Święto Katedry św. Piotra, Apostoła
Na Mszy świętej padną słowa...
Apostoła Piotra (1 P 5,1-4) apelował do kapłanów, aby posługiwali „z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem (…) Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały".
Psalmista zawoła o majestacie naszego Boga Ojca (Ps 23,1-6): „Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, a wielkość Jego niezgłębiona. (…) Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła i niech Cię błogosławią Twoi święci”.
Natomiast w Ewangelii (Mt 16,13-19) Apostoł Piotr odpowie Panu Jezusowi, że:: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.
Popłakałem się podczas śpiewu i Eucharystii: „Oto jest Baranek Boży, kto Go godnie w sercu złoży tego wieczne życie czeka". Tak też jest w tej chwilce, ponieważ mam poczucie wygnania, a zarazem wiarę w powrót do wiecznej szczęśliwości...do Domu Boga Ojca!
W czwartek w czytaniach było stwierdzenie, że do Ojczyzny Prawdziwej możemy wrócić tylko przez Pana Jezusa: "Kto chce zachować swoje życie, straci je (...) niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci aż ujrzą Królestwo Boże". Ja wiem o tym!
To jest zarazem pokazane w naszej rzeczywistości na zesłaniach i tych, którzy coś szukają i otrzymują łaskę wiary. Tak było ze skazanym na śmierć, który napisał "Za pięć godzin ujrzę Pana Jezusa".
Właśnie dzisiaj przyjechał (wrócił) syn, a tak właśnie Pan Bóg ukazuje nasz powrót do Królestwa Bożego...Jego dzieci, którymi jesteśmy, jako cała ludzkość. Zarazem jest pokazany powrót: męczenników, świętych, błogosławionych z cała piramidą „normalnie wierzących” oraz tych, którzy nie wejdą do wiecznego odpoczynku.
Trwa 40-godzinne nabożeństwo, przed Monstrancją śpiewają kobiety, a serce przenika ból. To święty czas, który będzie trwał w następnych dniach, ponieważ przeżycia duchowe wracają.
Ból rozłąki z Bogiem Ojcem z zapisu (20 lutego) będzie trwał jeszcze dzisiaj i zjedna się z obecnymi przeżyciami. Wołałem do Boga Ojca w intencji: "za czczących Syna Twego w Najświętszym Sakramencie".
Właśnie dzisiaj wrócił syn, ale rozproszył pokój (od demona): żona zdenerwowała się, bo przybył bez wnuczka, zepsuł też działanie wycieraczek w moim samochodzie. To drobnostki psujące dzisiejsze uniesienie duchowe po adoracji Monstrancji.
Z wiersza na pierwszej stronie tygodnika "Niedziela" mogę stwierdzić, że odczucia dzieci Boga są podobne na całym świecie, ale większość nie wie o tym...nawet w tej grupie większość jest adamowych (cielesnych) niż duchowych.
APeeL