W drodze na poranną Mszę świętą zauważyłem poruszenie, bo dzisiaj odwołują naszego ministra zdrowia! Co ja mam z tym wspólnego? Przykro mi, ponieważ ciężko pracuję, codziennie uczestniczę w Mszy św. ("udaję wierzącego"), kocham moją ojczyznę i rodaków...zarazem widzę wielką nędzę "naszych służb", których celem jest łapanie szpiegów.
Nie byłem, nie jestem i nie będę szpiegiem. Jest problem z takimi jak ja, bo widzą więcej w Światłości Niewidzialnej, kierują się prowadzeniem przez Boga Ojca i mają jego ochronę. Jeżeli negujesz istnienie nadprzyrodzoności z Królestwem Bożym to już wpadłeś. Później służysz zaprzedany panom ziemskich...masz otwartą drogę do dóbr wszelkiej maści...z władzą (poczuciem jedności i mocy), posiadaniem i przyjemnościami ziemskimi.
Wszędzie otacza cię demoniczna miłość ("naszego człowieka"). Ci, co z tego korzystają nie mają żadnej świadomości, że reszta jest traktowana - w najlepszym wypadku - jako obcy.
Nie mieści się w głowach ludzkich fakt zawołania i wybrania przez Boga Ojca. Sam nie możesz zdecydować, że od jutra będziesz czynił to, co ja. Ile wytrzymasz w tym postanowieniu? U mnie jest to pragnienie zjednania duszy z Panem Jezusem w Eucharystii.
Stąd płynie moja moc do niewolniczej pracy, a także miłość do ojczyzny otrzymanej od Boga Ojca oraz rodaków. Służby chyba mają plan łapania szpiegów. Od kogo do? Ty nie wiesz, a ja wiem, że zleca to Przeciwnik Boga, bo zna moją przyszłość. Ja jeszcze nie wiem, że będę miał stronę internetową i rozgłoszę na cały świat Prawdę o naszej wierze. Takich zabijają.
Skulony siedziałem w samochodzie, a serca zalewała złość na tych, dla których jestem "wrogiem ludu". Po chwilce przeproszę Pana za mój stan (kuszenie), a serce pocieszy para małżeńska, która codziennie jest na Mszy świętej, a właśnie idą wspólnie do spowiedzi.
Święty Paweł zapowiedział (Hbr 4,1-5.11), kto wróci do Królestwa Bożego, naszej Prawdziwej Ojczyzny, ale jego jeżyk jest niezrozumiały, mistyczny ze złym tłumaczeniem...można powiedzieć, że nieprzydatny dla większości wiernych. W tym wypadku pomieszał odpoczynek (niedzielę) z "wejściem do Odpoczynku czyli powrotem do Królestwa Bożego!
Dzisiaj Pan Jezus głosił Dobrą Nowinę i uzdrawiał...w tym paralityka z zarzutem, że odpuścił mu grzechy (Ewangelia: Mk 2,1-12). Tak jest z niewiernymi, którzy wszystko widzą po swojemu, bez łaski wiary z mądrzeniem się od Belzebuba.
Popłakałem się po Eucharystii, przeprosiłem Najświętszego Tatę "za me złości" na prześladowców. Taką błyskawiczna przemianę otrzymujemy po zjednaniu z duchowym Ciałem Pana Jezusa...to Cud Ostatni! Łzy płynęły po policzkach, nie mogłem się ukoić, a zarazem wołałem: "Tato! Tatusiu! Jezu! Przyjmij ten dzień w intencji tych, którzy nie wiedzą co czynią...miej miłosierdzie nad nimi".
Na ten czas wzrok przykuł obraz Pana Jezusa Miłosiernego, a ja dodatkowo poprosiłem, aby moje serce, słowa i ręce oraz wszystko, co czynię było pełne miłosierdzia.
Nagle zrozumiałem, że niezasłużone cierpienie jest wielką łaską, szczególnie współcierpienie z Panem Jezusem. Po podziękowaniu serce zalał pokój i moc do pracy.
W kościele było 10 osób, a pod drzwiami gabinetu tyle samo. Praca trwała od 7:00 do 19:00, 12 godzin bez wytchnienia...w wielkim oddaniu, a sprawiła to moc Boża! Pomagałem, pocieszałem z całego serca, wszystko pisałem na maszynie (czas)...wielu z tych ludzi było biednych i zagubionych...
- rolnik który nie ma na opłaty, wydałem mu zwolnienie lekarskie (płacą grosze) i zaleciłem, aby przychodził po dalsze
- rolniczka, która przekazała ziemię, ma zatarte biodro (zwyrodnienie do endoprotezy), od trzech lat powinna brać rentę... Miałem druk i wypełniłem jej wszystko na komisję lekarską!
Przeprosiłem sprzątaczkę, która musiała czekać na zakończenie pracy!
APeeL