W środku nocy padłem na kolana i ze łzami w oczach podziękowałem Panu Jezusowi za prowadzenie (pomoc w zapisach), codzienne zadziwianie, dawaniu prób i w końcu uwolnieniu od nienawiści do prześladowców...w czym pomógł mi kapłan egzorcysta.
Jeszcze nie wiedziałem, że doznam łaski ich miłowania, bo to zagubieni bracia, którzy szkodzą swoim duszom. Moje serce było pełne uwielbienia Boga aż proszą się słowa psalmisty (Ps 145): Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła i niech Cię błogosławią Twoi święci. (...) Niech usta moje głoszą chwałę Pana, a Jego święte imię niech wielbi wszystko, co żyje.
Tego nie zrozumie człowiek bez łaski wiary, bo w uniesieniu duchowym pragniesz swoimi słowami głosić chwałę Boga naszego. Zdziwiłem się, bo trafiłem na koniec przedłużonej Mszy św. i aktualnie śpiewane słowa pieśni eucharystycznej: Bóg Najświętszy, Bóg Miłości, w Sakramencie utajony...teraz, zawsze i na wieki niechaj będzie p o c h w a l o n y.
Tłum Filipian zwrócił się przeciwko Pawłowi i Sylasowi, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia (...) O północy Paweł i Sylas modlili się śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali.
Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Dz 16, 22-34
Psalmista wołał (Ps. 138): „Będę Cię sławił, Panie, z całego serca (...) będę sławił Twe imię”, a Pan Jezus zapowiedział uczniom Swoje odejście...”idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie”...
Podczas mojej późniejszej modlitwy znalazłem się w więzieniu z Apostołem Pawłem, którego ze łzami w oczach prosiłem, abym z jego pomocą wytrwał w wierności Bogu i do końca Go sławił. Przyłączyłem się też do głośno płaczących, gdy w Efezie padł na kolana i modlił się ze wszystkimi, którzy wiedzieli, że już go nigdy nie zobaczą.
Cały czas myślałem, że intencja dotyczy sławienia Boga, ale modlitwa nie miała żarliwości („nie szła”), bo nie było zjednania z Bogiem. Po tylu latach potrafię to odróżnić. Bóg w takich intencjach nie może „podpowiadać”, ale widziano, że bardzo pragnąłem odczytu i zatrzymałem się w zapisach.
Prawidłowa napłynęła dopiero 22 maja...w momencie budzenia się. Wówczas prawie chcesz krzyknąć, bo to było takie proste. Dopiero teraz „umierałem”, a w takim zjednaniu z Bogiem tracisz ciało, idziesz z zamkniętymi oczami, omijasz ludzi, bo pragniesz świętej intymności...to namiastka modlitw Pana Jezusa w Getsemani (Ogrójcu).
Po Mszy św. kontynuowałem wołanie, a podczas „św. Agonii” znalazłem się pod krzyżem za naszym kościołem. Dziwne, bo w wystawach mijanych sklepów wzrok zatrzymywały sakralia: płaskorzeźba Jana Pawła II ze świecznikiem trójramiennym, srebrny medalion Pana Jezus z Najświętszym Sercem oraz metalowy krzyż, który pamiętam z domu rodzinnego (sklep handlujący tytoniem).
Przypomniał się tow. Putin, który szedł ze zdjęciem swojego ojca (bronił Leningradu) w pochodzie „Nieśmiertelnego pułku”. Ja też znalazłem się w takim Nieśmiertelnym Pułku, ale z wizerunkiem Deus Abba, Omnipotens Pater w sercu.
Dziwne, bo wziąłem ten Cudowny Obraz w ramce ze szkłem i włożyłem go do kieszeni kurtki po stronie serca... APEL