Po dobrym dyżurze w pogotowiu, będę sam w przychodni. Nawał chorych trwał od 7:00 do 14:30. Polubili mnie, ci którym daję zwolnienia: w tym młoda rolniczka, która w bałaganie pobrała już 4 miesiące. Płacą grosze, nigdy nie sprawdzają, ale niektórzy wykorzystują moją dobroć. Nieładnie! Wprost chciałoby się wyrzucić ją na zawsze do swojego rejonu. Inni lekarze nie dają rolnikom zwolnień, ponieważ traktują ich na równi z pracownikami.

      Inna, której matka przyniosła rybę teraz przychodzi z całą litanią różnych leków, w tym wiele na zieloną receptę (zniżka). Wczoraj spotkałem "dzika", pijaczynę...tak nazwanego po powtórnym potrąceniu przez samochód. Uszedł śmierci - przywoziłem mu jedzenie, a później nie dał przejść przez ulicę!

     Jeszcze wpadła ciężarna prosząca o zwolnienie, a przecież nie jest to choroba i ma poradnię K. Zaleciłem koledze ginekologowi, aby dawał takim zwolnienia, bo to grosze nieporównywalne ze świadczeniami z ZUS-u. Zamiast tego przyniósł mi pismo w którym firma budowlana wskazuje, że wydają zwolnienia  "chorym". Ból zalał serce i chciało się płakać.

     Właśnie odmawiam wizyty u babuszki, bo nie dam rady...wykorzystują moje pragnienie pomagania potrzebującym. Nie ma drugiego lekarza rejonowego, a dodatkowo lekarza z poradni Chorób Płuc - trafił się dziadek z gruźlicą. Musiałem skierować go do szpitala i tak wszystko trwało do 13:30. Zawołałem "Panie Jezu zmiłuj się nade mną". Jeszcze jakaś chora prywatna! Podczas ucieczki z przychodni w samochodzie spadał na mnie kwiatek od Pana Jezusa, a to jest pocieszenie z podziękowaniem.

     Napłynęła dobroć, którą czynił Pan Jezus. Nawet zapytał wierchuszkę w świątyni: dlaczego mają pretensję, że czyni dobro?

       W drodze do kościoła na Mszę świętą wieczorną płynęła moja modlitwa w intencji tego dnia. Wielki ból zalewał serce, a dodatkowo wzmagał go śpiew litanii do Najświętszej Marii Panny. Żydzi zapytali Pana Jezusa (Ewangelia: J 10,22-30)...

- Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie.

- Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie (...)"...tak im odpowiedział!

     Eucharystia pękła na pół "My". Po wyjściu z kościoła podszedłem do starszego człowieka, który leżał na chodniku. Spróbowałem go zbadać, a on pijany zaczął mi ubliżać. Umęczony padłem w sen z zawołaniem: "Ojcze! Tato! Tatusiu proszę Cię. Ja nie mogę tak dalej pracować? Ojcze! Proszę, poprowadź!"

     To chwilowy bunt, ponieważ rano zerwę się normalnie do pracy.

                                                                                                                            APeeL