Tuż po przebudzeniu serce zalała wielka tęsknota za Bogiem Ojcem. Z głową pod kołdrą zawołałem: „Ojcze! Najświętszy Boże!”.

    Idę do kościoła, bo ból rozłąki może ukoić tylko Ciało Pana Jezusa. Każde takie zjednanie daje pokój, a duszę  zalewa miłość miłosierna. Przestajesz wówczas żyć dla życia, kochać ten świat, a wszystkie „wielkie problemy” dziwnie pryskają.

     Dla kogoś, kto „ma sprawy ważniejsze od Boga” to głupstwa. Dla mnie głupstwem są loty na księżyc i Marsa, przejmowanie się ocieplaniem klimatu i żałosne wyjaśnianie początku naszego bytu.

     Przed kilkoma dniami św. Jan Apostoł ujrzał miejsce w którym przebywa Stwórca. Nawet teraz, gdy to piszę łzy cisną się do oczu. W niebie stał tron, a siedzący był z tęczą dokoła podobną do szmaragdu. Wokół tronu Starcy w białych szatach. Wszystko spowite grzmotami i głosami, w otoczeniu lamp ognistych...”(...) Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi". (...)". Ap 4, 1-11

   Dla kogoś wykształconego to opis cukierkowy, ale nikogo nie dziwi megalomania Wałęsy, bożkowatość Kim Jong Ila, "witanie" nowego roku, kiczowate parady homoseksualistów i  obrzydliwe maskotki Euro.

      Pan Jezus powiedział dzisiaj o Królestwie Niebieskim: „(...) ci, którzy uznaniza godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych (...) umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi (...)”. Łk 20, 27-40

     Po św. Hostii słodycz zalała usta, a z mojej duszy falami wydobywało się promieniowanie dające dreszcze ciała i mrowienie skóry.

      Z „Gościa niedzielnego” patrzy wywiad z Tomaszem Adamkiem: „Chcę do nieba!”. Teraz czytam „Dziennik nawróconego” Piotra Van der Meer de Walcheren”a: „(...) w kaplicy benedyktynek, poczułem, że duszę moją wypełnia jakieś wielkie uniesienie (...) Bóg istnieje (...) On jest początkiem i końcem (...) kiedyś wszystko zleje się i złączy (...)”. 

  W ręku znalazły się fragmenty moich zapisów z grudnia 2006 r.: „(...) Słońce, piękna pogoda, właśnie odbiły narcyzy, a w lasach pojawiły się grzyby. „Ojcze! Jakże pięknie to stworzyłeś. Niech chwali Cię każde ziarnko piasku”.

    To powtórzy się jeszcze wieczorem, gdy przywita mnie niebo pełne gwiazd. Zrozum wiedzącego, że Bóg Jest i zakochanego w Niebie! W takich chwilach nie pragnę niczego tylko połączenia modlitewnego. W smutku rozstania wołam: „Ojcze! uwolnij mnie z tego okropnego więzienia, wiem, że grzeszyłem, ale szczerze żałuję”.

    Dziwne, bo mam Cudowny wizerunek Boga Ojca, a to znak, że Stwórca mnie nie opuści. Ja jestem tylko zesłańcem, a  On czeka w Niebie - na mój powrót - z rozpostartymi ramionami. (...)”.

 „(...) Chwalcie Boga w Jego świątyni, chwalcie na ogromnym Jego nieboskłonie.

  (...) Wszystko, co żyje, niechaj chwali Pana". Ps 150, 1-6

    Skończyłem zapis, a z TV Trwam zostałem pobłogosławiony przez kardynała spod figury Chrystusa Króla Wszechświata w Świebodzinie...                                                                                    APEL