Narodzenie NMP

    Z płaczem szedłem na Mszę św. o 9.00 i wołałem do Boga za świadomie szkodzących (intencja z dnia 01.07.2015), a bólu mojego serca oraz „umierania w ciele” nie można wyrazić naszym językiem.

     To wielka łaska współcierpienia z Panem Jezusem, a w takim momencie można oddać życie za tych braci. Nie pojmie tego człowiek normalny, a nawet bardzo wierzący. 

  Szedłem wpatrzony w ziemię, musiałem zamykać oczy i omijać znajomych, bo trudno jest odpowiadać nawet na zwyczajowe powitanie.

 „Ojcze Przedwieczny...przyjmij - przez Serce Matki św. Poniżenie Pana Jezusa - za świadomie krzywdzących i dusze takich."  

   Błagałem Boga o otworzenie oczu kolegów-lekarzy, aby nie zginęli w głupi sposób, bo dołączyli do antykrzyżowców. Natomiast Matkę Pięknej Miłości prosiłem o przemianę choć jednego serca, bo nikt nie stanął po stronie broniącego wiary i krzyża. Tu nie chodzi o mnie, ale o moc szerzącego się zła, strach ludzi o byt ziemski, a nawet życie...z trwaniem w grzechu.

    Po Eucharystii, która była lekka pozostałem w kościele, a później wracałem wolno mimo przejmującego zimna, aby odmówić całą moją modlitwę, która daje ukojenie duszy. Po powrocie do domu popłakałem się nad świeżym chlebem.

    Mszę św. wieczorną ofiarowałem Matce Zbawiciela z prośbą, aby objęła znajomą lekarkę, którą prosiłem o włączenie się w dzieło zbawiania. Po Eucharystii, która ułożyła się na podniebieniu jak parasol („ochronnie”)...ciężko wzdychałem i nie mogłem wyjść z kościoła. Podjechałem pod „mój” krzyż, zapaliłem lampkę, a rozradowały pięknie kwitnące kwiaty...     

   Następnego ranka padłem na kolana w podziękowaniu za ten dzień, a w półmroku widziałem uśmiech ukoronowanej Matki z Jezuskiem wśród lilii. Zdziwisz się, ale tak właśnie „mówią z Nieba”!  Zaznaczyłem to specjalnie, bo te właśnie słowa sprawiły, że Inkwizycja Nieświętą z NIL i OIL w Warszawie zaocznie stwierdziła i przegłosowała moją „chorobę”.

    Specjalnie pytałem wiernych co rozumieją przez „mowę Nieba”. Dla każdego było jasne, że chodzi o Głos Boga „mówiącego” w różny sposób do naszej duszy.

   Zobacz tzw. „duchowość zdarzeń”, która potwierdziła wcześniej odczytaną intencję tego dnia:

1. modlitwa od razu płynęła w uniesieniu duchowym, a dodatkowo zrozumiałem, że ten dzień jest także za mnie

2. zapatrzyłem się w błękit nieba z białymi chmurami o różnych kształtach

3. przypomniały się słowa św. Pawła, który mówił dzisiaj, że z Chrystusem powstaliśmy z martwych i mamy dążyć „do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.” Kol3, 1-11

4. na wystawie u jubilera wzrok zatrzymało złote serce (miłość), złoty krzyż (cierpienie) oraz Ostatnia Wieczerza (powołanie, Eucharystia), a ja popłakałem się patrząc na Zbawiciela z Apostołami!

   Pan Jezus w Ew Łk6, 20-26 wymienił błogosławieństwa i wskazał na to, że  ludzie doznający przemiany duchowej trafiają na ostracyzm (atmosferę niechęci, a nawet wrogości otoczenia), wykluczenie, lżenie i pogardę.

   Myślę, że teraz już wiesz co oznacza: „stary człowiek umarł” oraz narodzenie się nowego dla Królestwa Niebieskiego...                                                                                                                              APEL