Święto św. Bartłomieja, Apostoła

       W nocy miałem sen ostrzegawczy: oto kierowniczka mojej przychodni z niepełnosprawnym dzieckiem (jest pediatrą)...w zbliżeniu z dziurą w czaszce i to w obu skroniach. Co się stanie? Pojechałem wcześniej do pracy (o 6.40), jakoś poszło, wizyta, obiad i wróciłem do przychodni, ale nie było nikogo.

     Jednak pacjenci przybywali, a z pogotowia zadzwonili, że dzisiaj mam dyżur. To grom z jasnego nieba! Grafik to święta rzecz, a został zmieniony przez układającego bez zawiadomienia! Dyżury spisane, ułożyłeś sobie plan, a tu pułapka! Na dodatek nie przybył lekarz mający dyżur poranny...do 15.00! Z tego powodu dyspozytorka złościła się na mnie!

      Przypomniały się słowa kazania nagranego na kasecie: "wydaje się, że już nie wytrzymasz, ale Bóg jest z tobą". Zważ, że dzisiaj pracuję w przychodni do 18.00. W tym czasie byłem na dwóch frontach, ale w pogotowiu nic się nie działa...dokładnie do 18:00. Dodatkowo był to wyjazd do naszego pacjenta, który zmarł!

      Wszystko musiałem odrobić, bo nawał będzie trwał aż do 23:30. Nawet trafiałem na pacjentów - w ramach w/w intencji modlitewnej…

- zmarły to był szczyt wyniszczenia nowotworowego (skóra i kości)

- zatrzymanie moczu...ktoś, kto ma tę przypadłość wie, że parcie trwa 10 minut i nie można  zatrzymać chęci oddania moczu

- babuszka 81 lat padła na plecy i była bliska odejścia

- do szpitala dowieźliśmy chorego na cukrzycę z gorączką 41 stopni!

       W tym czasie odmawiałem moją modlitwę przebłagalną i koronkę do Miłosierdzia Bożego...noc była spokojna ze względu na niż z padającym deszczem (nie ma wówczas zawałów serca, udarów oraz bólów głowy i wszelkiej różnych kolek.

     Z powodu niespodzianki z dyżurem nie mogłem być na planowanej Mszy św. wieczornej…                                                                                                                                      APeeL