Na pewno myślisz, że przy mojej łasce wiary...z samego rana zrywam się jak skowronek i biegnę do kościoła (faktycznie jadę). Już dawno nie byłem tak "zmarnowany w ciele", tuż po przebudzeniu wszystko mnie bolało i potrzebowałem chwilki snu.

     Ofiarowałem to cierpienie Bogu Ojcu, a po chwilce leżenia pomyślałem o Magdzie Gessler: jak jej wykonują zabiegi na twarzy, że nie puchnie, itd.? W tym czasie nad jej czołem przepłynęła fala, to trwało dwie - trzy sekundy...zerwałem się całkowicie wyspany i z radością wyszedłem na spotkanie z Bogiem Ojcem. Tak zresztą mam, takie sekundowe sny zdarzają się nawet podczas pozycji stojącej.

     Nie wiem jaki byłby przebieg tego dnia, gdybym nie trafił na Mszę św. o 6.30. W kościele pomyślałem o islamistach, ponieważ płynęły piękne słowa kapłana o naszym Bogu Ojcu, który czeka na nasz powrót w wielkiej tęsknocie i z otwartymi ramionami. To jakbyś słowa z mojego dziennika duchowego...

                                                        Jezus z otwartymi ramionam

      Faktycznie nasza moc jest w Panu. Razem z innymi przepraszałem za moje grzechy, a jest to jakby Dzień Miłosierdzia Bożego...wynikający ze Słowa Bożego. Zobacz zarazem piękno naszej świątyni...

                                                  Oltarz w naszym kościle

      Prorok wołał (Mi 7,14-15.18-20), że nie ma podobnego Boga Ojca, który oddala naszą nieprawość i odpuszcza występek. Ponadto: "Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie"...

     Psalmista dodał w Ps 103, 1-4.9-12, że: "Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia (...) Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca".

      Powiem krótko, że Stwórca zna naszą nędzę, chyba dlatego nasze dusze wpadły w ciała typu zwierzęcego. To jest zarazem cud stworzenia, a piszę to jako lekarz...wyobraź sobie na tym tle nasze dusze.

     Dzisiaj w Ewangelii (Łk 15,1-3.11-32) będzie przypowieść o synu marnotrawnym, który w uniżeniu powrócił do ojca ziemskiego...ku zdziwieniu i niezadowoleniu swojego rodzeństwa.

     Eucharystia ułożyła się w łódź z wywiniętymi brzegami. To zawsze oznacza jakąś pomoc...chyba będzie dotyczyła przepisywania dziennika.

Od 15.00 szykowałem się do modlitwy na wolnej przestrzeni. Myślałem o dziękczynieniu za wszystko, ale z radia Maryja padną słowa Pana Jezusa do s. Faustyny wskazujące na jej nędzę z zaleceniem, aby wołała za wszystkich niewdzięczników wokół. To był przekaz do mnie i to w takim momencie.

    Wcześniej przyśnił się kolega lekarz, niewierzący, a to oznaczało prośbę o jego wsparcie, a to oznaczało, ze prawdopodobnie jest w w Czyśćcu.

      Łódź jako znak potwierdziła mój 10-godzinny wysiłek (edycja pięciu zaległych zapisów). Zeszło do trzeciej w nocy!

                                                                                                                                  APeeL