W śnie śpiewałem jakąś kolędę, a po przebudzeniu napłynęło poczucie dziecięctwa Bożego...nawet teraz mam łzy w oczach. Niech będzie, że to „zdziecinnienie” albo „starcze zdziwaczenie”.

    Jak chcesz możesz mnie obrażać ze względu na Pana Jezusa. Nie pójdę z tym do sądu. Po dwóch wahnięciach zerwałem się na mszę. W nocy wszystko zawiało aż trudno wejść do Domu Pana.

    Nie docierają czytania, bo Szatan rozprasza moim „pakietem dochodzeniowym”. Pan sprawi mi dzisiaj niespodziankę. Po Mszy św. zostanę zatrzymany w przedsionku kościoła, bo właśnie Eucharystia zacznie działać w mojej duszy...falami słodycz i pokój napływała do okolicy splotu słonecznego. Teraz mam pragnienie wysłuchania Słowa 1J 4,11-18. Piszę, a łzy płyną po twarzy;

     „Umiłowani (...) Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała (...) Bóg jest miłością; kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. (...) W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonali się w miłości (...)”.

    Tego nie zrozumie żaden parafianin. Wg mojego doświadczenia nie mogę trwać w miłości i nie mogę sam z siebie skasować lęku, bo to sprawia Pan. Ja otwieram moje serce i duszę, a Pan tam gości i sprawia, że jestem w Niebie...już tutaj.

    Taki jest sens Królestwa Niebieskiego na ziemi. To dotyczy duszy. Lęk kasuje otrzymany Pokój Boży, a prawdziwa Miłość Boża zostaje wlana w moje serce i promieniuje na innych. Nie mogę sam z siebie tego uczynić (techniki wschodnie, medytacja, itd.).

   Nie wiem jakie doświadczenie przekazuje Apostoł Jan, który został namaszczony w szczególny sposób, ale nie dotyczy to zwykłych śmiertelników. Moje doświadczenie duchowe wskazuje kierunek; to Sakrament Pojednania, Prawdziwe Ciało i Krew Pana Jezusa,  bo ”nie będziecie mieli mocy”!  

   Jeszcze przed chwilką moje myśli krążyły wokół sprawiedliwości ziemskiej, a po św. Hostii prysły wszystkie „najważniejsze sprawy świata”, które właśnie wywołują lęk. To stało się bez mojego udziału...wystarczyło poranne otworzenie serca i pobiegnięcie przez zaspy do Pana. Nic nie zapowiadało tej niespodzianki Boga, tego obdarowania słodyczami, których nie kupisz za złoto.

   Stoję jak wryty i słucham słów o Miłości do Boga. Tak chciałbym tutaj zostać i chwalić się Panem, głosić Jego Chwałę, opowiedzieć wszystkim o Jego Dobroci. Aby zapisać doznania wstąpiłem do otwartej  cukierni! Ale żaden opis nie wyrazi mojej słodyczy w ustach, sercu i duszy.

    Wiesz jak działa wódka? Wiesz i nie potrafisz tego opisać. To jak mam ci przekazać działanie darów Pana; słodyczy i pokoju w moim sercu i w mojej duszy? Raz zaznasz i też będziesz wiedział... 

   „Panie Jezu! Słodki Boże! Prawości Święta! Panie mój. Wieczny Przyjacielu! Nie znają Twoich Darów...bezpłatnego Świętego Chleba z Piekarni Niebieskiej".

   Czy wiesz ile kłopotów miałem z zapisaniem tych doznań; komputer nie chciał wystartować, rozproszenia, a w końcu czas na obiad!

   17.00 To Msza św. dla Matki Bożej. Pan zalał mnie wielkim pokojem, a największa przykrość to fakt, że trzeba wychodzić z kościoła...”wyganiają, wyganiają”. Idę, a pokój Pana Jezusa zalewa duszę. Tego pokoju nie da nam świat i nawet nie zna tego pokoju! Niech nikt mi nie mówi, że to chorobliwe i coś mi zdaje...                                                                                                                                          APEL