Nie wstałem jak zwykle na mszę poranną, a serce zalało zwątpienie do tego, co czynię, ponieważ przez wiarę mam same kłopoty...od zawodowych do spokojnego życia małżeńskiego „na emeryturze”. Na szczycie rozmyślań napływa  zniechęcenie z poczuciem niezrozumienia przez otoczenie.

    Poczułem się bardzo smutny i osamotniony, a ja jestem typem wojownika i nigdy nie mam takich odczuć. Właśnie ”spojrzał” metalowy krzyżyk prawosławny z promienistą koroną za którym jest Najświętsza Twarz Pana Jezusa z Całunu. Jakbym się obudził!

    Piszę to, abyś zrozumiał, co proponuje mi Szatan; „rzuć to wszystko, a będziesz miał święty spokój”. Pan błyskawicznie ukazał  mi mojego śmiertelnego Przeciwnika oraz późniejszą  p r o m i e n i s t ą   c h w a ł ę   cierpiących. Przecież to kuszenie!

    Wzrok zatrzymał grzbiet książki „Gułag” oraz „Stan wojenny”, a w ręku znalazł się art.; „Pan mój i Bóg mój” („Zawsze wierni” 12/2009), gdzie Józef Hołosko pisze;

    „Jak często uzależniamy swą wierność Tobie, Panie, od otrzymania od Ciebie jakiegoś materialnego dobra (...) od załatwienia przez Ciebie jakiejś naszej sprawy...Jeśli zamiast oczekiwanej pomyślności zsyłasz nam jakieś cierpienie, nasza wierność od razu chwieje się (...). To zuchwałość, gdy człowiek stawia swemu Bogu jakiekolwiek warunki (...)”.

    Dziwne, bo mam właśnie sprawę, która dzisiaj zostanie rozwiązana przez Pana! Na spacerze rozmyślam o intencji, a napływają słowa piosenki; „Liczę na Ciebie, Ojcze”. Napłynęła bliskość Boga Ojca.

    Teraz na mszy wieczornej zdziwiony słucham 1 Sm 18,6-9;19,1-7, bo Dawid wraca po zabiciu Filistyna Goliata; „(...) kobiety ze wszystkich miast wyszły ze śpiewem i tańcami (...) przy wtórze bębnów, okrzyków i cymbałów

    Jeszcze Ps 56(55) „Bogu zaufam, nie będę się lękał”.

                   "Zmiłuj się nade mną, Boże, bo prześladuje mnie człowiek (...)

                   liczni są ci, którzy ze mną walczą.

                   Odstąpią moi wrogowie dniu, gdy Cię wezwę. (...)”...               

     W kościele „patrzył” Bóg Ojciec z błogosławiącą ręką, a ja poczułem, że Bóg wziął moją sprawę w Swoje Ręce. Nawet uśmiecham się, ponieważ wiem, że „drogi Boga nie są naszymi”.

    Radość i słodycz...”Liczę na Ciebie, Ojcze”. Wprost chciałbym dawać świadectwo, bo w „Bogu pokładam nadzieję, nie będę się lękał”. Proszę o pokój dla domu i „dziękuję Ojcze, dziękuję”. Na ulicy uruchamiają przywiezionego z Belgii „ropniaka”...dwa akumulatory jako jeden, ale moc przepływa przez wyczerpany. To wyraźna scena pokazująca otrzymywanie pomocy...

   W nagłym błysku ujrzałem moją sprawę, a Pan dał znak; „pisz”! W rękę zostaną włożone odpowiednie dokumenty, napłynie wielogodzinna moc i wyraźne  prowadzenie przez Boga.  Nie planowałem tego, ale wcześniej prosiłem o pomoc w modlitwach. My zawierzamy swoje sprawy Bogu, a zarazem ufamy sobie.

    Ma być tak; zawierzasz sprawę Bogu to czekaj na Jego p o l e c e n i a. Ile nerwów zmarnowałem i czasu. A tu w kilka godzin wszystko mam wyłożona na stoliczku. Tak działa Bóg. Chcesz inaczej? To załatwiaj sam, proś się i biegaj, ale uważaj, bo możesz się przewrócić...                                    APEL