Po wczorajszym wolnym dniu w przychodni napłynęła pokusa bycia na Mszy świętej porannej, ale wiem, że mam być wcześniej w pracy. Szatan wszystko odwraca, zna przebieg naszego dnia życia i szkodzi takim jak ja w każdej możliwej sytuacji. Nazywamy to dręczeniem.
Opanowali jego techniki wszelkiej maści tyrani, także wierni „władzy ludowej”. Muszę to spisać, aby ukazać ich perfidię w nękaniu „tych, co nie z nami!" Żona jest podenerwowana od czasu zdiagnozowania mojego schorzenia i jego leczenia.
To wszystko nie mogę rozwiązać z minuty na minutę, a jak się okaże napłynie wielka masa chorych i różnych spraw z wielkimi krzywdami chorych biednych (zabrano bezpłatny transport karetkami). W tej nędzy rolników wydaje im ratujące zwolnienia lekarskie z pracy. To grosze, ale są zwolnieni z podatku, a nie mają dochodów!
Rano podarowałem biednej pielęgniarce koniak i szampana, bo odchodzi na emeryturę i była załamana, bo chciała po cichu zrobić pożegnanie...trafiłem w dziesiątkę!
Po kawie gadałem, a Panu Jezusowi niemiłe są dusze wielomówne. Nawet wzrok zatrzymywał Pan Jezus Gliniany trzymający się za Głowę w koronie! Wykonała go pacjentka w Instytucie Reumatologicznym zdeformowanymi rękami.
Nawał trwał do 15:30, żona była zmęczona oczekiwaniem na wspólny obiad, kilka chwil snu i już jadę na Mszę świętą wieczorną. Przypomniał się syn, który jechał ze mną pod prąd, a teraz czyni to kierowca autobusu. Przepływa cały świat łamiących zakazy. Jak wielka jest nasza nędza, a Bóg Ojciec każdego dnia ukazuje naszą marność.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (09.09.2025) już drugi raz nie zauważyłem znajomej, która przyjeżdża na Msze św. rowerem elektrycznym, ale przed przejściami czeka na przejechanie samochodów. Nawet mówiła o tej ostrożności. Zna się na żartach, powiem jej, że „do trzech razy sztuka”.
Tworzymy prawo i sami je łamiemy, przysięgi, a sędzia w barze z przestępcą. Wówczas zauważyłem, że jechałem bez pasów! Na szczycie są płatni mordercy i wszelkiej maści zdrajcy, a niżej sprzedawczyki.
Teraz na Mszy świętej o 17:00 popłakałem się z powodu bezmiaru otrzymywanych łask! Przypomniał się pacjent, który niespodziewanie...tak jak ja przeżył swój czas! Msza św. była w intencji zmarłego, którego znałem znanego. Przed ołtarzem stał stoliczek ze jego zdjęciem i rodziną.
Bóg Ojciec przekazał przez proroka Izajasza (Iz 55,10-11), że mamy wracać po dokonaniu tego co nam wyznaczono czyli po spełnieniu swego posłannictwa.
Psalmista wołał ode mnie (Ps 34,4-7.16-19): Wysławiajcie ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię. (…) Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zapłoną wstydem. (…) Pan słyszy wołających o pomoc
i ratuje ich od wszelkiej udręki”.
Pan Jezus wskazał, co wiem (Ewangelia: Mt 6,7-15): „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. (...) Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie”.
Przekazał przy tym Modlitwę Pańską („Ojcze nasz”). Ja swoją modlitwę wymodliłem (na witrynie) jest to połączenie cz. bolesnej różańca z rozbudowaną Drogą Krzyżową oraz św. Agonia na Golgocie ze słowami umierającego Pana Jezusa.
APeeL