W śnie była przeprowadzka oraz pojawił się kierowca z gołębiami (spotkam go rano). To typowy sen "do przodu", który mógłby uzasadniać determinizm czyli dokładne wytyczenie naszej drogi życiowej ("co ma być to będzie" lub "jak Bóg da").
W drodze na Mszę świętą poranną zauważyłem czuwających towarzyszy od "towarzyszenia". Każdy z nas ma jakieś powołanie od Boga Ojca, a nie o komisarzy budujących "państwo w państwie" dla "samych swoich". To małpowanie Królestwa Bożego, które jest już w nas.
Różnica jest wielka, bo nasze dusze pragną powrotu do Królestwa Niebieskiego, a oni nie wierzą w jej istnienie. Stąd jesteśmy wrogami (w Chinach nie ma kościoła katolickiego, jest taki, ale partyjny). Jednego z kapłanów wywieziono na stadion, gdzie były wyścigi psów.
Nawet w kościele jestem szukany wzrokiem przez obsługę...nawet podczas podchodzenia do Eucharystii. Kłaniam się wówczas kiwnięciem głową.
W słowie Bożym prorok (Syr 6,5-17) powiedział: "Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny (...) jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku. (...) Jeśli zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i skryje się przed twym obliczem". To tylko kilka zdań tych wiecznych mądrości. Wierność pozorna, w każdej posłudze...to zmora szatańska.
Psalmista prosił Boga Ojca o prowadzenie (Ps 119,12.16.18.27.34-35), a to moja obecna łaska: "bądź Wola Twoja". W Ewangelii (Mk 10,1-12) faryzeusze chcieli wystawić na próba Pana Jezusa pytając: "czy wolno mężowi oddalić żonę", bo Mojżesz zezwalał na list rozwodowy.
Pan wskazał na zatwardziałość ich serc. "Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!"
Msza święta była za zmarłego o nazwisko byłego komendanta policji. Przepłynęły obrazy ich goszczenia się. Gdzie są ci ludzie teraz? Gdzie on, potrzebujący pomocy! Podczas konsekracja Eucharystii wołałem ze łzami w oczach do Boga Ojca oraz Pana Jezusa. "Chwalić Cię będę zawsze i wszędzie...Twemu Sercu...och! Mój Jezu".
Od 7:00 do 18:30 trwał nieustanny nawał chorych, nawet nie mogłem wyjść do WC! Straszliwe zmęczenie, wchodzą i wychodzą, a właściwie wchodzą i wchodzą...na końcu sprzątaczka z prośbą, której nie mogłem odmówić!
O 19:30 wzrok zatrzymał "patrzył" Pan Jezus Miłosierny, a ja zawołałem: "Panie Jezu, mój Zbawicielem! Przyjmij ten dzień na Twoje Święta Ręce. Chroń moją rodzinę, pociesz żonę. Dziękuję za wszystko".
Dzisiaj jest ścisły post w intencji pokoju w b. Jugosławii i na świecie...przez 36 godzin (bułki, lampka soku pomarańczowego, kawa)! Nie mogłem modlić się zmęczenia...
APeeL