Rano serce zalała wielka radość i słodycz Boża z poczuciem, że Pan jest ze mną. Często takie pocieszenie zapowiada umęczenie. Na ten moment żona wręczyła mi zdjęcie zmarłego ojca ziemskiego.

    Na Mszy świętej porannej będzie piękne słowo Boże...

Prorok wskazał (Syr 17,1-15) to, co dzisiaj wiem, że: "Pan stworzył człowieka z ziemi i znów go jej zwróci. Odliczył ludziom dni i wyznaczył czas odpowiedni, oraz dał im władzę nad tym wszystkim, co jest na niej. Przyodział ich w moc podobną do swojej i uczynił ich na swój obraz. Uczynił ich groźnymi dla wszystkiego stworzenia, aby panowali nad zwierzętami i ptactwem.

     Otrzymali używanie pięciu władz Pana, jako szósty darował im po części umysł, a jako siódmy - rozum tłumaczący użycie władz Jego. Dał im wolną wolę, język i oczy, uszy i serce zdolne do myślenia. Napełnił ich wiedzą i rozumem, o złu i dobru ich pouczył. Położył oko swoje w ich sercu, aby im pokazać wielkość swoich dzieł. I dał im przez wieki chełpić się swoimi dziwami. Imię świętości wychwalać będą i wielkość Jego dzieł opowiadać.

    Dodał im wiedzy i prawo życia dał im w dziedzictwo. Przymierze wieczne zawarł z nimi i objawił im swoje prawa. Wielkość majestatu widziały ich oczy i uszy ich słyszały okazałość Jego głosu. Rzekł im: Trzymajcie się z dala od wszelkiej niesprawiedliwości! I dał każdemu przykazania co do jego bliźniego. Przed Nim są zawsze ich drogi, nie skryją się przed Jego oczami".

    Specjalnie przytoczyłem całość tego wywodu, który można określić cudem stworzenia wszystkiego. Brak tylko słowa: dusza, co z nami po śmierci ze wskazaniem na Przeciwnika Boga Ojca, Księcia tego świata!

Psalmista wskazał na naszą marność (Ps 103,13-18a), że jesteśmy prochem, a nasze dni są policzone (jak kwiat na polu, który znika po muśnięciu wiatru). To znowu dotyczy ciała fizycznego, ale znowu brak słowa dusza.

    Tych cudów nie widzi (Mt 11,25) człowiek wykształcony tylko prostaczek. Pan Jezus podkreślił wskazując na dzieci (Ewangelia: Mk 10,13-16), bo właśnie do takich należy królestwo Boże. "Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego".

Popłakałem się podczas Eucharystii: "Oto jest Baranek Boży. Ja nie jestem godzien tego, abyś wszedł do serca mego". Teraz, gdy to przepisuję powtarzam trzykrotnie: nigdy nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę godny, abyś wszedł do serca mego". Nie pojmiesz tego bez łaski wiary! To nie jest dla żyjących tylko tym światem.

     Kupuję chleb, a z telewizji płynie obraz małych prosiąt ssących mleko. Jakże pięknie urządził to wszystko Stwórca! Zarazem wzrok zatrzymały słowa: "to były piękne dni'. Z wdzięczności zapaliłem lampki pod krzyżem Zbawiciela.

    "Super Express" dał artykuł do artykułu o spełnianiu marzeń ludzi, a ja mam to już poza sobą, bo odnalazłem Najświętszego Tatusia. Nawet zacząłem odmawiać moją modlitwę.

     O 15:00 zabrałem do szpitala ojca z chorym dzieciątkiem...mają nieszczęście, bo w tym szpitalu leży drugi synek, którego przygniótł regał. Radość zalała serce z powodu płonącej lampki pod moim krzyżem.

    W bólu trafiłem do zmarłej 90 latki, gdzie mnie obdarowano, ale to brudne pieniądze. Szatan jest przebiegły, bo personel czekał na "pocieszenie" (ostatki) i mogłem sromotnie upaść! Na ostrzeżenie tam właśnie podniosłem krzyż, który spadł ze ściany...jako prośba o przyjęcie cierpienia (wspomożenie duchowe).

    Dodatkowo "patrzył" wizerunek św. Michała Archanioła! Nie wiedziałem dlaczego w "Poemacie Boga - Człowieka" księga szósta otworzyła się dwa razy w tym samym miejscu! Tam były słowa: "Wiedzcie o tym mieliśmy - o ludzie, którzy zajmujecie się jedynie waszym dobrym materialnym - że Bóg zaspokaja nawet potrzeby materialne, gdy widzi, że jesteście wierni sprawiedliwości pochodzącej od Boga".

     Zawsze wynagradzam tego, kto działa w sposób prawy (...) ktokolwiek da szklankę wody w Moje Imię otrzymuje nagrodę".

    Dlatego rano przesuwali się miejscowi bogacze, chciałbym zarobić, a w powietrzu czułem swąd szatana (ostatki!). Nie było wyjazdów, kręciłem się bez celu. Nic tutaj nie zadowoli: nawał źle, a w braku pracy rozterka. Nawet modlitwy nie kończę, bo może będzie wyjazd.

    Dodatkowo w nocy nic się nie działo, tyle że wędrowałem podczas snów. Rano nadeszła ponowna próba, ponieważ przebył narkoman. Ktoś dał mu kanapkę - mam oddać serek, a szkoda...dałem mu jogurt, a serce zalała miłość Boga Ojca do "ostatnich"! Jak wielka jest radość w niebie z powrotu takiego!

    Pan pokazał mi zagubionego przez nałóg, który nie wie, że ma Najświętszego Tatę. Śpi na ławce, żywi się odpadkami oraz tym, co zostanie personelowi?

                                                                                                                              APeeL