Na Mszy świętej padną słowa o odczytywaniu woli Boga Ojca, a ja mam właśnie problem odczytaniem godziny tego nabożeństwa. Po 5 minutach boju o decyzję chwilki...mam być w kościele o 6.30. Chodzi o posłuszeństwo „w małym i dużym”.

     Każdy historyk zna wynik bitwy, a nawet całej wojny, która zależała od takiej decyzji. Niemieckie czołgi parły w głąb Francji, a oni tkwili na pozycjach! Bóg trzy razy wzywa młodego Samuela przyszłego wielkiego proroka, a ten biegnie do przełożonego Helego, który powtarza, że go nie wzywał (1 Sm 3,1-10.19-20).

      „Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione (...)”. Heli spostrzegł się, że to pan woła chłopca”. Zalecił; „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”. Piszę te słowa, a przez serce przepłynęło ciepło.

    Ps 40[39] „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”. Nie ma niczego innego większego i ważniejszego niż wypełnianie woli Boga Ojca.

      Zły atakuje sprawą zawodową: pisaniem do samorządu, a wszystko dotarło, gdzie trzeba. Zrezygnowałem ostatecznie z drogi sądowej, a z serca „spadł kamień”. Ten kamień na naszym sercu to chęć dochodzenia swego, ważność i tak latami niechęć do innych toczy nasze serce.

    Odrzucenie tego, przyjęcie cierpienia przynosi pokój. Pokoju nie uzyskamy po wygraniu sprawy, bo pojawi się krzywda strony przeciwnej.

   „Matko! weź mnie za rękę, bo Szatan zamęczy

    Św. Michale Archaniele odpędź Mąciciela”.

     Eucharystia jest jeszcze w ustach, ale na serce i duszę spływa pokój i słodycz...to nieprzekazywalne ukojenie. Tak dobrze z Panem, że położyłem głowę na ławce kościelnej i tak zamarłem. Jakże chciałbym wyzwolić się z więzów tego świata.

    Po zjednaniu z Panem Jezusem stałem się innym człowiekiem. Znikła „bojowość”, a to wielka łaska. Podziękowałem Bogu, bo  wszystko w Jego Ręku.

    Idę na drugą Mszę św. (o 17.00), a serce zalewa ból, ponieważ przepływają całe narody, które nie słuchają Boga...nie rozpoznają Jego Głosu. To naprawdę wielki ból. Jeżeli nie słuchasz Boga to swój los wystawiasz na pastwę Przeciwnika.

    To, co czytasz tak naprawdę nie trafi to do twojego serca. Dopiero Pan może zapalić światełko. Musisz zawołać. Spróbuj tylko raz. Nie patrz na nic. Idź za głosem duszy, która pragnie tego połączenia. To jest tak jak z kawą; czego mi brakuje?...och kawy! Taką „kawą”, takim pragnieniem w tej chwilce jest druga Msza św. Może będzie za Ciebie? Nie wiem...

      Ciemno. Spotkanego zapraszam do Domu Pana;

-  Wracaj Pan do kościoła, bo to inny kierunek...jeszcze tylko raz pana zaproszę!

-  Wiem, wiem...

-  Czas płynie, już niedługo dowie się pan o wszystkim i o tej łasce, którą daje moje

    zaproszeniu na Ucztę Pańską.

-  Wiem, wiem...

    „Panie! Nie chcą słyszeć Twego Głosu. Nie wierzą, że  mówisz. Zmiłuj się nad nimi. Mów Panie, bo Twój sługa słucha...mów Pnie. Przyjmij Ojcze mój ból za tych, którzy nie słuchają Ciebie.”.

    Wołam w mojej modlitwie, a w okolicy nadbrzusza ucisk, ale typu „bólu”. Kapłan pięknie odprawia. Wolno, głośno, przerwa po  Komunii świętej...szkoda, że inni spieszą się i ludzie nie mogą zdążyć z klęknięciem. To wielka łaska. Teraz 3x wołanie „Niech będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament”.

    Pokój i słodycz zalały duszę, a to miesza się z „bólem” nadbrzusza związanym z cierpieniem duchowym. Szczęście miesza się z łaską współcierpienia z Panem Jezusem.  

    „Panie! zmiłuj się nad tymi, którzy nie rozpoznają Twojego Głosu. Dobry Panie! zmiłuj się nad nimi. Ojcze miej miłosierdzie nad nimi, bo nie wiedzą, że Jesteś...”.

   Wołam w mojej „Drodze Krzyżowej”...właśnie Pan Jezus spotyka Swoją Bolesna Matkę, a moje serce rozrywa cierpienie, którego nie wypowiesz żadnym językiem...jakbym tam był ze Zbawicielem.           APEL