Zrywałem się o 5:00 i 6:00 w radości, bo czeka mnie ostatni dzień pracy przed urlopem! Szatan nie lubi tego u mnie! Po wczorajszej spowiedzi...już straciłem czystość, ponieważ ukradłem żonie 5 zł na gazety! Jeszcze nie wiedziałem, że jest to początek jego ataku. Wówczas "nie idzie" nawet prosta modlitwa "Anioł Pański", a na Mszy św. serce stało się całkowicie puste.

     Na dodatek wszystkie zawołania modlitewne wywołują zwątpienie: "wielkie mi co...to głupoty, a tu trzeba żyć"...wyraźnie podsuwane przez Przeciwnika Boga. Kolega psychiatra skrzywi się i pomyśli o słyszeniu głosów. Wszyscy są niewierzący, nie uznają nawet natchnień. Zagadywany kolega z przychodni zawsze stwierdzał: "to nadprzyrodzoność", aby kończyć moje zagadywanie!

     Z drugiej napłynęło: św. Oblicze Boga Ojca, poczucie istnienia Raju, radość ze świętymi i Aniołami...po prostu Niebo! Do tego posłuszeństwo czyli wypełnianie Wola Boga Ojca z celem zostania Dzieckiem Bożym! Przepisuję to w środku nocy przed Wigilią (24.12.2024)...całkowicie zadziwiony takimi przeżyciami (ok. 10 lat po nawróceniu w ok. "Okrągłego Stołu")!

      W tym czasie padną - poprzez proroka Amosa - Słowa Pana (Am 9,11-15): "Uwolnię z niewoli lud mój izraelski - odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać (...) nigdy nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem (...)".

      Natomiast Pan Jezus wyjaśnił uczniom Jana Chrzciciele dlaczego Apostołowie nie poszczą (Ewangelia: Mt 9,14-17): "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?"

     W intencji tego dnia będzie Eucharystia, litanią do Najświętszego Serca Matki Bożej z błogosławieństwem Monstrancją. Nie mogłem wyjść z kościoła, a po powrocie do domu w z TV "Polsat" popłynie śpiew zespołu muzycznego: "Jezu, Ty Jesteś tu, naprawdę".

     W modlitwie poprosiłem, aby Pan pomógł mi dzisiaj, bo na dole mam dyżur w pogotowiu, ale w przychodni będą miał dużo ludzi umówionych (w tym czasie pracował też lekarz przychodni). Nie uwierzysz, ale w tym czasie będę miał tylko jeden wyjazd trwający 30 minut! 

      Podczas pracy łamałem przepisy, ale dla dobra chorych...

- wydałem mężowi zwolnienie dla chorej żony, ale tak nie można

- kierowcy zawodowemu przedłużyłem upoważnienie bez badania psychotechnicznego (tylko ja mam uprawnienie, a idę na urlop) 

- w tym czasie demon podsuwał pragnących lewych zwolnień, proszącego o podanie zastrzyku do stawu oraz powtarzanie leków, a od tego jest lekarz dyżurny.

     Z wielką radością pomagałem biednym, wypisywałem im recepty oraz wszystkim innym umówionym. Nawet udało się załatwić wizytę pogotowiem. Żonie oddałem 5 zł z nawiązką (kawą). W tym czasie trafiłem na grającą orkiestrę (dzień ślubów). To dzień radości...

      O 15:00 pragnąłem odczytać intencję modlitewną:

- czy za radujących się z Twojej Obecności, Panie?

- czy za szczęśliwych z Synem Twoim, Ojcze?

      Kolega, który wrócił z wypadku (samochód ciężarowy wpadł do rowu) powiedział o Opatrzności Bożej! Ja w tym czasie padłem umęczony w błogi sen (wielka łaska). Dobrze się stało, bo do ambulatorium przybyła cała rodzina, moi sąsiedzi z piętra, którzy przed tygodniem uczestniczyli ("Żukiem") w karambolu sześciu samochodów...wszyscy byli potłuczeni.

      Podczas dalekiego wyjazdu karetką trafiłem dwukrotnie na korowód weselny! Tak poznałem intencję: za świadomych Opatrzności Bożej. To także dzień za mnie, a zarazem podziękowanie Panu za pomoc.

    Wzrok zatrzymały bociany na gnieździe oraz matka z dzieciątkiem po porodzie...jako namiastce Opatrzności Bożej! Stała się cisza, mogłem skończyć modlitwę, a po wyjściu z pogotowia na niebie pojawiły się światła z dyskoteki "O!Key".

      Wszystko dopełnił mecz piłkarski Chorwatów z Niemcami (3:0) po którym piłkarz chorwacki będzie dziękował Stwórcy ze złożonymi rękami, co ujrzał cały świat! Ja także podziękowałem, ale na kolanach z wołaniem "Tato! Tato! Och! Tato!". Tak wybiła północ...

                                                                                                                                 APeeL