Nadal nie ma zaginionego syna. W śnie zostałem pocieszony przez grupę dzieci idących na naukę śpiewu. Wyszedłem na Mszę św. przed pracą o 6.30, a serce zalewała radość, bo śpiewały mi ptaki! Samo nabożeństwo zaczęło się pieśnią: „Wesoły dzień nam dzisiaj nastał”, a kapłan mówił o chlebie dla ciała i Chlebie Życia dla duszy oraz o tych, którzy szukają namiastek.
Dzisiaj Szczepan mówił do ludu (Dz 7,51-59;8,1), że jest twardego karku: „Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi świętemu. (…) Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali”. To sprawiło, że ostatecznie go zamordowali, na co pozwolił Szaweł.
W Ewangelii (J 6,30-35) lud pytał Pana Jezusa:
- Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?
- Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.
- Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!
- Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
W moim sercu i w mojej sytuacji napłynęło cierpienie ludzi z całego świata. Napłynął zarazem obraz z telewizji: zamordowania dziewczynki przez młodzieńca.
Po pracy padłem ze zmęczenia, dobrze, że byłem na Mszy św. porannej. Wyszedłem i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz całą moją modlitwę przebłagalną (18.00 – 19.15). Nadal nie ma syna, nie wiemy, co się stało, ale Matka Boża i Pan Jezus poprowadzą.
APeeL