Przebudziłem się w środku nocy i wołałem do MB Fatimskiej oraz w Jej Ręce oddałem moją krzywdę, a po zapisaniu zaległych intencji („odrobieniu lekcji”) wyszedłem w ciemność na pierwszą Mszę św.

    Podczas przejazdu samochodem oraz pod kościołem przepłynęło moje obdarowanie oraz otrzymana od Boga ochrona. Popłakałem się, bo łapiący okazję przypomniał mi czas, gdy sam stałem w deszczu za Krakowem i ktoś zlitował się nade mną.

    Poprosiłem Matkę Najświętszą, aby podziękowała za wszystko Bogu Ojcu i Panu Jezusowi. W nas jest mała wdzięczność za normalne życie! Sam z siebie nie ujrzysz obdarowania: tego, że masz zapewniony byt, dom i blisko do świątyni.

    Przecież wiele razy mogłem wcześniej rozstać się z tym życiem! Gdzie trafiłbym całkowicie nieprzygotowany do śmierci i spotkania z Bogiem? W najlepszym wypadku miałbym wielkie kłopoty duchowe, a nie chcę trafić do Czyśćca. Pragnę spotkać się z błogosławionymi i świętymi...ze sprawiedliwymi i prawymi.

    W kościele zły atakował mnie rozproszeniami aż zawołałem do MB Fatimskiej, gdy wzrok zatrzymał witraż z Jej wizerunkiem. Zawierzyłem Matce Niepokalanie Poczętej kolegów z Izby Lekarskiej, którzy są rodzicami, małżonkami i dziadkami, a w swoich środowiskach chwalonymi przez wdzięcznych pacjentów.

    Dlaczego walczą z krzyżem i Bogiem? Dlaczego stanęli po stronie bluźniercy? Dlaczego znęcają się nade mną do końca? Poprosiłem, aby Matka Pana Jezusa odmieniła ich serca, bo większość przyznaje się do naszej wiary!

    Proboszcz zaśpiewał „Kiedy ranne wstają zorze”. To prosta i piękna pieśń płynąca wprost z mojego serca, bo właśnie jestem obsypany darami i tuż po przetarciu oczu szukam Boga, aby Mu podziękować za to, że nie padłem snem śmierci.

    Św. Hostia była lekka, odwracała się w ustach i w pewnym momencie „zwiesiła się"! Nie czułem Chleba Życia, a serce i duszę zalewała Obecność Pana Jezusa. Pełen zadziwienia i uniesienia duchowego wróciłem do domu. 

    W wielkiej radości wróciłem na Mszę św. wieczorną i czułem obecność Maryi. Św. Hostia ułożyła się w zawiniątko, które jest symbolem wzmocnienia. W ławce napłynęło: proś! Ponownie oddałem w Jej Ręce samorząd lekarski.

    Podczas powrotu medytowałem nad tym i w pewnym momencie serce zalała wspólna radość z kolegami z zakończenia głupiego procesu. To nie było moje marzenie, ale odczucie w duszy...jakby łaska Boga.

    Bliskość Matki Bożej trwała 3 dni i nawet zapytałem siebie co oznacza „pakt z Maryją”? Odpowiedź napłynęła z „Rycerza Niepokalanej”, gdzie był opisany zamach na JP II (dniu 13 maja 1981) i całkowite zawierzenie naszego papieża Matce Najświętszej.

    W ręku znalazł się także miesięcznik „Egzorcysta” (09. 2013 r.) z art. „Pakt z Królową”, gdzie było wyjaśnienie. Każde przymierze miłości z Maryją sprawia, że na tym świecie pełnym ciemnych sił związujemy się z mocami Nieba. Jest to niezbędne w  dziele zbawiania innych, bo sami jesteśmy zbyt słabi.

    Ten pakt jest wieczny w odróżnieniu od zawieranych przez ludzi. Nie pojmie tego człowiek, który nie uczestniczy w boju duchowym i żyje tylko dla siebie.                                                         APEL