Ja jestem dość odporny, bo  „dobrze się konserwowałem”, ale od czasu do czasu zostaję powalony przez grypę (naturalne „szczepienie”).  Jako lekarz katolicki jestem za tym, aby do leczenia podchodzić z rezerwą, ponieważ Pan Bóg zesłał na nas choroby, a zarazem dał nam naturalną odporność. 

    Dzisiaj przeczytałem Słowa Pana Jezusa, które utwierdziły mnie  w tym przekonaniu:

     „Obrażacie Pana brakiem ufności poprzez mniemanie , że musicie się chronić przed chorobami, które mogłyby przyjść z odrobiny kurzu. Jakby Bóg nie mógł zadziałać, żeby was ochronić przed fizycznymi chorobami, gdy się do Niego zwrócicie z czystym duchem!” *

    Zaraz zacznie się dyskusja, a droga jest prosta. Masz iść do lekarza zawołaj do Pana Jezusa, bo stoimy wobec tajemnicy. Sprawdź to na sobie, a będziesz wiedział. 

    Siedziałem w nocy i trafiłem na Mszę św. zamówioną przez żałobników (kilka osób) Taka jest nasza pamięć o zmarłych. Nic nie docierało, bo miałem dreszcze, bolało mnie gardło i  wszystkie mięśnie, a ze słabości kręciło się w głowie. Nie odbierzesz wówczas delikatnych natchnień duchowych. Po powrocie przespałem pół dnia.

    Jakby w podzięce za przełamanie choroby, bo mogę już stać na nogach wyszedłem na Mszę św. wieczorną. Nie znałem jeszcze intencji, ale pomyślałem o rekonwalescentach po wypadkach czy operacjach. W moim wieku to klęska prowadząca do śmierci.

    Nagle zostałem zalany  masą zdarzeń duchowych:

- spotkałem 5-latka, który urodził się jako wcześniak i wymaga stałej kontroli w Instytucie Matki i Dziecka

-  szedłem za panią po kuracji p. nowotworowej

- natknąłem się na powracającego z budowy oraz na małżeństwo sprzątające mieszkanie po pożarze

-  brat prowadził pijanego brata

- w Mszy św. uczestniczyły dwie panie podpierając się kulami (jedna ze znacznym zaburzeniem koordynacji).

    Ogarnij świat: dializowanych, czekających na przeszczepy, leżących po ciężkich wypadkach i zatrutych metanolem.  Ledwie doszedłem do kościoła, a później z trudem wróciłem do domu. Miałem pragnienie umrzeć.

    Zdziwiony stwierdziłem, ze od ołtarza popłynęły moje wołania do Boga: „Proszę Cię o dwie rzeczy, nie odmów mi, nim umrę: Kłamstwo i fałsz oddalaj ode mnie, nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty, nie stał się niewierny (...)”. Prz 30, 5-9

    W tym czasie Pan Jezus rozsyłał Uczniów i „(...) dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych”. Łk 9, 1-6   

    Ty, który czytasz tą relację z frontu duchowego wróć do Pana. Przyjdź na spotkanie już teraz, nie czekaj, nie odkładaj najważniejszej sprawy swojego życia, bo  dobre zdrowie to pokusa odpychająca od BogaWróć do naszego Ojca przy dobrych zmysłach i w  pewności siebie.

    Później będziesz w sytuacji podobnej do mojej. Trafisz do kapłana jako ciężko chory...z wolną wolą częściowo wyłączoną („jak trwoga to do Boga”). Bóg nie odrzuca pragnień takich ludzi, ale nawet ból głowy i kichania przeszkadza w tak ważnym spotkaniu...                                                                                                                                         APEL

* „Poemat Boga-Człowieka”  k 4 c 3 str. 189