Ogarnij w swojej wyobraźni wszystkich słabych (z łac. debilis) na kuli ziemskiej. Zważ przy tym, że przy każdym z nas jest Bóg Ojciec. Jeżeli ktoś się dziwi to jego sprawa. Ja przekazuję to, co wiem. Nawet mamy to pokazane na ziemi (kamery, opiekunowie, przewodnicy i ochroniarze).

      Zdziwiłem się nocnym spotkaniem Hołowni, Bielana i Kaczyńskiego. Przecież każdy krok takich jest strzeżony. Mogę powiedzieć o pewnej formie naiwności u takich polityków...

     Dwa dni temu, przed obecnym skwarem z wichurami miałem ból wieńcowy, który po 30 minutach oznacza zawała serca. Dodatkowo źle się czuję z powodu operacji zaćmy, nie mogę wychodzić do grających w piłkę i w ruchu odmawiać moją modlitwę.

    Nie odkładaj swojego nawrócenia na starość, bo możesz jej nie doczekać: nowotwory, wypadki, ciężkie schorzenia, otępienie, zespoły neurologiczne, ślepota lub zwykłe zaburzenia równowagi ciała (ataksja poalkoholowa), Itd.

      Dobrze, że na Mszę św. przyjechałem wcześniej, ponieważ trafiłem na zakończenie litanii do Serca Pana Jezusa (Pierwszy Piątek m-ca)...zakończonej błogosławieństwem Monstrancją. Mamy nowego proboszcza (nie było wzmianki w internecie).

     Na samej Mszy św. wieczornej siedziałem na zewnątrz kościoła w łagodnych powiewach wiatru, ponieważ nie wyłączono głośnika. Zważ jak Pan zaskakuje swoją dobrocią:

    „Jezu mój! Panie mojego serce, duszy i wieczności! Przyjmij wszystkie moje cierpienia oraz pragnienia, a szczególnie dawanie świadectw wiary oraz współzbawianie  z Tobą! Pragnę wrócić do moich modlitw”…

      Dzisiaj przepisywałem świadectwo wiary z 19.09.2000 w którym psalmista wołał to, co sam chciałbym wypowiedzieć w tym momencie (Ps 100, 1-5):

    „Wykrzykujcie na cześć Pana, wszystkie ziemie, służcie Panu z weselem. Stawajcie przed obliczem Pana z okrzykami radości. Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, On sam nas stworzył,jesteśmy Jego własnością, Jego ludem, owcami Jego pastwiska.

   W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, z hymnami w Jego przedsionki,chwalcie i błogosławcie Jego imię. Albowiem Pan jest dobry, Jego łaska trwa na wieki, a Jego wierność przez pokolenia”.

    Kapłan w tym czasie wołał do Boga Ojca, a w serce wpadły podziękowania. Tutaj mamy raj na ziemi, ale ludzie tego nie widzą („dzieci na rynku”). Nie rozumieją, co oznacza pokój, ładnie wyglądają wybuchy rakiet w Kijowie.

     Właśnie w połowie Pragi Czeskiej nie ma prądu. Wyobraź sobie przez chwilkę ten Armagedon...zrezygnowałem z prośby o wsparcie mojej strony, ponieważ wczoraj był straszliwy pożar w Ząbkach pod Warszawą, gdzie 500 osób zostało bez niczego…

     Trudno to sobie wyobrazić. Skasowałem prośbę o wspomaganie mojej strony...Pan da mi to, co będzie potrzebne. "Dziękuję Ci, Panie za wszystkie łaski". 

     Zarazem kapłan wymienił wszystkie popularne nałogi, a napłynęła osoba Romana Giertycha opętanego intelektualnie naprawianiem naszej ojczyzny, ale bez Jezusa Chrystusa, naszego Króla oraz Opatrzności Bożej.

    Pan Roman naprawę Rzeczpospolitej widzi w rządzeniu przez wypalonego Donalda Tuska, który całkowicie stracił wiarygodność. Szatan podsunął mu fałszywe wybory. Nawet sobie przetłumaczył, że jest atakowany z powodu wymyślonej przez niego prawdy.

    Gdyby przeliczono oddane głosy...uznałby, że dalej jest to wynik spisku opozycji. Nie wie biedak, że wybory fałszują służby, które zgubiła pewność wygranej Rafała Trzaskowskiego. Zrobiono błąd...przełożono trochę kart z worka do worka.

