W środku nocy Pan zaprowadził mnie na stronę malenkadroga.pl, gdzie jedni proszą drugich o modlitwę. Pełen zadziwienia napisałem im podziękowanie, bo dzięki nam trwa ten świat.

   Wskazałem na moją modlitwę, której odmawianie daje duszy wielkie ukojenie.Zapraszajcie na codzienną Mszę św., bo uczestnictwo w niej przewyższa wszystkie modlitwy...! Niech Bóg Was błogosławi, a Matka nasza przytuli do Swojego Najświętszego Serca”.

   Właśnie czytałem słowa Matki Bożej do Marii Valtorty, gdzie zalecała postawienie modlitwy na pierwszym miejscu. To powinna być królowa naszych zajęć odrywająca nas od ziemi, od tego zesłania i unosząca do Nieba.

   Trzeba przywoływać świętość Pana: ”Święty, Święty, Święty!”. Tak właśnie czynią aniołowie! Wówczas łamią się ostrza szatana, złość tego świata, żądze ciała i pycha umysłu. „Ponieważ mało jest modlących się, ci nieliczni musza modlić się, jakby było ich wielu”.*

    Natychmiast znałem kierunek intencji, ale odczyt nastąpił dopiero w sobotni poranek, bo myślałem o modlących się za innych, tych dla których modlitwa jest  najważniejsza i zjednanych w modlitwie. 

    Przypomniała się moje ostatnia rozmowa pod kościołem, bo jedna z "garstki Pana" opuściła spotkania z Jezusem:

- Trzeba modlić się wcześniej!

-  Modliliśmy się codziennie!

- Tak, ale trzeba wołać przed siewem, a nie w zagrożeniach.

   Jak błyskawica przepłynął ciąg. W modlitwie prosisz o błogosławieństwo Boga i Jego Opatrzność. Później wsłuchujesz się w natchnienia. Wówczas zbiór następuje o czasie!

    Po moich wołaniach sprzed lat koleżanka-kardiolog zapisała lek, który skasował moje zaburzenia rytmu serca. Specjalnie  pytałem jakie miała natchnienie i czy stosuje ten preparat, ale nie wiedziała o co mi chodzi. Normalny człowiek nie zważa na natchnienia, bo uważa, że wszystko jest wynikiem jego myśli.

    Na Mszę św. zerwał mnie straszący sen w którym przyjmowałem chorych w obcym gabinecie. W tym czasie na poczekalni pojawili się płaczący żałobnicy, a za oknem zobaczyłem smutna pluchę.

    Przeżegnałem się i w myślach zanuciłem: „Niech będzie chwała i cześć i dziękczynienie”. Ukoił „Anioł Pański” z zawołałem „Prosimy Cię, Panie wlej w nasze serca łaskę...”.

    To śmiertelny bój z lękiem i niepewnością. Natychmiast wiedziałem, że mam być na Mszy św., a po wyjściu poznałem intencję. Prawie omdlewałem z uniesienia duchowego..."Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i miej miłosierdzie nad modlącymi się z ufnością". Zobacz te zawołania w instruktażu.

    Opowiedzenie się za Bogiem stawia nas w „niebezpieczeństwie” ataków szatana. Szczególnie kuszeni są modlący się. On wie, że ludzie nie mają świadomości jego istnienia. W przeciąganiu się oczekiwania na pomoc może nawet odwrócić od Boga, bo zalewa nas zwątpieniem.

    Jego złe natchnienia traktujemy jako własne myśli, bo napływają w pierwszej osobie: „wszyscy mnie opuścili, nawet Bóg mnie nie wysłuchuje, jaki sens ma to życie?”...wielu może popełnić samobójstwo.

    Bóg pragnie nam pomagać i wprost czeka na nasze wołania. Podczas modlitwy zawołałem z wielką ufnością: „Boże! Panie! Okaż Swą moc w mojej sprawie. Niech zabłyśnie Twoja Chwała, bo koledzy lekarze dokonali niewinnym zbyt wiele krzywd". Serce zalała wielka wiara, że Bóg coś uczyni...

    Trafiłem na Mszę św. o 7.30. Siostra śpiewała: „Boże wieczny. Boże Żywy", a w duszę  wpadały słowa o tym, że Bóg odbiera każde drgnienie naszego serca. Stałem z pochylona głową w wielkim uniżeniu. Św. Hostia odwracała się w ustach, a moje serce zalał pokój, słodycz i radość.

   Po otwarciu oczu ujrzałem białe płatki odpadające od lilii stojących przed ołtarzem, a to przypomni się pod krzyżem, gdy w ręku znajdzie się kwiatek (złamał się). Tak właśnie dziękują z Nieba za modlitwy i moje świadectwa wiary.       

    Przez godzinę trwało moje uniesienie modlitewne, bo dodałem koronkę do 5-u św. Ran Pana Jezusa. Wróciłem na czuwanie przed Monstrancją i na nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Przykro, bo przychodzi tylko mała grupka wiernych Bogu...   

                                                                                                                           APEL

*”Poemat Boga-Człowieka” ks. pierwsza str. 122-123 Vox Domini