Po bardzo ciężkim dyżurze w pogotowiu nie dałem się zwieść Szatanowi sugerującemu w pierwszej osobie: "dzisiaj nie pójdę na złość do kościoła", a teraz popłakałem się z powodu tego grzechu w myślach! Prawie cały dzień przespałem, ale poszedłem na Mszę świętą o 17:00 ze śpiewającym chórem.

     Na ten moment przypomniało się poranne odpadnięcie łańcuszka na szyi. Od razu widziałem tę "duchowość zdarzenia" dotycząca intencji, wskazującą na zerwanie z wiarą! 

     Przypomniała się wczorajsza Msza świętą, gdzie padły słowa o tych, w którzy żyją tak jakby Boga nie było lub sami stają się bożkami! Podczas zapisywania tego z telewizji popłyną obrazy strasznych morderców! Natomiast rano płakałem przy obrazach z Ziemi Świętej (Izrael i Palestyna), gdzie trwa terroryzm, ostrzały osiedli mieszkaniowych oraz zamachy bombowe.

    Od Ołtarza św. popłynie Słowo Boże...

Apostoł Jan powie (1 J 3,11-21): "Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali Nie tak, jak Kain, który pochodził od Złego i zabił swego brata. A dlaczego go zabił? Ponieważ czyny jego były złe, brata zaś sprawiedliwe. Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi. (...) Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!"

Psalmista będzie głosił pean na cześć Pana (Ps 100,1-5): "Niech cała ziemia śpiewa swemu Panu (...) Wykrzykujcie na cześć Pana (...) Służcie Panu z weselem stawajcie przed obliczem Pana z okrzykami radości. (...) W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, z hymnami w Jego przedsionki (...)".

W Ewangelii (J 1,43-51) Pan Jezus dawał znak o Swoim Synostwie: wskazywał zdziwionym, że wie o nich wszytko! Natanaelowi powiedział: "to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu"...

     Trwały rozproszenia, które prysły po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii, a łzy zalały oczy i nie mogłem wyjść z kościoła... APeeL