Nie mogłem być na Mszy św. porannej, a w przychodni trafiłem na straszny dzień z pracą od 7.00 - 18.00, ale nie skarżyłem się, bo wczoraj otrzymałem pomoc od Boga.

    Chorzy wpadali, personel wprowadzał znajomych, kłótnie, mdlejąca po zastrzyku i nagłe wezwanie do umierającej przywiezionej z ulicy! Do końca pytano: „czy pan mnie przyjmie?” Cóż miałem im odpowiadać. Ostatnich załatwiałem tak jak pierwszych!

    Około 18.00 napłynęło pragnienie spotkania z Bogiem i zamiast do domu pojechałem do kościoła, gdzie trafiłem na dodatkowo podawaną Eucharystię! Popłakałem z powodu tak nieoczekiwanej łaski, bo jako ostatni otrzymałem to, co pierwsi i wszyscy.  

   Nawet teraz, gdy to przepisuję po 15 latach płaczę i czuję umęczenie z tamtego czasu, a tego właśnie dnia skrócono przyjęcia z godziny 20.00 do 18.00. Po wyjściu z kościoła zgasiłem światła w samochodzie i siedziałem tam z sercem zalanym słodyczą i pokojem Pana.

    Sowieci atakują Czeczenię...ludzie uciekają z płaczem. Ile zła jest na tym świecie. Umęczony i rozgoryczony zasnąłem w fotelu, bo z naszego zespołu odchodzi koleżanka i będę pracował z mężem mojej kierowniczki. To nieprawiwidłowość, ale nic nie mogę zrobić (trwa drugie pokolenie poprzedniej władzy).

   Jak Pan Bóg to wszystko układa, bo dzisiaj (23.04.2015) byłem w przychodni i wszedłem do tego kolegi...jako ostatni!

- Ostatni będą pierwszymi!

- Ale to nie jest tak jak myśli większość: tutaj biedny, poniewierany niewolnik, krzywdzona wdowa, oszukani „frankowicze”, itd. Tak jest w wierze w reinkarnację: gnębisz - będziesz gnębiony, jesteś wielkim kierownikiem - będziesz pracownikiem... 

   W naszej wierze celem jest nawrócenie, a jest to pokazane na Golgocie, gdzie zły łotr szydził z Pana Jezusa do końca, a dobry zauważył Niewinność Zbawiciela i słuszność ich kary! 

- Panie! Wspomnij o mnie jak już trafisz do Królestwa Niebieskiego!

- Dziś będziesz ze Mną w Raju! 

    Mówiłem to „jednym tchem”, a teraz, gdy to zapisuję łzy zalały oczy, bo jego wiara była większa od mojej! Jako przykład dałem Jerzego Urbana, który ma szansę na Miłosierdzie Boże do ostatniego uderzenia serca, bo w momencie śmierci toczy się „bój nasz ostatni”...o duszę!

    Demony przeszkadzają w nawróceniu, a aniołowie czekają na zawołanie: „Panie przebacz”! Wówczas taka dusza jest porywana i trafia do czyśćca w pobliżu piekła...i czeka na nasze modlitwy! Jeżeli nie mieszkasz w bloku i nie słyszałeś nocnych krzyków chorego psychicznie to nie zrozumiesz tego wszystkiego.

   Kiedyś ofiarowałem Mszę św. za ostatniego w czyśćcu...wyobraź sobie zdziwienie takiej duszy, która jest nagle zawołana i przesuwana „piętro wyżej”. Tam już nie słyszy krzyków potępionych i ma pokazaną łaskę i czeka na nasze modlitwy.

    Dziwne, bo przede mną leży pismo do redaktora naczelnego „NIE” z 11 czerwca 1995 za którego wówczas modliłem się (wpisz w wyszukiwaniach: 11.06.1995 za przynoszących Bogu wstyd)...nawet mam dowód nadania!                                                                                                                         APEL