Idę na Mszę św. (6.30) i mam tylko jedno pragnienie, aby nie spotykać ludzi, bo to małe miasto i rozprasza kłanianie się. W moim sercu Pan Jezus. Nie znam intencji...płynie koronka do miłosierdzia.       

    W kościele zapaliłem świece, ponieważ kościelny-emeryt spadł z kombajnu, a ostatnie święte spotkanie z Bogiem trwało w „ciemności”. Prorok Jeremiasz woła w Imieniu Boga; „Słuchajcie słowa Pana (...), którzy wchodzicie tymi bramami, aby oddać pokłon Panu. (...) Poprawcie postępowanie i wasze uczynki (...) wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu ziemi (...)”.

   Pan wskazuje, że grzeszymy, a później przychodzimy do Jego świętych Przybytków...by nadal popełniać te występki. Zdziwiony słucham śpiewanego psalmu Ps 84(83), bo to słowa płynące z głębi mojej duszy, które często wyrażam w zapiskach; „Jak miła, Panie, jest świątynia Twoja. Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich (...)”.

   Jakże podobne natchnienie miał psalmista. Nie zrozumiesz tego, gdy nigdy nie miałeś podobnej tęsknoty: „przy ołtarzach  Twoich, Panie Zastępów, Królu mój i Boże!  Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie  Cię wielbiąc (...)”.

   Św. Hostia przyniosła pokój i słodycz serca, ustąpił głód po poście. Zawołałem tylko; „Panie mój, słodyczy mego serca i duszy. Niczego nie pragnę oprócz Ciebie”. Teraz, gdy to piszę otwieram „Dzienniczek” s. Faustyny, a wzrok zatrzymują słowa świętej z 04.04.1937 (1073);

   „Rano, po Komunii św. dusza moja została zanurzona w Bóstwie; była złączona z trzema Osobami Boskimi (...) z Jezusem, to równocześnie z Ojcem i Duchem Świętym. Dusza moja tonęła w niepojętej radości (...)”

     (...) Doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące:

           wolę stać w progu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników”.

    Tylko w pobliżu ołtarza jest dobrze, a tylu wyśmiewa spotkania z Bogiem i szuka pocieszania u bożków. Zobacz pałace pogan, muzea, izby pamięci, pomniki...nawet ludobójców Lenina, Stalina, Bandery.

    Napływają obrazy tragedii na Love Parade w Duisburgu, gdzie na „mszę pogańską” zjechało się 1,5 miliona młodych ludzi. W upale, duchocie i ścisku  stratowano 19 osób, a 330 jest rannych (wybuchła panika). 

  Podczas gry w piłkę z wnuczkiem upadłem, a krzyżyk i różaniec wyleciały mi z kieszeni, bo właśnie dzisiaj miałem modlić się...także za siebie!                                                                                                 APEL