św. Wojciecha

   Jadę zaproszony na mszę o 6.30, a z radia płynie pieśń o Panu Jezusie, który zakończył życie po przebiciu Świętego Boku. Ból przeszył duszę, bo to stało się także za mnie.

    W kościele podniosłem kartkę wydartą z zeszytu z ręcznie napisaną prośbą o czczenie Pana Jezusa i Jego Najświętszego Serca w Tabernakulum. W oczekiwaniu na nabożeństwo odmawiam tą modlitwę, a łzy zalewają  oczy, bo to zarazem prośba w mojej trudnej sprawie.

    Ministrant zapalił Paschał, a na moją osobę padł snop światła z zaglądającego przez witraż słońca. Ja wiem, że to znak, bo posłuchałem natchnienia, aby przyjść o tej porze (6.30). To także dowód na prawidłowy odczyt decyzji chwilki od której zależy cały ciąg spraw, a nawet nasze życie.

   Św. Wojciech uciekł z Czech, gdzie zamordowano jego czterech braci i szerzył wiarę w naszej ojczyźnie...zginął śmiercią męczeńska przeszyty siedmioma włóczniami. Św. Paweł mówi (Flp. 1, 20c-30); „Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. (...) pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne (...) trwacie mocno w jednym duchu (...) i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom”.

    Później z radia w samochodzie popłyną słowa o o. Kolbe i oficerze Gajowniczku, a w telewizji będzie reportaż o ks. Jerzym Popiełuszce. Wyznawca Pana Jezusa nie może być tchórzem, musi reagować na różne świństwa i nie dać sobie zamknąć ust dla świętego spokoju („po co protestować, to nic nie da, ważniejsza jest rodzina, a także własne życie”).

    Płynie Ps 125(126), który kojarzy się z początkiem mojego działania „Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości”. Prosiłem Ducha Świętego o wyjaśnienie; jak mam czynić, bo nie chcę walczyć, ale mam bronić krzyża Pana Jezusa i wiary.

   W nocy miałem sen...ujrzałem moje utrapienie i pojawił się obraz małego krzyża. Refleksja po przebudzeniu. Przecież Pan Jezus powiedział, że z powodu Jego Imienia będą nas włóczyć po sądach i namiestnikach, a to będzie okazja do dawania świadectwa wiary.

   Ja wiem o tym, cierpienie przyjąłem, a nawet mam radość, że razem z Panem Jezusem zostałem ubrany w czerwony płaszcz. Mnie jest bardzo ciężko skarżyć się, bo to cierpienie jest od Boga i służy mojemu uświęceniu.

   Nie ma innej, bezpośredniej drogi do Nieba tylko wzięcie otrzymanego krzyża i pójście za Jezusem. W tej walce nie chodzi o odwet, ale o to by wyrosło wspólne dobro, pojednanie i nawrócenie kogoś.

   Dzisiaj Komunia św. jest bardzo delikatna. Pokój zalał duszę, odeszła senność, pojawiła się słodycz w ustach i sercu oraz pragnienie pojechania z Panem Jezusem do domu. Z małego, ładnego krzyża przydrożnego, gdzie zginęło trzech młodych ludzi odpadła tabliczka i ramię poprzeczne.

   Wszystko naprawiłem, sprzątnąłem stare lampki i brzydki wieniec, a radość zalała serce, bo takie krzyże w Warszawie (jednej nocy)...usunął zakład oczyszczania miasta.

  Na mszy wieczornej trwało rozproszenie i senność, ale Eucharystia całkowicie przemieniła moją duszę, a serce wypełniło pragnienie pozostania w kościele...”jakże tutaj dobrze u Ciebie, Panie...jak dobrze...dobrze”. Wracałem i tylko to powtarzam. 

    W „Empiku” marketu z piękną piosenką napłynęła bliskość Boga Ojca, a z mojego serca wyrwie się; „Ojcze mój, który jesteś w Niebie, święć się Imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bo nie wierzą w Niebo”.

    Tęskna miłość do Boga zalała duszę, która zaczęła wołać; „Ojcze! Jezu mój! Panie mojego serca”. To prawie szaleństwo i bliskość pęknięcia serca. Na ten moment patrzą tytuły wydawnictw; „Weronika”, „Trzy serca”, „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” oraz „Śmiertelna misja”...to przecież los Pana Jezusa, św. Wojciecha i wszystkich męczenników! Ciężko oddychałem zaskoczony cierpieniem w komfortowym miejscu, a tu jeszcze wizerunek Pana Jezusa Eucharystycznego i serce z dwoma obrączkami.

    Trwa grzebanie ofiar katastrofy w Smoleńsku. Trzy doby trwał odczyt tej poważnej intencji, która brzmiała „za tych, którzy zawierzyli Bogu”, ale zapis „nie szedł”...jeden błysk wyjaśnił wszystko (o 4.00), bo posłuchałem natchnienia, aby o tej porze włączyć telewizor. Tam padło zapytanie; czy można się bardziej nauczyć ofiarności niż pod krzyżem Pana Jezusa?

    To dzień także za Ryszarda Kuklińskiego...                                                        APEL