Wszystkich Świętych
Poczytaj w Internecie o bycie i niebycie, byciu i nie byciu czyli n i c o ś c i, ale nie trać zbyt dużo czasu, bo te rozważania są wpuszczane ludziom przez demona, aby zajmowali się tym czym nie trzeba.
Siedziałem w nocy i nad ranem trwał bój o godzinę Mszy świętej. Po chwilce snu zostałem obudzony o 6.25, a to oznaczało, że mam być w kościele o g. 7.00. Zapisuję te „głupstwa”, abyś ujrzał je w swoim codziennym życiu. „Dociekliwy” zacznie pytać: jak to go obudzono?!
Apostoł Jan w widzeniu ujrzał wielki tłum zbawionych, ubranych w białe szaty, których „nikt nie mógł policzyć”. Wszyscy „na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu”. W liście dodał, że: „obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy”. 1 J 3,1-3
Pan Jezus mówił o błogosławionych, a w moim sercu pojawiło się pragnienie sprawiedliwości oraz to, że spotkała mnie krzywda ze strony kolegów lekarzy, katolików, którzy z powodu Pana Jezusa „mówią kłamliwie”...Mt 5, 1-12a
Kapłan wspomniał o Obcowaniu Świętych. Ja znam zarzut, że modlimy się do nich, a nie do Boga, ale na forach podkreślam, że jak zostanę świętym to wszystkie prośby będę tylko przekazywał wyżej!
Własnie dzisiaj Jarosław Kuźniar zaprosił do TVN 24 "znającego się" na naszej wierze prof. Zbigniewa Mikołejkę, filozofa religii. To etatowy gość Elizy Michalik "wnuczki" politycznej Janiny Paradowskiej. Jarek na przywitanie strzelił, że profesor ma 67 lat (zamiast 61!), bo na tyle wygląda miłośnik "boskiego tytoniu" i zapytał czy jest bliżej końca?
To wielki nietakt, bo niewierzący w Boga boją się śmierci i uciekają od takich rozważań. Profesor ze strachu nawet nie chce badać się profilaktycznie i bardzo przeżywa odejście w nicość każdego bliskiego. Jednocześnie czuje, że w nim "niezbyt wiele się zmieniło".
To prawda, bo Bóg stworzył nasze dusze do życia wiecznego i dlatego wciąż czujemy się młodzi, a to pułapka, bo człowiek stary nie czuje swoich lat i nagle umiera...
- Dokąd pan pędzi w takim razie skoro wie, że tego czasu będzie coraz mniej? (...) po co nasz wysiłek, gdy wszystko kończy się śmiercią? (...) jak będzie tam, bliżej końca? (...) przecież to będzie bolało!
Profesor oponował, aby nie organizować swojego życia pod śmierć, a najbardziej boli przemijanie („przeciekanie wody życia między palcami"), ale jest w wielkim błędzie, ponieważ należy żyć tak jakbyś miał umrzeć za chwilkę. Śmierć uwalnia duszę z ciała (larwa/motyl)...to początek życia prawdziwego. W jakim celu miałbym zatrzymać czas? Po zesłaniu czeka mnie życie wieczne.
Jarek zapytał o grzechy i sprawę ich ostatecznego rozliczenia, ale penitent uciekł...w marzenia!
- Przyjmuję postawę Sokratesa: albo Tam Nic Nie Ma lub po drugiej stronie są fajni ludzie z którymi będzie można pogadać.
- Ale bliższy jest pan stwierdzeniu, że nie ma nic!
- Bliższy jestem stwierdzeniu, że nie ma nic! (...) Istnieje obraz naukowy świata. Intuicyjne przeświadczenie wspiera mnie, że po drugiej stronie lustra raczej nic nie ma. (...) odpowiada mi taka formuła, że człowieka spotka po śmierci to w co wierzy, albo nie wierzy...jak ja wierzę w NIC to będzie NIC!
Zaproponowano wymyślone „raje” po śmierci.
Redaktor Jarek zmieni wreszcie zawód i przestanie się męczyć w TVN 24 i przy skrajnie tanich biletach lotniczych będzie non stop w podróży.
Natomiast profesor pragnie spacerów, słuchania muzyki, czytania to, co lubi i "od czasu do czasu napisania czegoś ważnego...takiego z głębi". Po śmierci czeka na bezbolesność, lekką wczesną jesień jak na Mazowszu z posiedzeniem w domu.
Wreszcie sprawa śmierci.
Jarek zapytał o bliską osobę, zmarłą...że nic z nią? Profesor męczył się mówiąc, że człowiek nie jest tylko cielesnością, ale jeszcze jakąś „psychicznością” jeśli nie duchowością, która jest obleczona w kształt materialny...jak w jakiś garnitur.
Przykro było słuchać tego bełkotu duchowego, bo człowiek jest jednością psycho-fizyczną i duchową. Dusza jest cząstką Boga w nas samych. Dlatego cały czas musimy żyć w łączności z Bogiem.
- Jak chciałby pan umrzeć?
- Spokojnie, zasnąć po śniadaniu i się nie obudzić. Wyjście bez potu, śmiertelnego lęku, zaśnięcie i już!...”ciach i nic”!
Śmierć nagła to wielkie nieszczęście, bo "ciach i w piach" dotyczy tylko tego, co powstało z prochu! Proś zawsze o dobrą (z Najśw. Sakramentem) oraz godną, aby nie narobić kłopotów bliskim i obcym. Proś Boga o prowadzenie, a wówczas nie umrzesz w dniu ślubu bliskiej osoby, w Wigilię lub przy stole biesiadnym. Ja pragnę odejść wśród swoich przy zapalonej gromnicy.
Najlepiej wyraża to tytuł art. „Śmieszne piramidki małych faraonów” („W Drodze” 11/2008), gdzie Paweł Krupa OP pisze o refleksji z pobytu w porewolucyjnej części cmentarzu w Moskwie, gdzie widział grób dyrektora wielkich zakładów. To było kamienne popiersie zmarłego, który przy uchu trzymał słuchawkę telefonu. W komentarzu pisze, że to:
„Wyraz pragnienia, które tak dobrze wyraził Hiob, żeby nasze życie trwało, żeby ktoś zapisał je w granicie, wyrył diamentem w skale, by coś po nas zostało, jakaś namiastka nieśmiertelności. A przecież każde życie zapisuje się w najtrwalszym z istniejących materiałów - w sercu samego Boga”...
Właśnie trafiłem na stary zapis z 1988 r. dotyczący świata niewidzialnego (niematerialnego) oraz widzialnego (materialny, namacalny, itd.), które stanowią przeciwieństwo (zasada odwrócenia).
Tam pisałem, że ciało fizyczne jest przykrywką naszego "ja" czyli duszy, która ma wrócić do Boga! APEL