04.06.1998(c) ZA TYCH, KTÓRZY UMIŁOWALI DO KOŃCA...
Po ciężkim dyżurze trwał pospiech w przychodni. Przyjęcia zacząłem wcześniej, ale początkowo nie było nawału, tak jest zawsze, a to pozór! Później było ciężko i to do końca przyjęć (14:30 - 15:00).
Nie znałem jeszcze intencji, ale podczas zbliżania się do "mojego" krzyża Pana Jezusa (przy trasie E7) serce zalał błysk miłości do Zbawiciela! Łzy zalały oczy, przepłynęła wszechogarniająca miłość Boża do ludzkości, szczególnie do wybranych, którzy ukochali Zbawiciela i Stwórcę naszych dusz.
Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego bez błysku Światłości Bożej. Wróci informacja z wypadku kolejowego w RFN! To jeszcze nie dotarło do wszystkich. Wolno idę na Mszę św. wołając w bólu do Zbawiciela, który umiłował nas do końca. Popłynie moja modlitwa przebłagalna. Jakby na znak tej miłości...przede mną w kościele stała matka z niemowlęciem na wózku!
Św. Paweł powie o znoszonej dla Zbawiciela niedoli (Tm 2,8-15): "przez wzgląd na wybranych (...) On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego."
Psalmista wołał (Ps 25,4-5.8-10.14): "Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź mnie w prawdzie Twych pouczeń, Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję".
Zapytano Pana Jezusa (Ewangelia: Mk 12,28b-34): "Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego".
Podczas litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa przysypiałem umęczony, a wracając z kościoła zakończyłem moją modlitwę przebłagalną.
APeeL