    Jego kuszenie dzieli całą Polskę, daje głupią nadzieja rządzącym, a z drugiej strony budzi niepokój u zwolenników nowej władzy. Głos zabierają także autorytety niemoralne: Kalisz, Schetyna, Miller oraz wszystkie osoby zapraszane do TVN24. Zobacz, co czyni prawnik, na oko normalny człowiek, a przenieść to teraz na władzą nad światem: dziadka Putina i Łukaszenkę.  

                                                                        Rózga

    Sprawdza się moje proroctwo, że Donald Tusk zostanie przegoniony miotłą z targu, a dzisiaj poprawię to, że rózgą, która jest symbolem karania.  

     Psalmista także dzisiaj wołał (Ps 106,1-5): Chwalcie Pana, bo jest dobry,
bo na wieki trwa Jego łaska. (…) Przyjdź nam z pomocą, abyśmy ujrzeli szczęście Twych wybranych, cieszyli się radością Twego ludu, chlubili się razem z Twym dziedzictwem”…

     Po zjednaniu z Duchowym Ciałem Pana Jezusa wróciłem do siebie, ale nic nie mogłem uczynić duchowo...lubię program mec. Marka Markiewicza („Polsat” Polityka). Dają tam też powtórki „Co ludzie powiedzą” z panią Bukiet.

                                                                                                                                APeeL

 

   Oto świadectwo na ten temat z początku nawrócenia...

29.12.1989(pt) Pan jest Dobry...

   Dzisiaj spałem w domu rodzinnym z brzydką podłogą, której deski były ułożone byle jak, miały wielkie szpary spod których wyzierała ziemia. Dobrze, że to tylko sen, ale złe przeczucie pozostało...

    Mimo tego w sercu poczułem moc do czynienia dobra, a to było od Boga...podczas jazdy samochodem wołałem powtarzając: "Pan jest Dobry, Mądry i Wielki”. W Swojej Mądrości Bóg dopuszcza działanie sił zła! Dzisiaj, gdy to przepisuję (29.12.2018) papież Franciszek chciał zmienić słowa Modlitwy Pańskiej („Ojcze nasz”), bo Pan Bóg „nie wwodzi nas na pokuszenie”…

    Jak „przebadać” takiego jak ja i pozwolić mu wejść na wyższy stopień drabiny do Nieba? Wielu upada i trwa w tym, bo zło rodzi zło. Ja w takich upadkach mam rosnąć, stawać się mocniejszym, lepszym, wspierających innych i wskazującym im drogę do ś w i a t ł a !

    Na ziemi są przeciwieństwa (zło-dobro, prawda-kłamstwo, itd.), a my mamy wolną wolę i od nas zależy wybór. Jednak nasza moc jest z Boga i właśni napłynęło do mnie: pragnienie niesienia pomocy, pocieszania chorych i dawaniem każdemu tego, co mu się należy...

  • Proszę przyjąć te grzybki, ja nic nie mam...mówi pacjentka.
  • Jeśli pani nie miałaby naprawdę nic, to jeszcze zostanie serce, dobre myśli i modlitwa za innych. W Etiopii ludzie naprawdę nic nie mają, ale bardzo miłują Matkę Bożą. Łzy zalały oczy...także podczas przepisywania tego.

    To był dzień ciężkiej pracy, ale wszystko zniosłem i w pośpiechu trafiłem do pogotowia (na parterze przychodni) oraz do umierającej, której córkę poprosiłem o sprowadzenie kapłana. Pacjentka jeszcze nie chciała Ostatniego Namaszczenia, a ja wiedziałem, że już jutro może być za późno.

    Chorzy boją się tego sakramentu, bo Zły straszy ich „umieraniem”. Przekazałem jej słowa o Panu Jezusie oraz o naszej wierze w której wszystko jest prawdziwe.

   Bestia na każdego ma coś innego...mnie podsuwa „tylko jeden kieliszeczek”. Niby przypadkowo wypłacono pieniądze! W ostatniej sekundzie zamieniłem dwa butelki złej wódki na jedną dobrą, bo w powietrzu wisiał poker...

    Dyspozytorka podała mi małą książeczkę „Ewangelia wg św. Jana”...

  • Czyja jest?...zapytałem.
  • Doktór zostawił dla pana...odpowiedziała.

   Ta maleńka książeczka była znakiem od Boga i ja wiedziałem o tym, ale jeszcze przeważało we mnie ciało i jego zachcianki…

      Tutaj zapis urwał się...sam rozumiesz.                                                                                                                                                                                                                                APeeL

 

Aktualnie przepisano...

19. 09.2000(w) ZA NIECHCIANYCH...

