Czas ucieka: „za rok, za dzień, za chwilę...razem nie będzie nas”, a ja tak chciałbym przekazać jak najwięcej świadectw wiary.

    W tych dniach czytania będą  dotyczyły czasów ostatecznych!! Pan Jezus wspomniał dni Noego, gdy przyszedł potop i wygubił wszystkich i czasy Lota w Sodomie, gdy z nieba spadł deszcz ognia i siarki. Tak też będzie przy ponownym Jego przyjściu: „jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony”. Łk 17, 26-37 

    Ktoś powie, że „trzeba chodzić po ziemi, a nie bujać w obłokach”, ale to typowa brednia szatana, który doskonale wie, że celem naszego życia jest zbawienie czyli powrót do Raju. Ja żyję tak jak każdy: lubię kawały o blondynkach, burzę za oknem i dysputy polityczne, ale na pierwszym miejscu jest Pan Jezus. U ludzi „normalnych” jest odwrotnie: wszystko jest ważniejsze od duszy i zbawienia!

    Pan Jezus przybył, aby ogłosić istnienie Królestwa Bożego. Ja nie chcę tu być, pragnę powrotu do Nieba i czekam na  z a b r a n i e, bo nie kocham "Obozu-Ziemia". 

   Kompletnie nie interesuje mnie koniec świata. To nieszczęście dla żyjących tym światem. Pani Czubaszek chce odejść wg własnego scenariusza...prosto w objęcia diabła! Czego się bać, gdy tam nic nie ma? Nawet lubi gadać o śmierci, której boi się jej mąż!

    Przebudziłem się o 6.30. W domu cisza, bo żona już poszła do kościoła. Wiem, że mam być na Mszy św. o 7.00. W drodze wołałem: „za dusze bliskich cierpiące w Czyśćcu”.

    Nie lubię, gdy do czytania Słowa Bożego wychodzi nieprzygotowany chłopczyk. To wprost obraża Boga. Z ks. Daniela usłyszałem tylko słowa o wielu, którzy „posnęli w prochu” i zbudzą się do wiecznego życia, a  mądrzy i nauczyciele sprawiedliwości będą świecić na wieki jak gwiazdy na niebie. To bardzo piękne.

    Dzisiaj Pan Jezus mówił o Swoim ponownym przyjściu „w obłokach z mocą i chwałą”, aby zabrać „swoich wybranych z czterech stron świata”. Mk 13,24-32

    Powiem Ci, że nie obchodzą mnie wszystkie znaki na niebie i ziemi, a nawet ten czas, który zna tylko Bóg Ojciec. Ja już dzisiaj pragnę być przygotowany na to przyjście. Piszę, a żona przyniosła do mojego pokoju zapaloną lampkę. Tak, bo mamy być jak mądre panny czekające na swojego oblubieńca.

    Ile czasu przygotowuje się każdy do głupiego wyjazdu na zakupy, nie mówiąc o wycieczce lub przeprowadzce...tutaj na drugi świat!

    Podczas Eucharystii kapłan podszedł z boku i podał mi Pana Jezusa. Św. Hostia pękła na pół i rozerwała się do połowy. Dziwne, bo napłynęła postać o. Pio z zapowiedzią kuszenia w intencji bliskich mi dusz. Przeraziłem się, ponieważ wczoraj czytałem o demonicznych rykach i rozróbach demonów w obecności tego świętego.

    Pokój zalał serce, a słodycz usta. Napłynęło pragnienie mówienia o Bogu z dawaniem świadectwa wiary. Później wyjaśni się pęknięcie św. Hostii. To była zapowiedź oderwania mnie od Pana Jezusa, co sprawiło całkowitą pustkę duchową. Moja łaska wiary spłynęła na tych, za których wołałem!

    Właśnie czytam przekaz Pana Jezusa z dnia 5 czerwca 1943 do włoskiej mistyczki Marii Valtorty, że Zbawiciel przyjdzie nagle, a to będzie czas Sądu i to straszliwego! Ja wiem o tym, bo teraz trwa czas Miłosierdzia Bożego.

    Ten czas jest ostateczny i jego godzina już wybiła! Ocaleni zostaną ci, którzy w sercu mają ziarno kiełkującego Chleba Wiecznego (Eucharystię)! Tylko zjednanie z Jezusem sprawia nasz wzrost na życie wieczne...

                                                                                                                                                     APEL