Przykro, bo wolny dzień, a ja nie mogę spokojnie przejść do kościoła, bo po 25 latach spotykanie wciąż tych samych ludzi wywołuje już nudności. Trybunał Konstytucyjny uchwalił, że nie wolno inwigilować "do śmierci".

   Do władzy wrócili ludzie opętani, którzy takich jak ja uznają za chorych, bo przecież mamy demokrację i nie ma żadnej inwigilacji. Pomagają im w tym koledzy psychiatrzy ("urojenie prześladowcze").

   Z tego wynika, że tylko mi się wydaje, że młody i zdrowy udający „puszkarza”, który wciąż staje na mojej  drodze to zjawa...tak jak czający się za garażami. Na pewno nie mam podsłuchu w mieszkaniu, a nawet podglądu.  

    Dzisiaj bliscy Pana Jezusa, gdy posłyszeli, że przybył „wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: "Odszedł od zmysłów". Mk3, 21-23

    Trzeba przyznać, że traktowanie łaski wiary jako choroby jest bardzo częste, ale dotyczy tylko wiary w Boga Objawionego. Szatan dobrze wie na kogo napada. Przecież nie będzie prześladował św. Jehowy, którzy wiernie czuwają na rogu naszej ulicy, a nawet nie da powiedzieć złego słowa o neokatechumenacie, „kościele” scjentologicznym, hinduistach i buddystach.

   Janusz Palikot doszedł tak wysoko, bo najpierw udawał wielce wierzącego, a po wyniesienie przez demony na zaszczytne miejsca zdjął przyłbicę i ruszył na krzyż. Przecież nikt nie powie, że jest chory psychicznie, bo nie jest.

   Normalnymi są też ci, którzy uczestniczą w uroczystościach religijnych „z urzędu” lub fałszywie. Nawet wszyscy są zadowoleni...od pasterza do władzy. W celebracjach lubują się wszyscy notable, a nawet sami stają się obiektem kultu (w Korei Północnej zajmują miejsce Boga). 

   Eucharystia lekko zagięła się, a po Mszy św. wołałem „za zjednanych duchowo z Jezusem”. Wracałem przygnieciony krzyżem Pana Jezusa, nawet zesłabłem w nogach.

    O 17.00 przybyłem na ponowne nabożeństwo, które ofiarowałem za kolegów z Izby Lekarskiej, którzy zaocznie uznali, że też odszedłem od zmysłów. W ich intencji zapaliłem Panu Jezusowi lampkę pod krzyżem przy naszym cmentarzu.

   Taki zarzut jest dla mnie wielką łaską...zarówno z punktu widzenia cierpienia Pana Jezusa, a także z tego powodu, że nie jestem ograniczony umysłowo jak racjonaliści, behiaworyści i ateiści. Po „odejściu od zmysłów” jasno widzisz śmiertelny bój o świat. 

    Wiara daje moc do sprzeciwu wobec zła, niesprawiedliwości, krzywdzenia biednych i wszelkiego bezprawia, bo „nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywie”. To bój o pokój, sprawiedliwość, chleb dla każdego, a głównie o nawrócenie i zbawienie ludzkości.

    Po odejściu od zmysłów jasno widzisz co jest od Boga, a co od Przeciwnika. Jasno widzisz ładnie opakowane kłamstwa (Tusk), poniżanie przeciwników (Niesiołowski) oraz rozmywanie prawdy (Pitera).  

    Nie mogę pojąc tylko faktu dlaczego lekarz Konstanty Radziwiłł, który jest katolikiem i przystępuje do Eucharystii stanął po stronie naszego kolegi powalającego krzyż Pana Jezusa. Cóż dadzą mu zajmowane funkcje (sekretarz NIL i wiceprezes OIL w W-wie, przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej, członek kapituły przydzielającej odznaczenia, współredaktor „Pulsu”), gdy poniesie stratę na swojej duszy.

   Pan Jezus sprawił, że w wielkim uniesieniu wołałem za wszystkich, którzy traktują wiarę jako chorobę...szczególnie za kolegów psychiatrów, którzy mnie skrzywdzili. Wprost przytulałem ich do serca, bo chciałbym odmienić ich duchowo.

     Wiem, że zostanę wysłuchany, bo nawet popłakałem się, a każda łza ofiary wołającej o miłosierdzie dla swoich prześladowców jest zanoszona przed tron naszego Wszechmogącego i Miłosiernego Deus Abba...                                                                                                                                            APEL