  W śnie trafiłem na jakieś szemrane towarzystwo z pijaństwem i żartami jednego z biesiadników. Zrywałem się o 6:00, a w telewizji trafię na scenę z filmu, gdzie kobieta nie chce tego, który ją kocha, bo ma innego. Nie będzie ślubu kościelnego, ponieważ „nie chce oszukiwać Boga”…

     W pracy o 7:00 wydałem skierowanie chorej z nowotworem, której nie chcieli w Warszawie i odesłali do Radomia. Teraz, gdy to piszę płyną obrazy z Domu Samotnej Matki, gdzie ktoś zostawił dzieciątko pozamałżeńskie.

     Jakby na ten moment z rafia popłynie tęskna piosenka Krzysztofa Krawczyka ze słowami: „Powiedz mi, powiedz kochanie, kiedy weźmiesz ze mną ślub? Jeśli nie zatęsknisz do mnie"...coś w tym stylu.

     Moje serce - w sekundowych błyskach - zalała tęskna miłość do Boga Ojca, Najświętszego z powtarzanym wołaniem: "Tato! Tato!"

    Przybyła bezrobotna, której wypisałem dokumenty na rentę, a ona obdarowała mnie! Jakże człowiek jest nędzny. Podczas obiadu z telewizji napłynie obraz ślubu kościelnego z ulotnieniem się kandydata na męża!

     Tak stała się  jasna intencja modlitewna, a serce uciekło do Boga w Trójcy Jedynego, którego nie chce ludzkość! „Ojcze! Nie chcą Ciebie...nie chcą”. Wyobraź sobie cierpienie rodziców ziemskich, a na tym tle cierpienie Serca Deus Abba, Stwórcy naszych dusz!    

      Podczas wyjścia do kościoła przepłynął cały świat niechcianych: od mechaników, starych panien, brzydkich sklepów i takich kiosków na rogach ulic, a wcześniej żona wyraziła dezaprobatę, ponieważ chodzę w piżamie.

    Do tego niechciane dzieci oraz wyrzucani na bruk! Przypomniał się moment, gdy zapraszałem pacjentkę, a ona czekała do kolegi. Zarazem zdjąłem wywieszką na drzwiach dermatologa, który nie przyjmuje.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.07.2025) w krajach UE nie chcemy imigrantów, a Federacja Rosyjska równa z ziemią Ukrainę, Izrael czyni to samo z ziemią Palestyńczyków, a KRLD nienawidzi swoich braci na południu!

     Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego oraz początek mojej modlitwy przebłagalnej. Na Mszy św. trwały rozproszenia, ale dotarły słowa św. Pawła (1 Kor 12,12-14.27-31a): „Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni (...): czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem”.

    Ja dzisiaj dodam, że tak jest z wszystkimi zawołanymi i wybranymi przez Boga Ojca. To przykład bycia jednymi jak kiedyś naród żydowski - stanowiącymi jakby Królestwo Niebieskie na ziemi. Potwierdzą to słowa psalmu (Ps 100,1-5): „My ludem Pana i Jego owcami”...

     Dzisiaj Pan Jezus (Ewangelia  Łk 7,11-17) ożywił jedynego syna matki, a ta była wdową. (…) Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz! Potem przystąpił, dotknął się mar - a ci, którzy je nieśli, stanęli - i rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce”.

     Po przyjęciu Eucharystii ból zalał serce, a w tym czasie proboszcz podpisywał się śpiewem. Natomiast sam przełączyłem program z obrazami Jana Pawła II na „atrakcyjny”, a - w ramach odczytanej intencji modlitewnej - trafiłem na wykonywanie testów ciążowych. Jakże ludzie nie chcą dzieciątek! Nie czekają na czas ich przyjścia z radością...tak też jest spotykanie niechcianych przez nas.

                                                                                                                                  APeeL

20.09.2000(ś)   ZA KRUCHYCH I DUSZE TAKICH...

     Po przebudzeniu o 5:00 zacząłem wołać do Boga Ojca: "Tato! Tato! Tatusiu! To jeszcze jeden dzień dla Ciebie". Nie dziw się, bo nie chodzi tutaj o słowa, ale o krzyk duszy z powodu tęsknej miłości.

    Nie zrozumie tego człowiek normalny lub nie mający łaski wiary. Kiedyś spotkałem się z mającym podobną łaskę...dziwił się, że wołam tak samo jak on. Przepływał ból rozłąki, a z serca wyrywało się wołanie typu litanii...jest taka do św. Stanisława Kostki, a nie ma do Ojca Najświętszego!

