Z trudem wstałem na Mszę św. o 7.30 po której jest nabożeństwo do Naj. Krwi Pana Jezusa, która „wytrysnęła jako Zdrój Miłosierdzia dla nas”.

    Wsiadłem na rower, bo późno, a smutek i słabość zalewały nędzne ciało...prawie nie miałem siły kręcić pedałami. Pochyliłem głowę i w wielkiej niemocy dotarłem do kościoła, a przypomniała się sąsiadka, która biegła już o 5.00 z pieskiem, któremu zachciało się siusiu.

    Ilu braci na ziemi chodzi za psami, a nawet szczyci się tym zajęciem...całymi godzinami może opowiadać o pupilku, bo taki mądry i wierny.  

    Zaczyna się Msza św., a dodatkowo w tej słabości napadł na mnie szatan i odwrócił od zawołań kapłana, bo właśnie trwa bój o etykę lekarską. Burzliwie dyskutują o niej moi krzywdziciele, którzy powinni czuwać nad jej przestrzeganiem.

    Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej „jest oburzony”, „my lekarze”...całkiem ich pokręciło, bo nikt nie interesuje się tym nierządem lekarskim, a właśnie trwają następne fałszywe wybory. To „groby pobielane”...

    W tym czasie kapłan wspomniał bł. prezbitera Czesława, który jest kojarzony z obroną Wrocławia przed Tatarami jak o. Kordecki z oblężeniem Częstochowy. Tatarzy mieli widzieć nad jego głową ognista kulę.

    Nie było wówczas TVN i do końca nie wiemy jaka była prawda, ale wg mnie jego modlitwy do Boga nie poszły na marne. Dowiemy się wszystkiego po powrocie do Królestwa Niebieskiego. 

    Pan Bóg po 430 latach wyprowadził z niewoli synów Izraela z całym dobytkiem...600 tys. ludzi, nie licząc dzieci. Mnie też Pan Bóg wyzwolił z Egiptu po 43 latach, a sprawiły to modlitwy żony i wdzięcznych pacjentek, "moherowych beretów".

    W środku nocy dyżuru w pogotowiu padłem na kolana i przeżegnałem się (w 1988 r.). Pan sprawił, że zgięły mi się kolana, a to był wyraz Jego Miłosierdzia. Tylko tyle, a to wszystko, bo nie było już odwrotu od nawrócenia.

    Po czasie zauważyłem atak złego, bo wzrok intensywnie zatrzymywał krzyż w koronie cierniowej na chorągwi pogrzebowej oraz „spoglądała” Matka Boża Niepokalana. Czytaj: cóż oznacza twoje cierpienie, które trzeba przyjąć...nie można przystępować do Eucharystii z sercem pełnym odwetu. Zobacz nędze ludzką, wiedzącego, że Bóg Jest! 

    Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali.

    Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: "Oto mój Sługa, którego wybrałem (...) Nie będzie się spierał ani krzyczał (...) Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi". Mt 12, 14-21

    Św. Hostia dała ochronę. Ustąpił napad złego. Podziękowałem Bogu za Jego dobroć i miłosierdzie. Jak skończyłbym moje życie pogańskie? W najlepszym wypadku trafiłbym do Czyśćca i czekałbym na modlitwy garstki podobnych do mnie.

    Wolno wróciły siły w ciele, ale to wymagało śniadania, snu i kawy. Tak się stało, że na szczycie pragnienia modlitwy i wołania do Boga znalazłem się z wnuczkiem na boisku piłkarskim. Opisuję to jako przykład cierpienia duszy oddanej Bogu, która musi prowadzić „normalne” życie.

    W takich chwilkach chce się umrzeć z powodu pragnienia zjednania z Bogiem. Normalny człowiek nie pojmie tego, dla kolegów psychiatrów to choroba, a większość z tego szydzi...                          APEL