Jakże dobry jest Bóg. W kłopocie podtrzyma, da nadzwyczajne zdolności i moc, natchnie Swoim Duchem, a po wszystkim obdarzy pokojem i ukoi odpoczynkiem ciała.

    Jeżeli masz małego synka to wszystko zrozumiesz, bo cieszysz się z jego błogiego snu. On sam nic nie wie o tym. Normalny człowiek tego nie zauważy. Idę na Mszę św. i nie mogę nadziwić się otrzymanej wczoraj pomocy.

  Św. Jana Apostoł mówi: „(...) Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali. (...) przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, (...)”.1 J 3, 11-21

   Dzisiaj Komunia św. ma niezwykłą lekkość...nie czuję Ciała Zbawiciela w ustach. Ta lekkość przeniknęła także moją duszę, a to sprawiło, że ciało fizyczne otrzymało moc. Uwierz w to połączenie i współdziałanie tych ciał.

   Po rozpłynięciu się św. Hostii słodycz napłynęła do ust, a serce zalało dziękczynienie. Nie mogę wyjść z kościoła, bo mam wielkie pragnienie udokumentowania mojego stanu, ale rozpoczęła się następna Msza św. i...krępuje monitoring.

  Wracam i nie wiem jak podziękować Bogu za to wszystko...powtarzam tylko: „Niech cała ziemia śpiewa swemu Panu”, a od siebie wołam: „Panie Jezu niech chwalą Cię wszystkie ś n i e ż y n k i, te cudowne i niepowtarzalne płatki”!

    „Ty, Panie dałeś nam rozum, abyśmy badali te cuda, ale większość wybiera ślepotę”...dotychczas spadło ich „9 do potęgi 9 do potęgi 9”, ale kształt ich nigdy się nie powtórzył.

      Podobnie chwalił Boga psalm z dnia wczorajszego: „(...) Niech szumi morze i wszystko, co w nim żyje (...) Rzeki niech klaszczą w dłonie, góry niech razem wołają z radości. Ps 98, 1. 7-9

   My mamy jednego Ojca, a cała ziemia jest nam dana i powinniśmy służyć jedni drugim...jak tylko możemy. Nagle serce zalała miłość do ojczyzny. Napłynął Jezus Król Świata ze Świebodzina. Później znajdę moje zdjęcie z Niepokalanowa...ja u boku Pana Jezusa - z wielkiego malowidła ściennego - rozdającego chleb.   

    Jeszcze przed godziną byłem normalny, a tu taka łaska. W domu nie mogę się ukoić. Siedzę w ciszy, sam na Sam z Panem Jezusem i tak mi dobrze. Czy ja planowałem ten poranek?

    Nagle odczułem potrzebę cierpienia dla Pana Jezusa i słodycz Jego Krzyża. „Jak będę żył po odjęciu cierpienia?”. Nie pojmie tego normalny człowiek, a dla mnie też to było obce. Wcześniej czytałem i wiedziałem o tym, ale dopiero Światłość Pana sprawiła ujrzenie tej łaski!

    W słowniku trafiłem na słowo „pietyzm”, które oznacza u w i e l b i e n i e  Boga, a to potwierdza intencję modlitewną dnia. Właśnie przyszedł „Rycerz Niepokalanej”, a Matka Boża Pokoju z objawienia w dniu 25 grudnia 2010 przekazuje mi - wraz z Panem Jezusem - obfitość pokoju i radości („Echo” Medziugorja).

  Wracają słowa dzisiejszego psalmu. To było tak dawno, a serce psalmisty bije - w tej chwilce - w mojej piersi...bije dla Pana Jezusa, dla Boga naszego. Piszę, a łzy zalewają oczy.

                    „(...) Wykrzykujcie na cześć Pana, wszystkie ziemie,

                     służcie Panu z weselem,

                     stawajcie przed obliczem Pana z okrzykami radości

                     (...) W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem,

                     z hymnami w Jego przedsionki,

                     chwalcie i błogosławcie Jego imię.

                     (...) Albowiem Pan jest dobry (...)”.  Ps 100(99) 1-2.3.4.5

                                                                                                                                           APEL