W nocy serce doznało skurczu, a w oczach zakręciły się łzy, bo  czytam wizję pobytu Pana Jezusa z Uczniami w domu ubogiego powroźnika*. To niska chatka ze śmierdzącą hurtownią, hałasem.

  Obok basen morski z oleista wodą pełna odpadków. Na dwóch placach pracują powroźnicy, naprawiający sieci i żagle. „(...) Muchy, kurz, hałas, woń stojącej wody, moczące się konopie... Oto, co króluje w tym miejscu. I Król królów, leżący  ze Swymi apostołami na stosie  konopi (...) śpi zmęczony (...)”.

   Zbudzony rozmawia z przybyłymi niewiastami; „(...) Ja nie mam celów ludzkich. Moja posługa i moje pragnienia są w całości nadprzyrodzone. Tak, chce zgromadzić w jednym Królestwie wszystkich ludzi (...) pod Moim berłem tylko ludzkie duchy, duchy nieśmiertelne w nieśmiertelnym królestwie (...)”. *

    Msza. Od ołtarza płynie rozpacz 2 Sm 1, 1-4.11-12.19.23-27, bo wielka klęskę ponieśli Izraelici. Posłanie przekazał to Dawidowi, który „(...) schwyciwszy swe szaty, rozdał je. Tak też uczynili wszyscy mężowie, którzy z nim byli. Później lamentowali i płakali, i pościli aż do wieczora (...)”.

  Płyną słowa Ps 80(79) „(...) Zbudź swa potęgę i przyjdź nam z pomocą (...) Uczyniłeś nas przyczyna zwady sąsiadów, a wrogowie nasi z nas szydzą (...)”.

    W dzisiejszym czytaniu Mk 3, 20-21 „(...) Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: „Odszedł od zmysłów”. Podobnie traktuje wiarę nieprzejednany wróg Boga Richard Dawkins w swojej książce „Bóg urojony”. Tam jest podział ludzi na siedem kategorii; Dawkins  jest wiedzącym, że nie ma Boga, a ja wiedzącym, że Bóg Jest. Św. Hostia dała słodycz, ale napięcie (mróz, a planowaliśmy wyjazd) kasuje inne doznania.

   Wczoraj w ręku miałem artykuł o Krzysztofie Olewniku. Napływa, że mam napisać do tej rodziny, bo czeka ich ponowna ekshumacja zwłok syna. Chodzi o to, aby jego męczeństwo nie poszło na marne, bo sprawa trwa tak długo, a on nie jest jedyną ofiarą wrogów ludzi.

    Za intencji tego dnia poszedłem na drugą Mszę św. (specjalnie w intencji rodziny Krzysztofa), a Pan sprawił, że natychmiast odczytałem intencję i w bólu odmówiłem moją modlitwę.              APEL

 *„Poemat Boga-Człowieka” Ks. IV cz. III str. 275 „Vox Domini”.

                                                   Szanowny Pan

                                                Włodzimierz Olewnik

    Piszę do Państwa na wyraźne polecenie Boga naszego. Chodzi o rady duchowe, które mam przekazać.  Chodzi o to, aby męczeńska śmierć syna i Państwa droga krzyżowa przyniosły owoc. Szczególną wartość dla Boga mają cierpienia niezawinione. Możecie zbawić wiele dusz czyśćcowych.

    Piszę i wprost czuję obecność Waszego syna. On cierpi, ale teraz z powodu waszych udręk. On jest, bo śmierć to życie i nigdy nie chciałby tu wrócić...jakby przeze mnie pragnie to powiedzieć. Tutaj ważna uwaga. My traktujemy dzieci i bliskich jako „naszych”, a wszyscy jesteśmy dziećmi Boga.

    Państwa i mój syn to dzieci Boga.  Potwierdzają to moje doznania po Komunii Świętej, gdy pragnę „umrzeć” i wrócić do Ojczyzny Prawdziwej. Większość ludzi nie wierzy, że Bóg to realna Osoba, ale duchowa. Nasze dołączenie do ciała (wygnanie) sprawia duszy okropne cierpienia.

