Św. Rocha

     Wczoraj nie poszedłem na Mszę św. za ojczyznę opłaconą przez władzę ludową. Podobno pięknie przemawiał nasz poseł, który nie stanął po mojej stronie podczas obrony krzyża, a jest w sejmowym zespole do przeciwdziałania ateizacji Polski.

    Dowody na powalenie krzyża przez lekarza psychiatrę otrzymał do ręki podobnie jak senator, lekarz Stanisław Karczewski, który  kręci się przy Kościele świętym, ale zarazem pisze w lekarskim „Pulsie”, gdzie głoszą chwałę masonerii i propagują marihuanę.

   Dzwoniłem, protestowałem, ale po wyborze prezydenta zrobili sobie zdjęcie i co zrobisz lek. Markowi Balickiemu, który nawet w aktualnym numerze 6-7 / 2015 płacze nad tymi, którym pomaga odurzanie się.  

    Trwa faryzeizm, a nad tym wszystkim homo sovieticus, bo bolszewizm zdemolował mózgi Polaków i to katolików. Patriota to nacjonalista lub faszysta, a wierny Bogu to oszołom i ciemnogrodzianin. Okupanci na tak wielkie święto naszej ojczyzny i wiary precyzyjnie zaplanowali prowokację i zmusili komendanta policji w Radomiu do zdejmowania krzyży!

    Przed snem w telewizji Trwam oglądałem reportaż: „Królowo Polski - przyrzekamy”. To świadectwo wiary z pobytu kard. Stefana Wyszyńskiego w Komańczy i jego stworzenie Ślubów Jasnogórskich. Dwie niewiasty trafiły do niego z tajnym poselstwem i ułożył wszystko w 2 godziny! Do Częstochowy przybyło wówczas milion ludzi, które powtarzały: przyrzekamy!

   Po wczorajszej spowiedzi szatan w śnie sprawił pobudzenie seksualne i zalał mnie podwójną nienawiścią do prześladowców! Nawet nie wiedziałem, że właśnie dzisiaj Bóg będzie mnie prosił: Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata.(...) Nie będziesz szukał pomsty (...) ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan! Kpł 19, 1-2. 17-18

    Tutaj ciekawostka, bo wczoraj facet zapytał mnie czy czekam do konfesjonału, a później energicznie wyprzedził całą kolejkę. Po udawanej spowiedzi usiadł...po drugiej strony konfesjonału! Towarzysze wszystko uwieczniają, a ja chciałem wyzbyć się do nich nienawiści!  

    Po wyjściu na dzisiejsze nabożeństwo moje ciało zostało jakby objęte przez promieniującą duszę. Wówczas myśli uciekają do Boga, modlitw i „skulenia się” w środku. Napłynęła postać Pana Jezusa, którego także śledzono i przez ówczesną władzę był traktowany jak najgorszy wróg.

    Panie Jezu! przyjmij moje cierpienie, niech znoszę wszystko w cichości. Przyjmij moje cierpienie. Bądź ze mną Panie! 

    Pod świątynią rozłożyło się wiele straganów, a mój wzrok zatrzymywały obrazy z Ostatniej Wieczerzy. Nie mogłem się oderwać się od patrzenia na Pana Jezusa z uczniami. Później żałowałem, że nie kupiłem stojącego krzyżyka, bo miałbym pamiątkę z dzisiejszego dnia.

  Wziąłem chorągiew i stałem ze św. Rochem, a płynęła litania w której były zawołania o niezrozumieniu wśród swoich i wtrąceniu świętego do więzienia, gdzie skonał jako szpieg.

   Procesja to wielka łaska, bo idziesz wówczas z Bogiem Samym w Monstrancji. To była piękna uroczystość z kazaniem o świętości, która wymaga heroizmu. Eucharystia pękła na pół, a to zapowiedź cierpienia duchowego. 

    Wszystko trwało 2.5 godziny, a w czasie powrotu napłynęło uniesienie w którym wołałem do Pana Jezusa... Słodki Jezu! Słodyczy mojego serca!  Trwała ekstaza, a ja nie miałem gdzie się schować lub usiąść sam na Sam ze Zbawicielem.

    Wróciły błogosławieństwa z  Ew Mt 5, 1-12 kierowane także do mnie, bo pragnę sprawiedliwości i jestem prześladowany...także z powodu wiary w Pana Jezusa.                                   APEL