O  4.00 pożegnaliśmy się z żoną, która wyjechała na zjazd przyjaciół radia Maryja do Częstochowy. Wstałem i dotrwałem na Mszę św. o 7.00.

    Dzisiaj Pan Jezus w przypowieści odpowiedział na pytanie kto jest naszym bliźnim. To znane słowa o człowieku, który w drodze z Jerozolimy do Jerycha wpadł w ręce zbójców": "Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli”.

    Wielu go omijało, bo to same kłopoty! Jego losem wzruszył się dopiero Samarytanin: „podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go". Zapłacił też gospodarzowi za opiekę. Łk 10, 25-37

    Moje myśli uciekły do takich właśnie ofiar, ale dzisiaj napada się w sposób nowoczesny. Można zwolnić z pracy, oskarżyć, nasłać komornika, włóczyć po sądach, żądać przeproszenia w mass-mediach, wtrącić niesłusznie do więzienia lub na wiernego Bogu nasłać psychiatrów ateistów (psychuszka).  

    Mnie tak właśnie napadnięto i nikt nie stanął w mojej obronie...nawet katolicy i instytucje kościelne. Następnego dnia potwierdzi się moja obawa, że pismo skierowane do sekretarza stanu w min. zdrowia zostanie zatrzymane „na dole”...dodatkowo straciłem 12 zł na fax, ale też nie doszedł! Zobacz moc zbójców.

   Teraz, gdy piszę w TV National Geographic trafiłem na historię porwania australijskiego fotoreportera Nigela Brennana i dziennikarki Amandy Lindhout, którzy  w 2008 roku przyjechali do Somalii, aby przygotować reportaż o obozie dla uchodźców. Na miejscu padli ofiarą gangu, który trzymał ich w zamknięciu w celu zdobycia okupu.

    Towarzysze bronią swoich do końca. Przykładem jest gen. Wojciech Jaruzelski. Szkoda mi tego człowieka, bo Bóg czeka na jego drgniecie, ale u nich zakazane jest nawrócenie. Szczególnie pilnowani są przed śmiercią, bo w spowiedzi mógłby powiedzieć prawdę. Zaproponowano jego ponowne zbadanie.

    Na Onet.pl napisałem: „Zgłaszam się jako mediator, ponieważ bardzo lubię ludzi starych i do tego niewierzących...generał jest na progu śmierci i wymaga nawrócenia, a zarazem honorowego wyjścia z pułapki duchowej. Biorąc pod uwagę wiek i przeszłość można powiedzieć, że jest zalany łaskami i Bóg czeka na jego drgnięcie".

   To mój czyn przypominający działanie Samarytanina, bo pan generał wpadł w ręce przywódcy zbójców czyli samego Szatana!

    Następnego ranka, w drodze do kościoła kończyłem odmawianie mojej modlitwy: „za tych, co wpadli w ręce zbójców”. Podczas „św. Agonii” z zawołaniami Pana Jezusa na krzyżu nagle skuliłem się, zmalałem...wprost straciłem ciało. Tego nie można opisać i przekazać.

    W tym czasie w duszy byłem zabijany, a właściwie krzyżowany. Przez okrutników miałem wbijane gwoździe w nadgarstki. Nie miałem żadnego lęku przed bólem, a nawet pragnąłem męczeństwa.

    Doznałem szoku duchowego i nie wiedziałem dlaczego niespodziewanie spadła na mnie łaska współcierpienia ze Zbawicielem, który dalej jest zabijany...                                                                                                                                                                                                                   APEL