   Wróćmy do mojej prośby. Pan Jezus dał mi do ręki zapisane wizje M. Valtorty „Poemat Boga Człowieka” Ks. czwarta cz. trzecia, który otwiera się na zapisie 114 (str. 254) o przebaczeniu; „przebacz mu siedem razy”. Tam Pan Jezus mówi;*

    „(...) Nie ma granic dla miłości i przebaczenia. Nie ma. Ani u Boga, ani u prawdziwych dzieci Bożych. Dopóki trwa życie, dopóty nie ma granic. Jedyna przeszkodą do zstąpienia przebaczenia i miłości to opór grzesznika bez skruchy. Ale jeśli się nawraca zawsze otrzymuje przebaczenie. Nawet gdyby grzeszył nie raz, nie dwa trzy razy w ciągu dnia, lecz więcej...

   (...) Bóg przebacza. Wy też czyńcie tak samo. Strzeżcie się! Uważajcie na siebie, aby wasze nieprzejednanie nie zamieniło się w szkodę dla was, wywołując nieprzejednanie Boga wobec was. (...) Bądźcie miłosierni, aby dostąpić miłosierdzia. Nikt nie jest dość wolny od grzechu, aby być nieubłaganym wobec grzesznika. Spójrzcie na ciężar obciążający wasze serca. Zdejmijcie najpierw swój z własnego ducha (...) jako słudzy Boga (...) musicie tak samo okazywać wielkie miłosierdzie w przebaczaniu”.

    Wizja kończy się prośbą Pana Jezusa; „(...) teraz pomódlmy się wspólnie za towarzysza, który odszedł (Judasza): „Ojcze nasz, który jesteś w Niebie”. Doskonały głos Jezusa powoli wypowiada  słowa Ojcze nasz. Inni wtórują Mu półgłosem (...).*

   Teraz przekażę moje doświadczenie. Przebaczenie za niezawinione krzywdy to największy dar jaki można ofiarować Bogu. Sami z siebie nie możemy tego uczynić, ponieważ Szatan atakuje odwetem, dochodzeniem swego, udowodnieniem, itd.

   Jeżeli sprawa trwa długo to powoduje destrukcję w duszy. Na 100% mogę powiedzieć, że każdy z państwa, gdy się budzi (w momencie największej słabości) ma wpuszczane „męczeństwo Krzysztofa”. To bardzo proste. Tak się dzieje też ze mną, ale ja wiem, że to jest od Przeciwnika Boga, bo wiele razy przebaczyłem i ofiarowałem to cierpienie, a trzyma mnie codzienna Msza Święta, czasami dwa razy.

    Szatan działa także w kościele. Bardzo często do czasu przyjęcia Ciała Zbawiciela jestem nieobecny i mam wpuszczaną moją sprawę. Po zjednaniu z Panem Jezusem (Eucharystia) wszystko pryska. Przebaczenie okrutnikom jest ukazane w Męce Pana Jezusa. Mógł jednym skinieniem palca położyć uzbrojonych po zęby Rzymian, ale wówczas nie otworzyłby Nieba.

Rada.

   Proszę zamówić Mszę świętą w intencji przebaczenia oprawcom, aby się opamiętali (wielu z nich zostało zmuszonych do zła i straciło w grzechu życie). Cała rodzina musi iść do wspólnej spowiedzi, a po przyjęciu Ciała Zbawiciela ofiarować całe cierpienie (od pierwszego dnia).

    Moja prośba, aby to cierpienie  przekazać na Ręce Matki Bożej; „Matko Boża przyjmij całe cierpienie każdego z nas i prowadź”. To nazywa się uświęceniem cierpienia. To najpiękniejszy dar dla Boga, Który zaleje Was pokojem i Swoim Światłem.

    Ja po takim przebaczeniu zaznałem słodyczy krzyża. Nie wyjaśnię tego, bo to najwyższa łaska Boża, rzadko spotykana i opisywana...po przyjęciu krzyża (własnego cierpienia). Ludzie mówią; „każdy ma swój krzyż”, ale to często krzyż diabelski.

    Krzyż Pana Jezusa to miłosne przyjęcie i ofiarowanie niezawinionych cierpień. Przyjęcie cierpienia i jego ofiarowanie sprawia, że spada z naszego serca wielki ciężar o którym mówił Pan Jezus.  APEL

 *„Poemat Boga-Człowieka” Ks. IV cz. III  „Vox Domini".