W „wolne soboty wal do roboty”, a ja dodatkowo mam szczęście do pracy, bo właśnie dzisiaj nie ma pediatry! Podczas badania krzyczącego dzieciątka myśli uciekły do Boga Ojca i do Jego znaków, bo muszę mu pomóc przez zadanie bólu (zastrzyk).

    Drugiego do mnie matka ciągnie za rękę, a on nie wie, że też potrzebuje pomocy! Sam byłem takim nieświadomym dzieckiem i wiele lat trwało przyciąganie mnie przez Boga.

    To dzień przeznaczony dla nagłych przypadków, ale przybyły przestraszone babcie. Jedna z nich wciąż woła o zdrowie, a ma dolegliwości typowe dla wieku („przebiegu”), a przecież nikt nie taktuje siwych włosów jako choroby.

   Teraz zatrucie pokarmowe typu „brudnych rąk”...mamy bakterie E. coli dobre i złe tak jak osy i pszczoły, ale są też szerszenie i trutnie. Czy tak nie jest z Prawdą? Wielu udaje, że mówi prawdę, a w tym czasie sieje zatrute ziarno!

   W oczekiwaniu na obiad poszedłem do fryzjera, gdzie ględziłem o automatach sprzężonych, bo czterech fryzjerów nie mogło uporać się z napływającymi klientami. Nagle wzrok zatrzymała płaskorzeźba Pana Jezusa w koronie cierniowej (na ścianie).

     Tak zostałem przywołany do powagi. Straszliwy ból zalał serce i zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji tego dnia. Cały czas w lustrze "patrzył" na mnie Pan Jezus. Większość ludzkości nie wie, że jest prawdziwym szczęściem jest Pan Jezus i Ojciec Najświętszy. Pielęgnacja ciała (w tym fryzjer) to odpowiednik starania się o duszę (Msza św. z Eucharystią).

   Teraz działka, praca, poty...uwagę zwracały szkodniki (chwasty, owady, choroby roślin), a to odpowiednik działania demona na naszą duszę, przeszkadzanie w oddaniu wolnej woli Bogu Ojcu i doprowadzenie do zguby większości. Szczególnie trudno jest odróżnić "dobro" od prawdziwego dobra czyli czynienia wszystkiego z woli Boga Ojca!

   Pan Jezus mówił do mnie przez V. Ryden o Eucharystii dającej życie wieczne, a ja  nie wiedziałem, że to będzie moja łaska: mistyka eucharystyczna. Zawołałem tylko: Panie Jezu! zmartwychwstawaj w moim sercu”...jakże piękny jest każdy dzień mojego życia!

    Zaczęła się Msza św. a łzy płynęły po twarzy, bo kapłan mówił o miłości Boga Ojca i łasce Pana Jezusa, która mnie spotkała. Przez serce przepłynęła jasność dotycząca Mszy św. która jest wyrazem wielkiego miłosierdzia Boga dla nas. Ciężko wzdychałem po Eucharystii, a dusza wołała: „Jezu! Ojcze! Jezu!”

   W litanii do NSPJ prosiłem za tych braci. Wyjaśniło się kupienie pisma „Nie”. Tacy bracia sprawiają straszliwy ból Bogu, wkładają na Pana Jezusa krzyż i w takim momencie godzisz się oddać swoje nędzne życie za  nich, aby nie zginęli. To wielka łaska Boga...dlatego „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej u fryzjera i nad wejściem do kościoła!

    Wieczorem zza okien płynęła muzyka z wesela, która przebudziła mnie w nocy przy słowach śpiewanej piosenki: „dał klucze do Nieba”, a ja właśnie otworzyłem drzwi córce (przyjechała) i synowi (wrócił z zabawy)... tak właśnie zostało otworzone Niebo po odkupieniu nas przez Zbawiciela!

   Napłynął też obraz pierwszego cudu Pana Jezusa...w Kanie Galilejskiej. Matka Boża musiała znać możliwości Syna, gdy prosiła o pomoc dla biednych weselników. Wprost dziwię się, że to wydarzenie jest tak bliskie. 

    Padłem na kolana i wołałem do Boga Ojca z oddaniem do Jego dyspozycji mojej osoby, a wzrok zatrzymał tytuł książki: „Walka o dusze”...

     „Dziękuję Tato za ten dzień, dziękuje i przepraszam”.                                                    APEL