W nocy słuchałem radiowej III o katofobii...strachu przed jedynie prawdziwą wiarą katolicka. Tacy wskazują na naszą ciemnotę i dewotyzm! Ładnie wszystko się deprecjonuje. Normalny jest ateizm, bezbożność z szydzeniem z prawdy naszej wiary świętej!
Dyskusja była ciekawa, ale tam nie było odrobiny Świałości Bożej. Celebracje, symbole religijne, choinka...to tak, ale krzyż Zbawiciela jest niewygodny. Dodatkowo Szatan wpuszcza takim niechęć do mających łaskę wiary.
Wiem to, bo byłem takim jak wszyscy. Wszystko pojmiesz po zawołaniu lub wybraniu przez Boga Ojca. Przeciętny człowiek jest przytłoczony codziennością, w niedzielę idzie z obowiązku do kościoła i to wszystko.
Wielu drwiąco podchodzi do wiary chrześcijańskiej, a jednocześnie bezkrytycznie przyjmuje "odkrycia" (pochodzenie od małpy do powstania na dnie oceanu). Okazuje się, że odrzucenie Mądrości Bożej idzie w parze z różnymi formami "ogłupienia”. Przy tym nikogo nie dziwi bardziej "ludzka" wiara zreformowana z pastorami i ich gromadkami dzieci. Szatan podsuwa z nienawiści do nas "fajne" wyznania, a mądrych trzyma daleko od Tajemnic Bożych, które zna.
Wiedzący o tym są dodatkowo jego wrogami, a to upadły Archanioł..."Belzebubel" - pasuje mi takie jego określenie. Nie idź tą drogą, bo prowadzi na manowce duchowe. W tym strachu przez wiarą objawioną najważniejsza jest nienawiść do krzyża Zbawiciela...stąd jego profanacje, powalenia i szyderstwa.
W ręku znalazła się książka (wywiad z kardiologiem) o pięknym tytule "Z sercem na ty". W tym czasie z kasety płynęła melodia "Izabell" Aznavoura.
W takich momentach, gdy - pojawia się miłość, w tym wypadku do żony - moim sercem zawsze uciekam do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Faktycznie można powiedzieć, że "jesteśmy sercami na ty", chodzi o łączność miłości.
Na Mszy św. w czytaniach będzie przekazany przekaz o miłości...
1. Wymodlenie przez Annę narodzenia Samuela (1 Sm 1,24-28), którego właśnie: "Przyprowadziła go do domu Pana", gdzie podziękowała za wysłuchanie prośby, a zarazem oddała go Panu "Po wszystkie dni, jak długo będzie żył (...)"..
2. Psalmista wołał (Ps: 1 Sm 2,1.4-8): Całym swym sercem raduję się w Panu (...) To Pan daje śmierć i życie (...)".
3. W Ewangelii (Łk 1,46-56) będzie dziękczynienie Bogu Ojcu przez Maryję: "Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy (...) bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia (...)".,
Intencję potwierdza codzienne jednania się mojej duszy z Duchowym Ciałem Zbawiciela w Eucharystii. Nawet określam to: jako "My"!
Na ten czas żona, która cierpi z powodu zaginięcia syna, ma pragnienie rozwieszania plakatów z jego wizerunkiem na dworcu w W-wie. Pojawiły się inne zdarzenia: oto małżeństwo Polki i obcokrajowca grające na fletach, matka dwójki dzieci czekających na rozdzielenie, matka niepełnosprawnego, córka chorego ojca i żona męża z marskością wątroby (puchlina brzuszna - wodobrzusze).
Z drugiej strony jest nasza miłość do Boga Ojca (określam ją "jako ostatnią"), a ze strony Stwórcy Miłość jest niepojęta i wiecznie wierna...nawet w naszych upadkach.
APeeL