    Wzrok zatrzymała ulotka ze słowami: „Słodka Nadziejo mojej duszy", a łzy zalały oczy. Zawsze koi odmawianie zawołań w modlitwie „Anioł Pański”, gdzie wołamy o obronę przez Matkę Najświętsza, a ja dodaję „pod Twą obronę Ojcze na niebie”…

    Podczas przejazdu do kościoła zauważyłem czujność towarzyszy, bo zbliżają się wybory. Co ja mam do tego? Ile mam dywizji? Najświętszy Tata jest blisko cierpiących! Jakby na ten czas dzisiaj jest wspomnienie Męczenników Koreańskich.

     Mój profesor św. Paweł wskaże na prymat miłości w naszym życiu (1 Kor 12,31-13,13), która nie „nie szuka swego (…) jest cierpliwa i łaskawa (…) wszystko znosi (…) nigdy nie ustaje (…)”. Z wiary, nadziei i miłości...największa jest miłość.

     Wszystkie „nasze” zalety bez niej sprawiają, że stajemy się „jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”, bez niej stajemy się niczym i nic nie zyskujemy.

     Dodam od siebie, że św. Paweł to mistyk mistyków, a tu ludzkość jako piramida kruchości. Mówię to od siebie, bo zjednany z Duchowym Ciałem Pana Jezusa staję się na chwilkę „świętym”...cóż z innymi?

     Psalmista ponownie głosi chwałę Pana (Ps 33,2-5.12.22): „Szczęśliwy naród wybrany przez Pana (…) Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem (…) Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, według nadziei, którą pokładamy w Tobie”.

     To wyjaśnia, że musimy zostać zawołani i wybrani inaczej nie możemy prowadzić życia „po Bożemu”. Wiem to, bo znam różnice człowieka ziemskiego i duchowego.

      Właśnie Pan Jezus (Ewangelia: Łk 7,31-35) porównuje nas do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim (…)”. Tak też widzę siedzących na ławkach, gdy właśnie dzwony kościelne zapraszają nas na Mszę św.!

     Jak mam opisać radość ze spotkania z Bogiem Ojcem, naszym Tatusiem? Jak? Jakim językiem? Jakże smutny jest Stwórca odtrącany przez grzeszników. Zrozum mnie, bo Stwórca jest naszym Bogiem Objawionym, którego pragnę uwielbiać w każdej chwilce mojego życia.

     Zbawiciela też nie przyjmowano, a nawet usuwano z granic Jego działania (po wpędzeniu demonów w stado świń). Tak jest dotychczas...napłynął obraz narodu wybranego, który przez wieki czekał na przybycie Zbawiciela, a po spełnieniu Obietnicy Boga Ojca zamordował Go w dziki sposób…znany z mordów Polaków przez Ukraińców.

    Piszę to, łzy zalewają oczy (znak Prawdy), a chore serce chce pęknąć. Najgorsze jest to, że ten naród trwa w odwróceniu…od naszego Jedynego Ojca, Stwórcy naszych dusz!

     W czasie Eucharystii płynęła pieśń ze słowami: „On wie, co udręczenie. On wie, co smutku łzy”! Po zjednaniu z Panem Jezusem stałem się maleńki, pochylony, a serce znalazło się w Sercu Boga.

    Praca trwała bez chwilki przerwy, jeszcze dodatkowy dyżur w pogotowiu. O 15.00 w telewizji trafię na obrazy straszliwych zniszczeń po ulewie i huraganie na południu Francji (Marsylia). Wielkie dźwigi były łamane jak zapałki, a samochody płynęły ulicami.

    Sam doznałem cierpienia, bo podczas spożywania rogala trzasnął mi ząb, w ręku miałem jego odłamek. Przepływał cały świat i jego kruchość...

      Właśnie byłem u chłopczyka, który nadział się na kosę, trafiłem do 90-latki z zapaleniem płuc, musiałem zabrać do szpitala dziadka z dusznością astmatyczną przy płaczącej żonie...była też babuszka z migotaniem przedsionków, które ustąpiło.

     Jednak największy ból pojawił się podczas badania 41-latka, który przez 21 lat cierpi z powodu niewydolności nerek (dializy oraz przeszczep, a po jego odrzuceniu, ponowne dializy). Ponadto miał niedrożność przewodu pokarmowego. Cały czas przebywa na granicy życia i śmierci.

     Ponownie przepływał świat...zniszczonych samochodów i domów. Właśnie w wypadku ginie kobieta. Nędza i kruchość wszystkiego! Wzrok zatrzymały skruszone betony...

                                                                                                                     APeeL