- Panie, panie, a co tam słychać w polityce?
- Trochę wiem na ten temat, ale nie wypada mówić prawdy, bo obecna władza chce, abyśmy żyli w radości. Chodzi o stworzenie namiastki raju na ziemi w którym wszyscy mają się uśmiechać i nawzajem kochać (powinni to zatwierdzić sejmową uchwałą). Dziwne, bo taki raj już mamy, ale dla "samych swoich" ("państwa w państwie").
Władza chce dobrze i żaden normalny człowiek nie może jej krytykować, bo to może doprowadzić do podziału narodu. Z tego powodu w Federacji Rosyjskiej wielu trafia do psychuszki, a stamtąd już się nie wychodzi, bo po odpowiedniej kuracji skaczesz przy kontrolujących i wszystkich całujesz w rękę!
- Dobrze, ale co pan sądzi o badanych kontaktach z Rosjanami?
- Prezio Boleksław dogadał się z Jelcynem, ale przyjaźń polsko-radziecka jest wieczna!
Dzisiaj Radosław Sikorski oraz Donald Tusk udają, że walczą z tą przyjaźnią. To jest zasłona dymna, bo bolszewicy pozwalają na ich obrażanie...nawet jest to wskazane!
- Dobrze, a co pan myśli o zamachu w Smoleńsku?
- Wiem, co było, ale nie powiem, bo mogę być wezwany na przesłuchanie do babci "Stokrotki" (67 lat), pupilki Jerzego Urbana (miał obywatelstwo radzieckie), który czuł się do końca panem w naszej katolickiej ojczyźnie (w Częstochowie był "Dom Schadzek")...
Wyobrażam sobie jak wygląda jego grób...w miejscu specjalnie trzymanym dla niego i pilnowanym przez kamery. Ujawnię tajemnicę, a właściwie prawdę, że "Jurek jest wiecznie żywy", bo dusza nie ginie nawet w Piekle!
- To pan wierzy w bajki? Przecież w kościołach tak straszą, aby dawać na tacę!
- Pan jest wiedzący, że Tam Nic Nie Ma, a jeszcze niedawno pochodziliśmy od małpy, teraz wciskają, że powstaliśmy z jednej komórki na dnie oceanu! A kto stworzył ocean?
Na Mszy św. porannej o 6.30 serce zalewała nienawiść do Koalicji Obłudy z nasłanymi na nas w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow z przejęciem władzy wg Jurija Bezmienowa ("Jak napaść na państwo").
Jarosław Kaczyński rządził bez Opatrzności Bożej, a w jego otoczeniu działy się sprawy z podszeptów wiernych władzy ludowej, którzy wiedzieli o co chodzi.
Kilka razy z obrazu "patrzyła" (zatrzymywała wzrok) św. s. Faustyna, moja obecna opiekunka, a to oznaczało prośbę o miłosierdzie dla obecnej władzy, bo tylko Bóg Ojciec może ich odmienić.
Na ten czas padły słowa polityczne św. Pawła, a przecież trzeba oddzielić naszą wiarę od władzy, która opanowała wszystkie stanowiska. Wielu z tych ludzi jest "normalnych", ale walczą z naszym wspólnym Bogiem Ojcem...o wolność kobiet do zabijania swoich dzieciątek oraz małżeństwa "spółkujących inaczej", a to jest szerzenie deprawacji.
Jak mamy żyć w jednej ojczyźnie? Zaraz rozlegnie się krzyk z zrzutem braku tolerancji, klerykalizm i nacjonalizm z budowaniem państwa religijnego.
Zdziwiłem się przekazem mojego profesora Apostoła Pawła. Wprost nie chciało się wierzyć...
"Bracia: Bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego.
Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże - wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!"
Na dodatek Pan Jezus w Ewangelii (Łk13, 31-35) na ostrzeżenie, że Herod chce Go zabić...odpowiedział językiem nienawiści: "Idźcie i powiedzcie temu lisowi", że wyrzuca złe duchy i dokonuje uzdrowień, itd.!
Wszystko odmieniła Eucharystia. Padłem na kolana, ekstaza promieniowała z duszy na ciało, a wówczas musisz zamknąć oczy, skulić się w sobie, chwycić twarz w dłonie ze łzami płynącymi z oczu. Pokój i słodycz duchowa zalały serca, nawet pojawił się przyjemy smak w ustach. Napłynęło też poczucie wszechogarniającej miłości, a tego nie można przekazać. W tym czasie wzrok zatrzymał fresk z Bogiem Ojcem na sklepieniu świątyni!
Wieczorem wyszedłem odmówić modlitwę, ale nie znałem intencji. Zacząłem od wczorajszej: za dziecinniejących, ale "nie szła". Nagle odczytałem natchnienie, aby modlić się za tych, którzy nie słuchają przestróg (Dekalog, Apokalipsa, Objawienia w tym prywatne, itd.).
Tacy żyją wg "róbta, co chceta", szydzą i walczą z wiarą objawioną...w ten sposób sami proszę się o śmierć i to wieczną, bo duszy. Jakby na znak nastąpił wybuch wielkiej petardy...aż zadrżały szyby, a później cały czasy były słabsze...
APeeL