie groźnego Groznego w Czeczeni
- powodzianie i spaleni w baraku
- Kurdowie w byłej Jugosławii
- targ w Afryce, gdzie kobiecie skradziono jedyną własność...koszyk!
- napłynęła osoba świętego Franciszka, który sam pozbył się własności!.
Popłakałem się, bo chciałbym kontaktu z Duchem Świętym. Pędzę do Domu Pana!

      Dzisiaj Pan Jezus Zmartwychwstały przemówił  do niewiast (Ewangelia: Mt 28,8-15): "Witajcie. One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. (...) Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą".

     Popłakałem się podczas wyjścia z kościoła, gdy mocno grały organy. W przychodni było trochę zamieszania. Wczoraj mieli straszny dyżur: dziecko utopione w szambie (nie było pokrywy)! Sam dzisiaj będę mam dyżur w pogotowiu. Na wyjeździe  popłynie cały różaniec, a trafiam do wioski pełnej "psich bud" i to do dziadka, który "siedzi" bez sakramentu z babcią. Oboje bliscy śmierci.

      Wymieniłem mu cewnik, a z powodu duszności skierowałem do szpitala. On już nie należy do tego świata. Nic nie ma. Nic nie może bez opieki! Dzisiaj trwa ulewa, a to lany poniedziałek. Tak się stało, że przy sobie nie miałem ani grosza. Zrozumiesz wówczas chorych. Znowu babuszka - reumatoidalne zapalenie stawów oraz trochę dzieci,

    O 15:00 na kolanach popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego. Pan pociesza dzisiaj: rano widziałęm kąpiące się gołąbki w kałuży. Cały czas lało, zimno i brzydko. Wzrok zatrzymała zmięta gazeta:
- tam pokazują dom do rozbiórki, tragedia czterech rodzin
- bezrobocie
- stomatolog utracił pracę. Tracisz byt, sens życia, wszystko...

     Znowu wyjazd. Płynie część bolesna, a wzrok pada na pień drzewa w polu! Trafiliśmy do babuszki, która upadła, a jest sama w domu i tak leżała na ziemi! Skierowałem ją do szpitala.

      W telewizji Jan Paweł II będzie mówił o tragedii w Brazylii, gdzie płonie puszcza. Indianie tracą wszystko! Z bałaganu wyciąga się artykuł: "Mistrz w masce" - Fiodor Dostojewski...hazardzista i utracjusz!  Popłynie "Droga krzyżowa" i "Święta Agonia" z koronką do 5-u św. Ran Pana Jezusa.

     Teraz zrywają do nieprzytomnego: chory na serca, nagle stracił przytomność, zaburzona mowa (zator naczyń mózgowych). Nie mogłem się ukoić w szpitalu, popłynie Koronka Pokoju z ucałowaniem MB Pocieszycielki Strapionych w Lewiczynie, gdzie doznałem ostatecznego nawrócenia oraz zdjęcie żony, która wymodliła moje nawrócenie.

     Dobrze, że nie mam pieniędzy, bo sanitariusz "był chory", a tak łatwo jest upaść i utracić pracę! Na ścianie pokoju lekarskiego przykleiłem wizerunek Jezusa Zmartwychwstałego, aby  towarzyszył mi! Z V tomu "Prawdziwego życia w Bogu" (strona 55) popłyną słowa Pana Jezusa: "Proście o moje wstawiennictwo, a ja was ochronię i ostrzegam przed złem oraz jego panowaniem".

     Ponownie zerwana do dziadka bliskiego śmierci ze sztywnością i zapaleniem płuc oraz niemiarowością serca. W butach wpadłem do kałuży błotnej i upaprałem się. Kierowca musiał mnie podnieść...dlatego wysłałem zespół transportowy.

     Po chwilce był ponowny wyjazd do tego samego chorego, nie pojechał do szpitala, prosi o ponowny zastrzyk na kolkę nerkową...

                                                                                                                                     APeeL