Wczoraj napłynął strach po rozmowie z kierownikiem przychodni na temat mojego stanu zdrowia. Jednak moje odejście sprawiłoby wielki kłopot, ponieważ przybywa do mnie masa chorych, którzy od dawna związani są z moją osobą. Miałem wątpliwość czy iść na Mszę św. poranną, ale okaże się, że to będzie dobra decyzja, ponieważ dzisiaj pracownicy przychodni przejdą badania lekarskie.

     Wyjechałem widząc pomoc Boga, ponieważ wczoraj syn nagle przyjechał moim samochodem. Później okaże się, że padnę w sen od 16:00 do 19:30...nie byłbym  tego dnia w kościele. Dla ludzi normalnych to głupota, niech będzie, ale wszystkiego dowiedzą się po swojej śmierci, a ja o tym...ilu duszom pomogłem, a ile zbawiłem razem z Panem Jezusem!

    Dzisiaj żartowałem, że potrzebne jest założenie "kółka wiernych"...tak jak są kółka różańcowe oraz przyjaciół Radia Maryja! Podziękowałem za wszystko, w tym za powrót syna, uruchomienie wycieraczek samochodu (spalił się bezpiecznik), za uporządkowanie zapisków, ponieważ miałem zaległości, a wówczas tworzy się bałagan.

     Po wejściu do kościoła i dotknięciu figury Zbawiciela poprosiłem o uzdrowienie, bo jeszcze wczoraj miałem napad chwilowej nieobecności (abscens). To wynik alkoholizmu, sam nałóg mam już odjęty, a teraz proszę o ustąpienie jego następstw! W kościele trafiłem na pieśń: "klękam przed Tobą z gronem aniołów". Kto to ułożył? Człowiek nie chce klękać, a klękają aniołowie!

    Jednak pełen zadziwienia słuchałem Ewangelii (Mk 9,14-29) o uzdrowieniu epileptyka, którego ojciec zawierzył Panu Jezusowi. Kapłan mówił o negowaniu przez ludzi mocy Bożej (w tym chorobie i cierpieniu). Taka jest nasza marność, a niżej słabość...w tym wiary.

     Udało się załatwić chorych od 7:00 do 14.00. Nawet wszedłem do lekarza mającego uprawnienia do badania pracowników, nie było nikogo, a moje badanie było prawidłowe. Sprawa załatwiona w 5 minut. Z serca wyrwał się krzyk "Boże! Boże! Tato! Jak ci dziękować za to wszystko? Jak?"

    W tej radości wracałem do domu, a w samochodzie wypadł mi klucz do garażu, słyszałem jego dźwięk, ale zapadł się pod ziemię! Szukałem wszędzie, nawet z własnej ciekawości, ale nie było. W tym czasie Pan sprawił, że świat stał się biały (napadało dużo śniegu). Tak jakby z tego wiersza Zofii Bobik w tyg. "Niedziela"!

     „Boże! Kocham Cię wpłatach śniegu (…) w puchu śnieżnym, którym pokryłeś brudną ziemie. (…) Zauroczona, oniemiała z zachwytu - wciąż trwam w nieustannym dziękczynieniu”.

     Jak się okaże klucz wpadł prosto do mojej teczki z "bałaganem"! Co oznaczało to zdarzenie? To jest tzw. "duchowość zdarzenia" przez którą Bóg Ojciec powiedział, że nie mogę jechać samochodem do czasu wyjaśnienia zaburzenia. Nawet w tej sprawie zobacz otrzymaną pomoc po mojej prośbie...

24 lutego błyskawicznie załatwię badanie lekarskie oraz wykonanie EEG i TK mózgu.

26 lutego otrzymam skierowanie, a w szpitalu „przypadkowo” spotkam znajomego neurologa (przyjmował w naszej przychodni)...

    Czy widzisz tę pomoc? Ja wiem, że ją otrzymałem i z serca dziękowałem, a w tym czasie żona uzyskała pokój.

                                                                                                        APeeL