Podczas snu jesteśmy bezbronni i szatan może umęczyć. Wstędze się opisać te świństwa. Po przebudzeniu wołałem jak dziecko przestraszone koszmarów: „Ojcze. Tato”. Nie wiedziałem, że dzisiaj jest wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi...stąd działanie „tego, który nigdy nie śpi”.

    Moje serce jest pełne pustki, rezygnacji i zniechęcenia. Ja nie mam takich odczuć, bo należę do ludzi pogodnych i nie przejmujących się głupstwami. Ponadto na co dzień stykam się z morzem prawdziwego cierpienia i śmiercią.

    Zwykły człowiek da się na to nabrać. To popularna sztuczka złego, który podszywa się pod naszą osobę. Jak to interpretują psychiatrzy, którzy negują istnienie świata nadprzyrodzonego? Na ten moment książka „Ojciec Pio” otwiera się na opisach ataku szatana.

    Na Mszy św. porannej w serce wpadły słowa kapłana o „Najświętszej Ofierze”. Radość, bo przede mną Stół Pański, kapłani, a w psalmie obietnica, że Pan wróci.

    Popłakałem się przy modlitwie „Ojcze nasz”, a w czytaniach Bóg mówił, że nie braknie mi niczego. To prawda, bo minęło 14 lat i w tym czasie zawsze miałem św. Chleb! Klęczałem pod obrazem Trójcy Świętej, a Ciało Zbawiciela całkowicie przemieniło moją duszę. Serce pełne rezygnacji stało się radosne, zalane słodyczą, a ciało nabrało mocy do pracy i pomagania.

    Trafiłem na straszliwy nawał chorych (7.00-15.00). Płyną różne prośby ludzi, dręczące telefony, wizyta u zmarłego, wypełnianie dokumentów, zwolnienia lekarskie i wizyty farmaceutów.

    Zaczynam dyżur w pogotowiu, a serce zalewa miłość Boga Ojca. To miłość do nas, Jego dzieci. Napływają też kochający ludzi: matka Teresa z Kalkuty, o. Pio, kapłani i różnie posługujący Bogu i ludziom. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję jest wspomnienie Adama Chmielowskiego (brata Alberta).

    Na wyjeździe trafiłem do dziecka w biednej chatce oraz do nędznika, który złamał sobie rękę i nogę, a dodatkowo dostał biegunki. W jego obskurnej i śmierdzącej izbie zza szafy  „spojrzał” wizerunek Pana Jezusa. Zabrałem go do szpitala pomagając w wyniesieniu. Wzywał też chory na wózku inwalidzkim.

    Pan pokazuje mi „ostatnich”, odrzuconych przez świat. Właśnie przy nich jest miłosierne Serce naszego Boga. To tajemnica miłości, której nie można pojąć bez światła Bożego. Zna to matka ludzka.

    Przypomina się św. Paweł, którego Pan uznał za godnego i przeznaczył do posługi. Ja też tak czuję, bo cały dzień żyję dla  Boga. Dlatego mówiłem o niebie i duszy, a zarazem  pomagałem i niosłem pocieszenie.

    Trwa bliskość kapłanów i ich dostojeństwo. Dzisiaj, gdy to piszę na spowiedź czekało 20 osób. To niespodzianka dla kapłana, bo para młoda i weselnicy zaspali! W ręku mam wizerunek Pana Jezusa z Najświętszym Sercem w kwiatach.

Zaczynam moją modlitwę, a właśnie:

- proszę dializowanego od 5 lat, aby ofiarował swoje cierpienie Matce Najświętszej

- z posługującą mi sprzątaczką podzieliłem się darami

- zaczynają się uroczystości pogrzebowe matki Teresy z Kalkuty.

    W radiu  „Maryja”  trafiłem na  relację z Częstochowy. Napłynęła bliskość Matki Najświętszej i Jej świętość, a  serce zalała tęsknota za Panem Jezusem. Ze światłem Ducha Świętego ujrzałem moje powołanie.

    Piszę, a z gazety patrzy tytuł „Feministka, Żydówka, Święta”. Każdy może być powołany. Mowa o masonerii, bolszewikach i wojujących ateistach: stąd MI (Policja Maryi).

    4.00 Zrywają do dzieciątka w bardzo biednej rodzinie. Niebo w gwiazdach jak w Boże Narodzenie, aż prosi się cz. radosna różańca. Jakże piękne jest moje obecne życie! Ponownie mam w ręku wizerunek Pana Jezusa z Sercem w kwiatach. Dziwne, bo dzisiaj było tak samo.

    Rano ten obrazek sprawił, że nie wyszedłem w złości z kościoła, a w czasie nabożeństwa czerwcowego położyłem go na ławce, bo na ten czas powinien być wystawiony taki obraz w ołtarzu.

    Podziękowałem Bogu na kolanach za ten dzień i za każdą chwilkę mojego życia.      APEL