Od rana mam w sercu wielki niepokój. Nigdy nie zastanawiałem się nad odróżnieniem - napływającej do mnie złej energii - od ataku demona. Wielu ludzi emituje taką energię; niektórzy mają „mocne nadajniki”.

   Jedna z pielęgniarek nie mogła do mnie wchodzić, ponieważ powodowała rozkojarzenie myślowe. Ludzie chorzy, oczekujący w napięciu dysponują podobną „wykańczającą energią”. Kto zna te doznania wie o czym piszę.

    W ataku demona jest to spotęgowane. Serce drży, nie możesz zebrać myśli, niemożliwa jest wówczas modlitwa oraz wykonywanie czegokolwiek sensownego. Można to porównać do zagłuszania „Wolnej Europy”.

    Św. Jan Apostoł  1J3, 22-4 zaleca „badać duchy”; „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wiele fałszywych proroków pojawiło się na świecie. (...) Wy, dzieci, jesteście z Boga (...) większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest na świecie. Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak mówi świat. (...) W ten sposób poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu (...)”.

   To dziwne i trudne zalecenie. Ja dzielę ludzi na; synów tego świata czyli ziemian...inaczej normalnych. Tutaj kwestia normy, bo wiele naszych obrzędów jest dzikich. To właśnie ukazuje humorystyczny reportaż z buszu...

    Druga grupa to dotknięci przez Pana Jezusa, uznający Boga, który przyszedł w naszym ciele...to „Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie (...)”. Między tymi ludźmi są różne odmiany.

    Dzisiaj jest  pogrzeb sąsiada z bloku obok, którego bardzo lubiłem. Dla mnie śmierć nic nie oznacza. „Boga Żywego pragnie moja dusza”....”przeszedł ze śmierci do życia”. Ja wiem, że on jest, a on sam dowiedział się o tym dopiero teraz!

    Dzisiaj wie też, że nie przyjmował - wciąż ponawianego przeze mnie - zaproszenia na codzienną Mszę świętą. Bardzo dużo ludzi jest dobrych, ale tylko Bóg może sprawić, że mogą stać się naprawdę dobrymi...służąc w końcówce życia Jemu Samemu.

    Dzwony są wyznacznikiem naszego odejścia...właśnie biją, a zegar gra „Ave Maryja”. Teraz kapłan mówi; „Wszyscy staniemy przed Trybunałem Boga i zdamy sprawę ze swego życia. Nikt nie żyje dla siebie (...) ile warte byłoby nasze życie gdybyśmy wszystko chcieli kierować w swoją stronę.

    Nie byłoby miłości do bliźnich, potrzeby, że komuś trzeba pomóc, z kimś się podzielić. Właśnie dzisiaj ważne jest pytanie o sens naszego życia. Bóg długo przygotowywał nas do Swego Objawienia, aby Słowo stało się Ciałem”.

   Dopiero Komunia święta odmieniła moje serce i duszę...jakby demon odszedł i mogę rozpocząć modlitwę w intencji dnia, a dzisiaj dla kaprysu niewiasty zamordowano Jana Chrzciciela.     

   Minęły dwie godziny, a napływa zaproszenie na „normalną” mszę...dwa zawahania. W kościele stwierdzam, że to pierwszy czwartek; czas modlitw za kapłanów. Wystawiono Pana Jezusa w Monstrancji...kapłani naprawdę potrzebują wielu naszych modlitw.

   Wracałem i wołałem za dobrych ludzi, którzy nagle odchodzą...„Każdemu Panie dałeś czas, który wypełnił się dla tego brata...”.                                                                                                APEL