Od wczoraj trwa pustka duchowa. Tak bywa i już się nie denerwuję, bo często proszę Boga, aby moja łaska wiary była przelewana na jakiegoś potrzebującego nawrócenia.

    Z czytań dotarło ożywienie Łazarza, które było cudem „na pokaz” dla obecnych przy tym członków Sanhedrynu (wizja Marii Valtorty). Nie wierzą do dzisiaj, bo uznali, że Jezus czyni wszystko mocą Belzebuba. Siostra pięknie śpiewała Psalm 145:

  Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,

  w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.

  Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego.

  Uznaję bowiem nieprawość swoją, a grzech mój jest zawsze przede mną.

  Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą.

    Wystawiono Najśw. Sakrament, ale nie włączono mikrofonu. Zdenerwowałem się i pobiegłem do kościelnego, ale to nic nie dało, bo proboszcz czytał rozważania głosem umierającego. Nikt nic nie słyszał!

    Ponadto ludzie wchodzili, trzaskali drzwiami kościoła i butami, szeleścili torebkami i przepychali rozmodlonych w ławkach przy wolnych miejscach! Nikt nie uczy zachowania się w świątyni! Przypomniał się obraz uciekinierów z Erytrei na Lampedusie, którzy zdejmują buty przed wejściem i modlą się jak w Islamie z twarzami przy ziemi.

    Ból zalewał serce i duszę, bo całe nabożeństwo - w tym modlitwy do MB Fatimskiej - uciekło. Z witraża  „patrzyła” wielka postać MB Fatimskiej... jakby mówiąca: „wiem, wiem, co czujesz”. Popłakałem się, bo nie mamy kultu Eucharystii.

    Wróciłem na Mszę św. wieczorną, a już miałem odczytaną intencję. Jakże piękny jest Ps 103: Zbawienie prawych pochodzi od Pana.

        Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.

       Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca.

    Często sam śpiewam go niskim głosem jak pop w cerkwi. Bóg faktycznie lituje się nad nami, bo wie z czegośmy powstali i pamięta, że jesteśmy prochem. Nasze dni przemijają jak trawa lub kwitnienie kwiatu na polu, bo wystarczy powiew wiatru i wszelki ślad po nim ginie. „Łaska zaś Boga jest wieczna dla Jego wyznawców”!

    Uwagę zwróciły też słowa  pieśni „Jezu ufam Tobie”, a na końcu była modlitwa w której można było uzyskać odpust zupełny dla jakiejś duszy cierpiącej w Czyśćcu. Przekazałem tą Mszę św. oraz ten odpust na ręce Matki Bożej. Cały czas patrzyło malowidło ścienne: „Golgota” z Panem Jezusem wśród łotrów.  

    Dzisiaj Pan Jezus powiedział: "W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. (...) Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie". J 14, 1-6

    Tak jest naprawdę. Nic nie szukaj, bo wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. Kończę zapis, a przypomniał się sen na chórze sprzed lat, gdzie w czasie Przeistoczenie zasypiałem umęczony dyżurem w pogotowiu. Każda sekundowa wizja senna potwierdza Słowa Zbawiciela:

niby kapłan - Stare Przymierze

ala szopka - Narodzenie Pana

wielki złoty kielich z czerwonymi winogronami - Męka Pana Jezusa

kapłan w pięknym ornacie z wizerunkiem ryby - chrześcijaństwo

chleb posypany makiem - Eucharystia

t o r y  -  Kościół katolicki jako jedyna droga zbawienia...powrotu do domu Ojca!                      APEL