Przebudziłem się tuż po północy i zawołałem do Boga, aby był ze mną w tym tygodniu. Wstałem po czwartej i przywitałem Pana Jezusa oraz Ojca Najświętszego. Pisałem do pierwszej Mszy św., a  po wejściu do kościoła wielki smutek zalał serce. Wyjaśniła go z trudem odczytana intencja.    

    Kościół nie powinien mieszać się do polityki, ale właśnie w Egipcie rząd objął nowy król, który zalecił nękanie Hebrajczyków, a ich "narodzonych chłopców wrzucać do rzeki”! Ponadto ustanowił nad nimi okrutnych „przełożonych robót publicznych, aby ich uciskali ciężkimi pracami (...) i uprzykrzali im życie (...). Do tych wszystkich prac przymuszano ich nielitościwie”. Wj 1

    Czym różni się sytuacja Polaków od ludu wybranego w Egipcie? Przecież to samo jest u nas: skradziono pieniądze za budowane autostrady, a dziadków oszukano w Amber Gold, specjalnie wydawano pieniądze na lewo i prawo, aby poprzez „dziurę budżetową” dodatkowo uciskać biednych, a nawet sprawić bankructwo naszej ojczyzny.

    Pan Jezus powiedział: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”. Mt 10  To proste, bo wybranie Boga oznacza podział idący przez rodziny („przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem”), pracę, narody. 

    Przed Eucharystią padłem na dwa kolana i przeżegnałem się. Dalej trwał smutek aż rozbolała mnie głowa i na sekundę zasnąłem. Wracałem do domu w wielkiej słabości.

    Popłakałem się podczas oglądania reportażu o porwanych w Somalii, bo tam Muzułmanie pomagają Muzułmanom, a u nas katolicy nie reagują na dyskryminację. „Patrzył” Pan Jezus Król Wszechświata, a  tu „Allach agbar”...

    Radowałem się razem z uwolnionymi po 462 dniach od porwania. Wróciłem na czuwanie przed Monstrancją, odmówiłem koronkę do miłosierdzia Bożego, śpiewaliśmy litanię do NKPJ i pozostałem na następnej Mszy świętej.

    Nie znałem intencji, a Pan wskazał na zapis z 29.10.1991, gdy do gabinetu lekarskiego jako pierwszy przybiegł chory, ale właściwie przestraszony kapłan. Pan Jezus cierpi z powodu braku naszej ufności. Prowokacyjnie zapytałem go:

- Czy dobrze, że są choroby? Jaki przez nie otrzymujemy znak od Boga? Czy ksiądz skasowałby choroby, a szerzej cierpienie?

- Tak, oczywiście, bo choroby to wielkie zło!

-  A, co ze mną, co robiłbym wówczas? Przecież to poprawianie Mądrości Bożej!

- Tak, no tak...przyznaję, że zostałem powalony na łopatki!

    Pomyślałem: „Panie Jezu...jak różnych masz wysłanników. Jak musisz cierpieć z tego powodu”, a w pouczeniu napłynęło do mnie:

    „Kapłan jest przestraszony o zdrowie i pragnie skasować choroby, a ty chcesz skasować śledzenie, buntujesz się i nie znosisz tego cierpienia! Nic nie dzieje się bez Mojej Woli, bo tak u ciebie jest wyrabiane posłuszeństwo, pokora, cichość i wytrwałość. Czym twoje pragnienie różni się od jego marzenia”?!

    „Och! Ojcze...tak! tak!! tak!!! Przecież to bracia i wielu z nich tymi cechami góruje nade mną". Wolno zacząłem odmawiać: „Ojcze nasz" i tak było mi dobrze w ciszy gabinetu „na górze".

    W tym miejscu muszę zaznaczyć, że przybycie kapłana tuż po pierwszych wolnych wyborach parlamentarnych (27 października 1991) i to o tak wczesnej porze zerwało na nogi wszystkich "patriotów”...                                                                                                        APEL