W nocy wołałem do Najświętszego Taty, zarazem przepraszając za różne moje słabości. Rano napłynęło zaproszenie na Mszę świętą...przed wyjazdem do matki ziemskiej.

     Dzisiaj były piękne czytania (Syr 2,1-11) ze słowami skierowanymi do mnie: "Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.

    Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!"

      Przepisuję to zadziwiony (03.07.2024), bo wiem to wszystko, nawet spotkały mnie zapowiadane próby ("doświadczanie złota w ogniu"). Psalmista dodał (Ps 37,3-4.27-29.39-40) słowa z mojego charyzmatu (odczytywania Woli Boga Ojca): "Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre (...) On spełni pragnienia twego serca". Wg mojego zalecania mamy oddać wolę własną wg Modlitwy Pańskiej ("Ojcze nasz"); "bądź Wola Twoja".

     Natomiast Pan Jezus w Ewangelii (Mk 9,30-37) zalecił uczniom: "Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!"

     Święta Hostia rozrywała serce, które wołało: "Tato! Tato! Tatusiu! Och Jezu! Jezu! Ojcze!" Nie mogłem wyjść z kościoła, uciekłem przed chorymi, a w tym czasie słodycz Boża trwała w ustach. 

     Od 7:00 do 14:30 trwa ciężka praca, ponieważ nadal jestem sam. W tym czasie trafił się zgon matki kapłana i to na szczycie pracy, pacjentka obca z częstoskurczem oraz czekający na wezwanie do więzienia z nadzieją, że go uratuję. Zwykły lekarz nie ma prawa zwalniać.

     Po pracy, w bólu dotarłem do matki ziemskiej odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz moją modlitwę. Po zaleceniach matce dałem drobne upominki, a podczas powrotu przepływały sprawy opuszczonych domów: przez wdowy i wdowców, uwięzionych, hospitalizowanych, tych, którzy wyjechali za chlebem oraz zaginionych bez wieści.

     W tym czasie w ręku znalazł się periodyk "Bóg Ojciec" (z 1999 roku): "Bóg Ojciec nie mieszka w żadnym gmachu, ale w człowieku". Dopiero następnego rana zrozumiałem, że chodzi o nasze puste serca, w większości zamknięte na wszechogarniającą Miłość Boga. Takim Stwórca nie jest potrzebny. Jego mieszkanie w Królestwie Bożym będzie puste.

    Jakby na znak syn nie wrócił do domu na noc, ponieważ pojechał do dziewczyny w W-wie...

                                                                                                               APeeL