W śnie - tuż przed przebudzeniem - pojawił się wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego, Jana Pawła II i małego dziecka. W tym czasie popłyną śpiew: „za Twe łaski dziękujemy”. Na Mszy św. o 6.30, a bardzo lubię zaczynać dzień pracy od tego nabożeństwa...popłyną słowa czytań:
1. Będzie opis (Lm 2.2. 10-14.18-19) gniewu Boga Ojca, który bez litości potraktował („rzucił na ziemię”) królestwo i możnych. „Usiedli na ziemi w milczeniu starsi, prochem głowy posypali, przywdziali wory; skłoniły głowy ku ziemi dziewice jerozolimskie”.
2. Psalmista wołał do Boga Ojca (Ps 74,1-7.20-21) o pomoc: „Pomnij na lud Twój, który dawno nabyłeś, na pokolenie, które wziąłeś w posiadanie. Skieruj Twe kroki ku niekończącym się ruinom, nieprzyjaciel wszystko spustoszył w świątyni.
W miejscu świętych zgromadzeń rozległ się ryk Twoich wrogów, zatknęli tam swoje proporce. Widać, że się podnoszą siekiery jak w leśnej gęstwinie. Wyłamali wszystkie bramy, zniszczyli je toporem i młotem. Wydali Twoją świątynię na pastwę ognia, zbezcześcili do szczętu przybytek Twego imienia”.
To było tak dawno, a powtarza się!
3. W Ewangelii (Mt 8,5-17) uzdrowił sparaliżowanego sługę setnika i to na odległość, bo ten powiedział, że nie jest godzien przybycia do jego domu.
Ja w tym czasie wołałem w intencji syna. Pojechałem do przychodni mimo wolnego dnia, bo szkoda mi chorych. Trafiliśmy później do mojej ziemskiej matki, a przepłynęła duchowość zdarzeń…
- dziadek wędruje w górach i to jeszcze nieoznakowaną trasą
- pijana dróżnicza zamknęła na torach dwa samochody
- zepsute autokary, z „lewymi” tachografami do przewożenia dzieci, holowanie autobusów z pasażerami
- dlatego śnił się zmarły ojciec i bałagan w mojej rodzinie (mąż siostry zginął w wypadku, po pijanemu zabił rodzinę, inna żyje na kocią łapę, brat zmarł z powodu alkoholizmu i palenia papierosów, a ja też cierpię z tego powodu, ale nałóg mam odjęty od 20 lat (przepisuję to 03.11.2025 r.)…
W czasie powrotu do domu - na mój samochód z drogi bocznej na wielkie szybkości - wyjechały dwie dziewczynki na rowerach...mogły zginąć! Dzisiaj o 13.00 jest pogrzeb męża znajomej, alkoholika oraz Jacka Kuronia (nikotynizm).
Wieczorem wróciłem na ponowną Mszę św. za niedzielę (będę miał dyżur). Stałem na zewnątrz przy krzyżu Zbawiciela z małym krzyżykiem w ręku i wołaniem za innych współcierpiących.
Ból zalewał serce, ponieważ wielu ginie w sektach, piosenkarka przyjmuje imię Madonny, Matki Zbawiciela. Psycholog dziecięcy Samson okazał się pedofilem, a podobny w Anglii gwałcił córeczkę – przy protestującej matce z Polski! W bólu popłynie w tej intencji koronka do Miłosierdzia Bożego…
APeeL