Dziwne, bo dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (05.03.2015) myślałem o kolegach szkolnych, a tamtej nocy...w śnie spotkałem z jednym z nich, który zmarł w więzieniu (prawdopodobnie go zamordowano).  Muszę go wspomóc, a Pan wskaże jak.

    Zdziwiłem się, bo właśnie dzisiaj mam iść za niego na drugą Msze św. ponieważ wcześniej będzie wystawiony Pan Jezus Eucharystyczny. Po chwilce snu, w wielkiej drętwocie pojechałem samochodem. Jakże różnym próbom jesteśmy poddawani.

    Wprost miałem serce tego kolegi. Poprosiłem Pana Jezusa, aby na moim miejscu - podczas tego kwadransa z błogosławieństwem z późniejszym nabożeństwem - znalazła się jego dusza.

    Wyobraź sobie, że masz takiego złego synka - jednego, którego bardzo kochasz. Teraz przenieś to na Serce Boga Ojca, który widzi całe miliardy spadających do piekła oraz nieznaną nikomu liczbę dusz czyśćcowych...z moim kolegą!

   „Panie Jezu! zawołaj go z czyśćca, przenieś jego grzechy na mnie! Matko! Królowo Nieba i Ziemi przekaż za niego moje wcześniejsze modlitwy, które obejmowały jego grzechy. Przecież żyłem podobnie do niego, nasze rodziny był obojętne duchowo...”.

    Z tamtego czasu pamiętam, że chciałem być ministrantem, ale szatan mnie przegonił! Nie umiałem powtórzyć formuły po łacinie. Myślę, że w precyzji zniewalania narodu ministrantami mogli być tylko dzieci „zaufanych” z obłąkanej władzy. To jest dzisiaj ujawniane...Oleksy był ministrantem.   

    Nie wiem jakie miał grzechy, ale właśnie w  „Poemacie Boga-Człowieka” czytałem o uwolnieniu opętanego, którego Belzebub nie chciał opuścić mimo rozkazu Pana Jezusa. Nawet uczniowie się dziwili. Pan wyjaśnił im, że został całkowicie opanowany (przez 7 złych pragnień).

     Ponadto dwa razy i to na szczycie mojej słabości (w czasie przebudzenia) zostałem brutalnie zaatakowany pobudzeniem seksualnym,

    W takich momentach pomaga wołanie do św. Józefa. Na Mszy św. o 17.00 (05.03.2015) w intencji jego duszy nie miałem żadnych przeżyć, ale Pan podziękował mi, bo Eucharystia ułożyła się w laurkę...z takim wygięciem brzegów. To się powtarza już latami i nie dziw się „tej mowie Nieba” jak psychiatrzy!

    Po powrocie do domu trafiłem na Mszę św. z Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, gdzie chór kapłanów śpiewał litanię do tego Świętego Opiekuna Pana Jezusa i mojej rodziny...                                                                                                                                                                                          APEL