Matki Bożej Dobroci
Na dyżurze w pogotowiu ponownie miałem ochronę Boga Ojca, ponieważ kolega trzy razy wyjeżdżał "R-ką" w nocy, a ja byłem budzony tylko do ambulatorium. Po krótkim śnie dokonałem ewakuacji, a pomógł w tym telefon do dyspozytorki, a to sprawiło, że o 6:15 byłem już w przychodni, gdzie z płaczem, razem ze słuchaczami radia Maryja odmówiłem "Ojcze nasz".
Wezwano jeszcze do przejściowego niedokrwienia mózgu (TIA), ale wróciliśmy o 7:15. To było wyraźne prowadzenie przez Boga Ojca, któremu dziękowałem.
Dzisiaj pomagałem z radością, pisałem zaświadczenia i zalecenia dla chorych na maszynie, dawałem, co kto potrzebował i miałem wielką radość z niesionej pomocy. Napływały drobne wyrazy wdzięczności...w Federacji Rosyjskiej karzą za to, a na górze "w KC ile kto chce!" To perfidny fałsz, a właściwie bolszewicki faryzeizm. Sam lubię być wdzięcznym, a Bóg Ojciec wprost czeka na nasze podziękowania za niesioną pomoc.
Ludzie wołają, a gdy wszywko wraca do normy zapominają, że to był wynik ich próśb. Jakaś pani przyniosła koguta, a ja bardzo lubię szkodliwy rosół!
Straszliwa zawieja, prawie zasypało malucha, wypadki, a nawet zamarznięcia. Pan Bóg daje takie małe próby, a tu wszystko wysiada. Z drugiej strony jesteśmy szkoleni w zbrojeniu się, a nawet w planowaniu ludobójstwa! Chwilami brakowało prądu, ale rakiety do zabijania ludzi są dostępne! Na koniec przyjęć...
- pisałem odwołania pacjentce skrzywdzonej przez lekarzy ZUS-u, która dodatkowo przebyła ciężki wypadek
- tak też było z biedakiem, któremu ZUS odebrał rentę, a miał ją 15 lat po strasznym wypadku komunikacyjnym!
Co dzieje się w głowach lekarzy sprzedawczyków! Dzisiaj, gdy mam to edytować (30.10.2024) na pewno już nie żyją, czekają sami na pomoc, ale duchową. Ich pobratymcy uznają wiarę za chorobę. Tacy muszą teraz czekać na wstawiennictwa podobnych do mnie, ale jest nas garstka, a ja mam intencje podawane!
Zabrałem pacjenta źle ubranego i zawiozłem go pod jego dom, z trudem dotarłem do bloku, a teraz na Mszy świętej o 17:00 było mi zimno i przysypiałem. Popłakałem się po Eucharystii przy pieśni "Przyjdźcie i zobaczcie jak nasz Pan jest dobry".
Podczas zapisywania tego świadectwa wiary z telewizji popłyną słowa piosenki: "jest taki ktoś z kim połączył mnie los" - tak, to jest Pan Jezus, Mateczka Najświętsza oraz Bóg Ojciec! Dlaczego nie wierzysz, że są!? Zapytaj z serca, a odpowiedzą w twoim języku ("robaczku nieboraczku").
Ja żyję tak jak inni, ale z pewnością świętej miłości Boga Ojca! Moją odpowiedzią na to jest dawanie siebie, właśnie ofiarowuję ten dzień z poprzedzającym go dyżurem, Mszę świętą i Eucharystię.
Po odczycie intencji wszystko stało się jasne. Dobroć Boga Ojca mamy przelewać na współbraci...dlatego cały dzień byłem dla innych i płakałem podczas modlitwy "Ojcze nasz".
Zdziwiłem się informacją w "Naszym dzienniku" o tym, że dzisiaj jest wspomnienia MB Dobroci! Przepłyną obrazy przytułków (brat Adam Chmielowski), hospicjów, wolontariuszy i różnych sponsorów, o. Kolbe, niewiasta, która zaginęła w poszukiwaniu innych.
Jeszcze rano, następnego dnia popłaczę się przed wyjściem na Mszę św. (w rękawiczce zimowej znalazłem mały różaniec z wizerunkiem MB Pokoju). Tak właśnie "mówią" do nas z nieba.
Dalej trwały słowa z Apokalipsy (Ap 10,8-11), gdzie Apostoł otrzymał zalecenie: "Trzeba ci znów prorokować o ludach, narodach, językach i o wielu królach.
Psalmista głosił Chwałę Pana (Ps 119, 14 i 24. 72 i 103. 111 i 131): "Jak słodka dla mnie mowa Twoja, Panie". Dziękował za napomnienia Boże, prowadzenie, Prawo ust Boga oraz słodycz Przykazań...
Dzisiaj Pan Jezus wyrzucił ze Świątyni przekupniów (Ewangelia: Łk 19,45-48)...
Po Eucharystii przy śpiewie: "Przyjdźcie i zobaczcie jak nasz Pan jest dobry" napłynął obraz Piramidy Dobra, a to: Bóg Ojciec, Zbawiciel i Duch Święty...dalej są to święci i błogosławieni aż do zwykłych dobrych ludzi.
APeeL